Liczby mówią

2011-01-10 05:54

 

Mamy rok 2011. Albo 5771 (w kalendarzu żydowskim). Zresztą, w każdym regionie świata kalendarz (rachuba czasu) jest inny: inaczej konstruowany, innego dnia rozpoczyna się rok, dni, pory roku, miesiące, lata mają swoje odrębne znaczenia.

 

Był (może trwa) taki okres w czeskim futbolu, że najlepsi piłkarze mieli daty urodzenia z początku roku, brakowało pośród nich osób urodzonych w drugiej połowie, w czwartym kwartale. Fenomen? Nie! do dziecięcych szkółek piłkarskich brano chłopców rocznikami. Wiadomo, że urodzony w lutym był silniejszy i sprawniejszy niż urodzony w listopadzie, choć obaj rocznikowo mieli 8 lat! Selekcja była niesprawiedliwa.

 

To jest też powód dużego szczytu urodzin w styczniu (po co mam być z 30 grudnia, kiedy mogę być z 2 stycznia?).

 

Jeśli ktoś w Polsce ma 10 mld PLN majątku, a 10 milionów nędzarzy nie ma nic – to oni razem mają średnio po 1000 złotych majątku! Jaka radość dla 10 milionów, a smutek tylko dla jednego!

 

W księgowości pod koniec roku rozliczeniowego rządzi zawsze „memoriał”: wynik finansowy zawsze da się tak skalkulować, jak sobie życzą tego prezesi. Zresztą, kto nie słyszał o tak zwanej księgowości kreatywnej? Ostatnio nawet Vincent z Donaldem przekonali Unię, że niektóre pozycje warto zaksięgować „nieco inaczej”, aby przykryć wstydliwy deficyt. Nie dziwota, że odezwał się nawet przychylny nam „The Economist”.

 

Pamiętacie jeszcze, jak gwałtownie zmieniły się nam wynagrodzenia, kiedy przeszliśmy z formuły „netto” na formułę „brutto”? Dlaczego – skoro wszystkim bardzo wzrosło – większość miała wrażenie, że odtąd zarabia mniej?

 

I mój ulubiony temat: ile warta jest Administracja, która niczym nie zdoła administrować, chyba ze za dodatkową opłatą w kasie urzędu albo „pod stołem”? Ile warta jest Infrastruktura, której amortyzacja wynosi ponad 100% (czyli dawno powinna być zezłomowana)? Ile warte są nasze lokaty w banku, jeśli państwo w razie katastrofy gwarantuje zwrot tylko części oszczędności? Ile wart jest polityk, który jest sprawny wyłącznie wtedy, kiedy ma z tego osobistą lub „drużynową” korzyść?

 

Ile wart jest ziemniak, kiedy co dzień jego wartość zżerana jest przez inflację? Ile wart jest trud rolnika, jeśli największy dochód z obrotu żywnością mają podmioty handlowo-pośredniczące? Ile kosztuje paliwo, skoro większość ceny stanowią podatki i akcyzy? Ile warte są drogi, skoro podatek drogowy idzie na nie-wiadomo-co, a przeciętny kierowca we własnym zakresie usuwa skutki dziur w asfalcie?

 

W internecie znalazłem taki głupi dowcip:

 

Kierowca TIR-a przychodzi na spotkanie z księgowym żeby wyliczyć się z pieniędzy wydanych na delegacji. Wylicza:
- paliwo 50 zł
- obiad 80 zł
- hotel 120 zł
- dziewczyna 200 zł.
Na to księgowy mówi:
- No nie, no ta kobieta nie przejdzie u szefa. Napiszemy, że wydałeś 200 zł na gwoździe. I rozeszli się.
Po pewnym czasie ten sam kierowca przyszedł znowu się rozliczyć. Mówi:
- paliwo 50 zł
- obiad 80 zł
- hotel 120 zł
- gwoździe 200 zł
- remont młotka 50 zł.

 

Czy ten dowcip jest na pewno głupi? Proponuję lekturę budżetu państwa. Wyzwanie wielkie, ale jakież kształcące!

 

Liczby mówią. Same za siebie. I tylko za siebie. Resztę dopowiadają dysponenci tych liczb.

 

Zatem przyjrzałbym się tym, którzy owych liczb używają, albo się za nimi czają. Przyjrzałbym się im pod kątem: czy kupiłbym od niego używany samochód… Czy mogę stać do niego plecami… czy mogę przy nim zasnąć niezagrożony…

 

 

 

Kontakty

Publications

Liczby mówią

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz