Ludzie to som gupie

2015-10-13 08:44

 

Tu już nikt nikogo nie przekona – napisałem TUTAJ. I dociekałem dlaczego – TUTAJ. Użyłem słów: „Debata – szczególnie ta między dwoma najbardziej uzbrojonymi hufcami – za każdym razem, wciąż od nowa, kotwiczona jest w postulacie: ustalmy, drogi kolego, że ty i twoja sitwa to paskudnicy – o, właśnie, i z tego miejsca możemy zacząć jakąkolwiek poważną rozmowę”. Zaś w notce „Przedostatni wiraż” (TUTAJ) zauważyłem: „Spodziewam się zatem, że w nadchodzącym tygodniu będą miały miejsce rozmaite „wybuchy” o charakterze „terrorystycznym”: dowiemy się dziwnych rzeczy i ważnych ludziach, zajrzymy też za kulisy urzędów, organów i służb, no, i fruwać będą w powietrzu lepkie paskudztwa. Cóż, to jeszcze nie ostatnia prosta, ale już „czuć”.

Moje poglądy na temat Transformacji są znane moim Czytelnikom, ale przypomnę w skrócie:

1.       U zarania przemian po 1989 roku stoi kuriozalny spisek, niewątpliwie przeciw Parlamentowi, a być może przeciw „własnemu” rządowi (nazwijmy go Sachs-Balcerowicz), który polegał na wykorzystaniu słusznego niezadowolenia z poziomu życia i z wciąż obniżanej kondycji obywatelskiej – na rzecz szerokiego otwarcia drzwi dla wszelkich patologii gospodarczych i społeczno-politycznych, które na tzw. Zachodzie już wtedy były penalizowane kodeksowo jako wyzysk, oszustwo, niegospodarność, aferalność, a politycznie jako sprzeniewierzanie się wyborcom;

2.       Jeśli Balcerowicz działał w dobrej woli (do wyjaśnienia jest, na ile rzeczowo „spowiadał” się Premierowi rządu, w którym działał)– to jest niekompetentny (zatem skąd ta jego doktrynerska nadętość?), ale jeśli działał świadomie, o czym świadczyłoby jego gruntowne wykształcenie[1] – to jest nie tylko przestępcą „trybunalskim”, ale też zwykłym, gangsterskim;

3.       Monetaryzm – swoista religia neoliberałów – to pomysł, aby zajmować się strumieniami gospodarczymi, a nie przedmiotową i systemową treścią gospodarki: to tak, jakby zakładano, że sama melioracja uczyni pola żyznymi, więc orka, siew, nawozy, rekultywacja i nawet żniwa – niech sobie każdy robi co chce: pełniący w okresie wdrażania Transformacji ważną rolę J. Sachs nie jest moim idolem, ale nawet on pojął i ogłosił, że w ten sposób co najwyżej „odsącza” się gospodarkę z żywotnej treści;

4.       Na skutek Transformacji pojawiło się w Polsce mnóstwo rujnujących Kraj i Ludność gospodarczych i społecznych procesów, zjawisk, praktyk, takich jak „odłączenie” połowy rolnictwa, „dołowanie” państwowych przedsiębiorstw („dywidenda”, „popiwek”), wyprzedaż dobra wspólnego (po cenach „okazyjnych”) kapitałowi nie zainteresowanemu w pomyślności Kraju i Ludności, przy niekonsekwentnym egzekwowaniu zobowiązań natury off-set, opanowanie nawy finansowej i kapitałowej przez korporacje zachodnie, bezrobocie liczone w milionach plus też w milionach liczona emigracja zarobkowa, mega-zadłużenie Ludności, administracji lokalnej i budżetów państwowych, kolonizacja europejska przeprowadzana w nawie przeistaczania prawa i „preparowania” Kraju oraz Ludności pod cele „brukselskie”[2], Rwactwo Dojutrkowe rugujące Przedsiębiorczość, Państwo w Państwie wspierające Więcierze Mętne jako podstawową formułę biznesową, administracyjną, sądową, rosnąca liczba – i zarazem pęcznienie rozmaitych dolegliwych wykluczeń społecznych (w tym rozpad rodzin i bezdomność – obie patologie klajstrowane statystykami), itd., itp.;

5.       Cztery reformy potęgujące patologię ustrojową (administracja lokalna, oświata przed-akademicka, lecznictwo, emerytury), jako drugi etap systemowo-ustrojowej kolonizacji, uzależniania rodzimej gospodarki i (UWAGA!) rządu-administracji od decyzji podejmowanych poza kontrolą społeczną, poza granicami (patrz: TUTAJ): oczywiście, mimo firmowego znaku Buzka – nie kto inny jak Balcerowicz „czuwał”;

6.       W kończącej się kadencji parlamentarnej flagowcem gospodarczym mały być Polskie Inwestycje Rozwojowe (patrz: TUTAJ), które jawnie podejrzewam jako ostatnia próbę zgromadzenia w jednym worku tzw. Regaliów i oddania ich europejskim kolonizatorom. Na tym tle jedną z politycznych racji jest rzetelne wyjaśnienie, dlaczego doszło do nie mającej precedensu rejterady ku Europie Premiera i Wicepremiera rządu, który działał cuda na zielonej wyspie i nie miał z kim przegrać;

7.       Przy ciężko doświadczanych swobodach obywatelskich i prawach człowieka (to rzeczywista zmiana w stosunku do PRL) – mamy do czynienia z rosnącym wskaźnikowo-indeksowo-parametrowo dostatkiem (który pochodzi, jak wiadomo, z ludzkiej zaradności, zapobiegliwości, żywotności ekonomicznej i przedsiębiorczości, właściwej dla Człowieka od zarania, niezależnie od rządów) – tyle że skolonizowana Polska jest przykładem „dostatku za szklaną witryną”, niedostępnego szarakom, dodatkowo „stemplowanego” tytułami do dochodów wystawianymi na właścicieli zagranicznych, krajowi zaś (poza kilkudziesięcioma rekinami i poza kilkudziesięcioma autentycznymi sukcesami) mogą ubiegać się „rynkowo” o rolę kamerdynerów ekonomicznych;

8.       Gaśnie i zanika zarówno obywatelskość, jak i samorządność, co opisuję jako Trash-society i wskazuję na trzy cechy: lemingizacja postaw, areburyzacja obywatelstwa, autystyzacja społeczna (patrz: TUTAJ);

9.       Ustrój Polski został „obsiany” klikami, koteriami, kamarylami, które władają Państwem (a tym samym Krajem i Ludnością) poprzez Zatrzaski Lokalne, w formule Pentagramu (patrz: TUTAJ);

10.   Polska bezprecedensowo stała się – gospodarczo będąc kolonizowana głównie przez Europę – pachołkiem i sługusem, hunwejbinem amerykańskim, dopuszczając się nie tylko uczestnictwa w preparowanych przez USA wojnach, ale też aktywnie, z wyrachowaniem przyczyniając się do wspierania korporacji zbrojeniowych (np. wielomiliardowe zakupy) i do działań zbrodniczych Amerykanów (sekretne misje, w tym tortury w sekretnych ośrodkach czy amerykanizacja Ukrainy);

11.   Kluczową formułą postępowania w sprawach publicznych jest zawołanie „ciemny lud to kupi”, przy czym robi się nad wyraz wiele, by ten lud był rzeczywiście ciemny;

Wielokrotnie, w rozmaity sposób, dawałem wyraz takiemu właśnie poglądowi, próbując nie tylko żalić się w stylu „olaboga”, ale też poszukując rozwiązań takich choćby, jak Państwo Równoległe, Ordynacja Swojszczyźniana, wspólny projekt środkowo-europejski, ucieczka przed bankructwem w okolice BRICS.

Nie przyjmuję zatem zarzutów, że biorę udział w kampanii nienawiści, podobnie jak aberracyjny jest zarzut wobec mnie, że „leminguję” (nawet takie miewam komentarze, poważnie!). Mimo, że widzę, ile się jeszcze muszą nauczyć „indignados” tacy jak Paweł Kukiz (i nie on jeden, podkreślam) – jestem konsekwentny w krytyce systemu-ustroju narzuconego Polsce podczas Transformacji, konsekwentnie też trwam przy wrażliwości „oddolnej” i „patriotycznej”, angażując się w rozmaite inicjatywy po lewej i po konserwatywnej stronie. Unikam przy tym „korzyści własnych”, np. nie kandyduję, a zdarza mi się odmawiać pisania raportów i analiz, choć krezusem nie jestem: bo niektóre raporty i analizy są zarządzane w celach innych niż pozyskanie wiedzy.

Miałem – dodatkowo – szansę od życia nieczęstą, jaka jest osobista i wieloletnia znajomość z wieloma „ludźmi władzy”, co czyni moją krytykę wzmocnioną osobistymi obserwacjami „od wewnątrz”.

W Polsce narasta polaryzacja, dwubiegunowość, uczenie nazywana dychotomią, a politycznie nazywana „sprzecznością antagonistyczną”. W takich warunkach debata publiczna przypomina kibolskie „ustawki”, a jeśli włączają się do tej formuły środowiska z krwi i kości inteligenckie (np. Rosati versus Gliński, obaj z niekłamanym dorobkiem, a mimo to wdający się w bazarowe przepychanki).

Cóż ma począć nasz „ciemny lud”, skoro jedyną alternatywą jest podziwianie dwunożnych wyczynów futbolisty, dostającego za swoją pracę premię DODATKOWĄ w wysokości kilkuletnich zarobków szaraka, albo można sobie popatrzeć na idioten-programy w stylu „umiem stać na nosie i klaskać pośladkami, grając na ukulele”, nie mówiąc już o klakierskiej akcji „orzeł może” uruchomionej przez taką fajną, niemal kultową rozgłośnię? Otóż nasz „ciemny lud” może począć kolejne potomstwo, ale z jakichś przyczyn nasza „populacja” mimo wszystko się kurczy.

Kampania wyborcza AD 2015 – szczególnie ta parlamentarna – to kampania ludzi niepodatnych na argumentację, nie mających zamiaru słuchać ani konkurencji, ani środowisk niezależnych, przekupujących celebrytów do stawania w szranki, poddanych medialnemu terrorowi. Kiedy widzę, jak moi bardzo dobrzy znajomi, tacy jak BM i PW, ludzie wykształceni, poważni, z dorobkiem – ujadają w świecie „społecznościowym” niczym czerwononosi menele trollujący gdzie się da – to tytułowe „ludzie to som gupie” musi mi wystarczyć za całe wyjaśnienie.

 



[1] Studia w SGPiS na wydziale HZ, MBA w Saint John’s University, doktorat „Koszty przedsięwzięć innowacyjnych”, praca w zaufanych sztabach (PRL-owskiej) władzy skupiona na urynkowieniu gospodarki socjalistycznej, staże naukowe w Anglii i w RFN, habilitacja „Systemy gospodarcze. Elementy analizy porównawczej”. Kilkadziesiąt artykułów w prasie fachowej, kilkanaście książek. Aż dziwne, i zastanawiające, że nie jest profesorem „belwederskim”, nieprawdaż?;

[2] Patrz: mój obszerny tekst „Swojszczyzna przeciw poplecznictwu”, TUTAJ;