Metafora. Komunarność. Entropia społeczna

2014-07-18 05:49

 

Między Darwinem[1] a Kropotkinem[2] jest różnica, która osadza się w paradygmacie społecznym, ten zaś może być dwojaki:

  1. Walka wszystkich ze wszystkimi o wszystko, w której „punktuje” (nie mylić punktowania z wygrywaniem) najbardziej bezwzględny, najbardziej przebiegły, najlepiej przystosowany;
  2. Wzajemne wspieranie się wszystkich, tak aby niedostatki jednego nadrabiał drugi: wygrywa na tym tym zbiorowość, społeczność, kolektyw, dobrem wspólnym obdarzeni są wszyscy;

W kulturach ludzkich pierwszemu paradygmatowi odpowiada ścieżka cywilizacyjna, którą nazywam pionierską, opartą na wenie BAATUR[3]: tę reprezentowali na przykład Mongołowie Temudżyna, a w nowszych czasach Arabowie, Rosjanie.

Drugiemu zaś paradygmatowi odpowiada duchowa ścieżka rozwoju cywilizacyjnego, oparta na wenie SATYA[4]: tę reprezentują przede wszystkim Hindusi, a w coraz mniejszym stopniu Chińczycy.

Oba paradygmaty nie są ze sobą sprzeczne, choć ich opis dany jakimikolwiek słowami daje skojarzenie przeciwieństwa. Kolaborują owe paradygmaty na dwa sposoby:

Sposób techniczny (techniczna ścieżka rozwoju cywilizacyjnego) każde rywalizującym jednostkom i małym grupom jednoczyć się poprzez sieci, struktury, systemy, urządzenia, instalacje i spierać się (konkurować) w sposób zagregowany, czemu sprzyja wena PLEROMA[5]. Na przykład w Europie.

Sposób wegetarny (wegetarna ścieżka rozwoju cywilizacyjnego) każe wciąż pamiętać człowiekowi o tym, że jest dzieckiem Natury, zatem przeciwstawiać się innemu człowiekowi można wyłącznie z rzeczywistej konieczności: tędy prowadzi wena UBUNTU[6]. Na przykład w kulturach tropikalnych.

 

*             *             *

Niezależnie od tego, po której ścieżce podąża człowiek i jego społeczności (a i tak nie ma w ludzkim doświadczeniu „czystej” formuły), mamy do czynienia z rozmaitymi konstelacjami ludzkimi: rodzina, sąsiedztwo, wspólnota, firma, organizacja, klub, towarzystwo, społeczność, itd., itp. każde ze słów wymienionych w poprzednim zdaniu ma kulturowo inne znaczenia dla czterech ścieżek rozwoju cywilizacyjnego: na przykład pojęcie Rodziny inaczej jest zbudowane w Arabii, inaczej w Chinach, inaczej w Amazonii, inaczej w Europie, inaczej w Japonii, inaczej pośród Aborygenów, inaczej w Indonezji, a jeszcze inaczej u Eskimosów (np. inuitów czy nieńców).

W każdym jednak przypadku mamy do czynienia ze społecznymi formacjami opartymi na więziach społecznych[7] owocujących instytucjami[8], czyli trwałymi regułami postępowania właściwymi dla niezliczonych sytuacji międzyludzkich, zbiorowych.

To tutaj napotykamy METAFORĘ (gr. μεταφορά), czyli uspołeczniony, kolektywny, zbiorowy, publiczny obraz rzeczywistości, najczęściej sprowadzony do zgrabnej przenośni, o którym powszechnie wiadomo, że nie jest dosłowny, nie odzwierciedla „w skali 1:1” tego co rzeczywiste – ale za to współtworzy przestrzeń objaśniającą to co doświadczalne, wszechobecne.

Najbardziej rozbudowanymi zbiorami metafor są ideologie, nauki, religie, ale nie one uspołeczniają człowieka (choć pełnią funkcje organizujące): w rzeczywistości to mikro-idee, mikro-wierzenia, mikro-koncepty organizują ludzkie konstelacje, czynią z nich kolektywy, dają człowiekowi uspołecznionemu uzasadnienia dla RACJI, których pochodzenia tak naprawdę nie potrafi on wskazać, bo przyswoił je „znikąd”, same mu się nasunęły (a właściwie zmaterializowały się, zostały nazwane, ogarnięte SŁOWEM jako manifestacje WENY).

Jakąkolwiek konstelację ludzką znajdujemy wokół – zawsze jest ona wyposażona w co najmniej jedną Metaforę, która ową konstelację konstytuuje. Taką metaforą dla rodziny może być „nazwisko” (w domyśle: nazwisko dobre, bo nasze), dla sąsiedztwa – adres (w domyśle – dobra lokalizacja, a przynajmniej „nasza” lokalizacja), dla firmy – marka, dla organizacji – misja, dla klubu – forma aktywności sportowej, twórczej, towarzyskiej, dla środowiska – opinia, tradycja.

Metafora przydaje ludzkim konstelacjom komunarności: można i zapewne trzeba ją rozumieć jako elastyczną, wciąż „pracującą” łączność jednostki z ową konstelacją, przy czym jednostka raz jest bliżej (internalizuje, przyswaja, mocno żyje tą konkretną metaforą), innym razem oddala się, osłabia przywiązanie własne do metafory, a tym samym do konstelacji. Niekiedy przybiera to postać apostazji albo nawrócenia: oddalanie się od konstelacji człowiek racjonalizuje brakiem zaufania do metafory (do jej prawdziwości, realności, praktyczności), albo przeciwnie (człowiek doznaje urzeczenia, a nawet olśnienia metaforą).

 

*             *             *

Słowo „komunarność”, zapożyczone od ukraińskiego artysty[9], jest dobrym nośnikiem dla konceptu entropii społecznej, który – w moim przekonaniu, objaśnia procesy uspołecznienia w ich elementarnym, dosłownym, codziennym, zrozumiałym dla każdego wymiarze.

W języku technicznym entropia oznacza stopień nieuporządkowania z drodze od jednego stanu równowagi do innego (pojęcie to zagnieżdżono w dziale fizyki „termodynamika”[10]). W języku niniejszej notki (socjologicznym?) niech ENTROPIA SPOŁECZNA oznacza tygiel apostazji i nawróceń, które prowadzą do konstytuowania się komunarnych konstelacji ludzkich. W odróżnieniu od termodynamiki – w życiu społecznym stan równowagi jest nieosiągalny, co najwyżej możemy tak określić sytuację, w której bilansują się rozmaite kierunki społecznej i jednostkowej działalności i równoważą się (chwilowo) zróżnicowane interesy, a bilans taki jest możliwy poprzez swoistą umowę społeczną, opartą na wielkiej metaforze ideowej, religijnej, naukowo-intelektualnej (taką wielką metaforą może być Europa, Socjalizm, Królestwo, Dżihad, Energia Atomowa, Zwycięstwo).

Zatem – wracając do sprzeczności-niesprzeczności między Darwinem a Kropotkinem, między rynkiem przeciwieństw a rynkiem kooperacji (współdziałania) – warto zauważyć, że są to zaledwie dwa punkty naświetlenia złożonego procesu uspołecznienia, pośród którego naszym osobistym wyzwaniem, każdego z osobna, jest „oddać” się jakiejś metaforze (mikro-wierzeniu, mikro-konceptowi, mikro-idei), wpisać się w ten sposób w jakąś komunarność (może w kilka równolegle, aby rozbudować swoją tożsamość[11]) – i wtedy odnaleźć siebie jako trybik w ogólniejszym ładzie, zmniejszającym entropię społeczną poprzez bycie bardziej „w” niż „poza”.

 



[1] Karol Darwin i jego następcy – wyszedłszy od słusznej (potwierdzonej potem licznymi badaniami) intuicji w sprawie doboru naturalnego (przetrwa mutacja, która okaże się najlepiej przystosowana do środowiska – patrz: wspólna z A.R. Wallasem książka "O skłonności gatunków do tworzenia odmian oraz o utrwalaniu się gatunków drogą doboru naturalnego" oraz samodzielna „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego”) – sformułował pogląd, iż w dowolnej niszy ekologicznej istnieją osobniki i zbiorowości „prymitywne” oraz „cywilizowane”: te ostatnie są „skazane na sukces” i z tego tytułu „wybaczalne” są ich działania eksterminacyjne wobec „prymitywnych”: w ten sposób wsparł np. rasizm, eugenikę, ludobójstwo, imperializm, choć stawianie darwinistom tych zarzutów wprost spotyka się z krytyką;

[2] Piotr Kropotkin uważał, że zachowania altruistyczne występują w przyrodzie równie często, co zachowania egoistyczne. Altruizmu tego nie wyprowadzał jako idealistycznej wartości (naiwnej łatwowierności, lekkomyślności), lecz z czysto logicznej (choć intuicyjnej) optymalizacji zysków i strat wynikających z rywalizacji-konkurencji lub współdziałania-kooperacji. W swych książkach (zarówno w „Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju”, jak i w „Etyce” czy w „Zdobyciu chleba”), wskazywał wiele przykładów współpracy zaobserwowanych podczas syberyjskich wypraw, i to zarówno współpracy wewnątrzgatunkowej, jak i między gatunkami. Poglądy przyrodnicze wiązał silnie z poglądami społecznymi – wykazywał, że również w ludzkich społecznościach zachowania altruistyczne odgrywają ważniejszą rolę niż się to zwykle przyjmuje, oskarżał przy tym Państwo o tłumienie wspólnotowych odruchów altruistycznych;

[3] Baatur (bohater) – formacja psycho-mentalna, która każe społeczności podporządkować się najbardziej sprawnemu osobnikowi (drużynie), ten zaś swoje przewagi nad innymi wykorzystuje, by ich chronić, dbać o ich rozwój i prowadzić wspólnotę ku dobremu;

[4] Satya (prawda, istota) – formacja psycho-mentalna, która każe poszukiwać najgłębszych sensów poprzez rozpoznanie i zespolenie się z Uniwersum, a jeśli to możliwe – podążać za tymi, którzy osiągnęli wyższy, szlachetniejszy (lepszej próby) poziom poznania;

[5] Pleroma (pełnia doskonałości) – to zbiór wszelkich idealnych form wszystkiego co było, jest i będzie, do których to wzorców należy przysposabiać to, co zastane (doczesne) – techniczna formacja psycho-mentalna opiera się na wynalazczości, na ciągłym doskonaleniu i racjonalizowaniu;

[6] Ubuntu (współ-bycie) – formacja psycho-mentalna, w której racją bytu jest pogląd, iż „jestem dlatego, że jestem z wami, istnieję, bo istniejemy razem”;

[7] Więź społeczna – to kompilacja wzajemnego uzależnienia i zarazem solidarności międzyludzkiej, w której więcej znaczy to co podświadome, niż to co zracjonalizowane;

[8] Instytucja społeczna – zorganizowana w obiekt publiczny (urząd, organ, placówka użyteczności publicznej) lub istniejąca jako para-prawo forma aktywności zbiorowej będąca składową ogólniejszego ładu społecznego (małżeństwo, rozwód, kredyt, arbitraż, szpital, więzienie, fabryka, urząd, nauka, szkolnictwo, sądownictwo, własność, urodzenie);

[9] Słowo „komunarność” zapożyczam od Nikity Kadana, artysty-malarza ukraińskiego, członka grupy „R.E.P.”. Grupa ta powstała w 2004 roku na Ukrainie w czasie Pomarańczowej Rewolucji. Członkowie grupy pracują kolektywnie, R.E.P. nie posiada formalnego lidera. Praca nad projektami tej grupy oparta jest na wzajemnej komunikacji, na bardzo osobistych relacjach i wspólnym szukaniu odpowiednich sposobów prezentacji dyskursu toczącego się wewnątrz grupy. Głównymi tematami prac kolektywu są publiczne reprezentacje wspólnoty, problemy w budowaniu społeczeństwa "tranzytowego" pomiędzy Wschodem i Zachodem, pomiędzy socjalizmem i liberalizmem;

[10] Entropia – termodynamiczna funkcja stanu, określająca kierunek przebiegu procesów spontanicznych (samorzutnych) w odosobnionym układzie termodynamicznym. Entropia jest miarą stopnia nieuporządkowania układu. Jest wielkością ekstensywną. Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki, jeżeli układ termodynamiczny przechodzi od jednego stanu równowagi do drugiego, bez udziału czynników zewnętrznych (a więc spontanicznie), to jego entropia zawsze rośnie. Pojęcie entropii wprowadził niemiecki uczony Rudolf Clausius;

[11] Rozróżniam tożsamość prymarną, czyli taką, która jest dla człowieka czymś „przede wszystkim” (np. Polak-Katolik) oraz tożsamości dodatkowe, pomocnicze, towarzyszące, które uzupełniają, wzbogacają „profil” człowieka: można być bowiem Polakiem-Katolikiem, ale do tego Żyrardowianinem, ojcem, mężczyzną, informatykiem, piwoszem, kibicem Pogoni, inteligentem, radnym;