List obywatela do wszystkich świętych

2018-06-13 17:29

 

Szanowni!

Używam nazwiska Jan Herman, nawet jeśli w internetowych publikacjach obok stoi mój „nick”, na przykład Matuzalem-in-spe, Jan Myślnik Herman, Forest Gump PL, Eugeniusz Nielepszy. Podkreślam to nie dla przechwałki, tylko by uwypuklić, iż działam i mówię w imieniu własnym, nie podpierając się „przynależnością”, tym bardziej nie ukrywając się za zgrabnym pseudonimem.

Niniejszy list kieruję do osób, które mają większy niż „wielki” wpływ na funkcjonowanie Państwa (organów, służb, urzędów, legislatury, Nomenklatury, środowisk wpływowych, itd.). Jest on wyłącznie listem, a nie „wnioskiem” czy „podaniem”.

Gdyby ktokolwiek spośród Szanownych chciał choćby wstępnie poznać nadawcę niniejszego listu – proponuję zapoznać się z moim blogiem https://publications.webnode.com , gdzie jest też dość obszerny szkic mojej biografii. Nie chciałbym – akurat w związku z niniejszym listem – zostać potraktowany jako „przypadkowe społeczeństwo”, choć ambicje polityczne dawno schowałem do szuflady.

 

*             *             *

Jestem przede wszystkim „obywatelem Europy Środkowej”, rozpostartej między Europę (helleńsko-rzymsko-teutońską), Rosję (multi-etniczną wspólnotę imperialną) oraz Orient (obecny w naszym regionie poprzez „pamięć” Imperium Osmańskiego oraz poprzez pamięć dawniejszych „wizyt” od czasów ord mongolsko-tatarsko-tureckich. Europę Środkową wyraźnie odróżniam od Europy kojarzonej z Unią Europejską, co nie kłóci się z przynależnością Państwa Polskiego do sojuszu polityczno-budżetowego o nazwie Unia Europejska.

Moje wyobrażenia o obywatelskiej samorządności mają imię Kozaczyzny (patrz: konstytucja „benderska” 1710), Skupštiny (bałkańskiego fenomenu para-spółdzielczego) i Solidarności (ruchu rewindykacji związkowej autoryzującego Samorządną Rzeczpospolitą). Uważam, że tego typu „kultura obywatelska jest inna (ani lepsza, ani gorsza) niż kultura helleńsko-rzymsko-teutońska. Szczególnie teutońska, dziś tam dominująca, oznaczająca „symmachię” rozmaitych równych sobie konstelacji społecznych i politycznych (miast, regionów, wyznań, środowisk, samorządów biznesowych jak Hansa) – różni się zdecydowanie od „obywatelskości” doświadczanej w Europie Środkowej.

Piszę o tym wszystkim w tydzień po tym, jak Giuseppe Conte w swoim premierowskim „exposé” wygłosił następujące akapity (poniżej cytaty):

Nowy premier Włoch zastrzegł mówiąc do Parlamentu: „Nie mam doświadczenia politycznego, jestem obywatelem, który wyraził gotowość wzięcia na siebie odpowiedzialności za rząd".

Conte zapowiedział wprowadzenie „narzędzi demokracji bezpośredniej" i słuchania potrzeb obywateli, podkreślił, że dołoży starań, aby obywatele „odczuli, że wiatr zmian wieje wszędzie – w wielkich miastach i małych gminach".

Należy „udzielić konkretnych odpowiedzi na potrzeby obywateli. Coraz większy brak poważania wobec instytucji i utrata prestiżu powinny skłonić wszystkich do większego poczucia odpowiedzialności, polegającego na większym otwarciu wobec realnych potrzeb tych, którzy żyją na zewnątrz pałaców władzy".

Premier zapowiedział, że pierwszą troską jego rządu będą „prawa społeczne", które jego zdaniem w ostatnich latach były „sukcesywnie burzone". „Rezultaty tego znamy; to miliony biednych, miliony bezrobotnych, miliony cierpiących". Obywatele „mają prawo do dochodu gwarantowanego i do powrotu na rynek pracy, gdy ją tracą", „mają prawo do godnej emerytury". Tak nawiązał między innymi do zapowiedzianego w kontrakcie rządowym Ligi i Ruchu dochodu gwarantowanego w wysokości 780 euro miesięcznie dla osób najuboższych i bezrobotnych.

Europa jest naszym domem. Jako kraj założycielski UE mamy pełne prawo domagać się, by była bardziej sprawiedliwa i by unia gospodarcza i walutowa były skierowane na ochronę potrzeb obywateli.

Rząd będzie dążył do „rewizji systemu sankcji" nałożonych na Rosję, „począwszy od tych, które grożą dręczeniem rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego".

 

 

*           *           *

Przytaczając słowa najnowszego Premiera Włoch na swoim blogu, dałem znać swoim Czytelnikom (ponad 100 tys. wejść miesięcznie), że za te same poglądy w Polsce można być osadzonym bez procesu, a nawet bez aktu oskarżenia, na okres ponad dwuletni, z zapowiedzią dalszej opresji.

Dr Mateusz Piskorski, o którym mowa, odsiaduje niewydany przecież wyrok, co rujnuje jego organizm i kondycję psychiczną, izoluje go od świata, jest represją wykraczającą poza wszelkie cywilizowane normy, przy czym opinię tę sformułowała Grupa Robocza (eksperci) afiliowana przy ONZ, zalecając polskim władzom natychmiastowe przywrócenie normalności w tej sprawie i przeprowadzenia dochodzenia co do tego, kto i w jaki sposób zmontował tak nieludzką intrygę przeciw Drowi Mateuszowi Piskorskiemu.

 

 

*           *           *

Niniejszy list nie ma charakteru interwencji. Chcę jednak – czując się obywatelem rozumiejącym sprawy publiczne i starającym się bezinteresownie przyczynić się do ich udoskonalenia – poinformować Szanownych, że Dr Mateusz Piskorski jest kandydatem (na razie in-spe) do funkcji Prezydenta Warszawy (mam w ręku jego pisemne oświadczenie w tej sprawie), któremu praktycznie uniemożliwia się kandydowanie (konferencje prasowe, spotkania z wyborcami, codzienna robota sztabowa).

Państwowa Komisja Wyborcza – w korespondencji ze mną-obywatelem – oznajmia, że to nie jest „jej sprawa”, a nie istnieje inny organ mogący na bieżąco, poinformowany o „in flagranti” przestępstwie przeciw wyborom, skutecznie skorygować stan niewłaściwy w tej sprawie.

Pozostaję zatem w dyspozycji Szanownych, gdyby nienormalność opisanej sytuacji skłoniła Was do jakiegokolwiek działania na rzecz poznania pełni sytuacji.

 

Z poważaniem

Jan Herman