Lekko wk… (pardon) podekscytowany kosmita

2011-07-03 18:23

Pimpuś ma w życiu pecha: mógłby spokojnie robić za wzorzec Obywatela Piszczyka, gdyby wcześniej Kobiela i Stuhr nie zajęli tej pozycji. Chce Pimpuś dobrze – a dostaje wp…dol. Myśli dorzecznie – a doktoraty robią znajomi, działa aktywnie – a ministrami są ci, co mu kłody rzucali.

 

Jedyną pociechą dla Pimpusia był fakt, że Urbanowi Ludzie – nawet o tym nie wiedząc – dostarczali mu niezliczonych przypisów do jego rozmaitych konceptów i teorii. Numer-w-numer „dziennika cotygodniowego” – to dokumentacja rozmaitych patologii, które w innych miejscach i nieco innym językiem Pimpuś obnażał z przejęciem kogoś, kogo boli.

 

Kiedy Balcerowicz kazał brać sprawy w swoje ręce – Pimpuś wziął, po czym przewieźli go złoczyńcy, przy tym Pimpuś dostał wyrok, a złoczyńcy „zarobili” na upadku pimpusiowej firmy. Za to Urbanowi Ludzie napisali o Pimpusiu, że to on jest szalbierz. Bolało, że nawet nie zadzwonili do niego, by zapytać.

 

Innym razem Pimpuś zapukał do Redakcji Urbanowych Ludzi, pokazując rozmaite łobuzerstwa Władzy, a miał je z pierwszej ręki, bo Władza w dużej części składała się z osób dobrze mu znanych jeszcze z czasów działaczowsko-studenckich. Jakiś redaktor pomrukał, pogłaskał dobrym słowem, odesłał na szczaw, a potem Pimpuś czytał trochę dobrze udokumentowanych tekstów o sprawach, które jakby skądś znał bliżej…

 

Pimpuś – znów po kilku latach – wyczytał kilka gęsto sypanych felietonów i esejów samego Uszatego, a w tych tekstach stało niemal jasno, że można spodziewać się pomocy Uszatego, jeśli ma się jakąś dobrą analizę rzeczywistości i lewicowy koncept na jej zbawienie. Niestety, po drugim liście skierowanym do samego Redaktora Pimpuś dostał odpowiedź: szanowny panie, panu się coś pokumkało, odczep się i spodziewaj się niczego!

 

No, to się odczepił, ale nadal przeżywał teksty, które wciąż i wciąż potwierdzały praktycznymi przykładami jego teorie o społeczeństwie i polityce, a nawet gospodarce – których nikt nie chciał, choć dobre były. I dobre są.

 

Oczywiście, niektóre z opisywanych w „dzienniku cotygodniowym” fakty Pimpuś przeżywał na własnej skórze, bo, jako się rzekło – pecha miał niesamowitego, prawie Piszczykowego.

 

Któregoś dnia nie wytrzymał: kiedy w niedzielne popołudnie strażacy i policjanci napadli jego siedzibę z powodu dymiącej na balkonie doniczki – wysłał do Urbanowych Ludzi kopię pisma złożonego na komendzie policji. Pismo było odruchem obronnym, bo strażak z policjantem, niezadowoleni z  reakcji Pimpusia na ich niewspółmierną do zagrożenia akcję, zapowiadali mu sąd i podobne przyjemności. Jak pech to pech. Żeby więc może Urbanowi Ludzie wydrukowali to w listach od czytelników, albo jakoś tak…

 

Jakież było zdumienie Pimpusia, kiedy swój tekst – przerobiony, a jakże – przeczytał drukiem w dobrym miejscu „dziennika cotygodniowego”, tyle że podpisany przez małolatę, piszącą tam zarobkowo! Żeby choć zadzwoniła, że nie ma na chleb i podpaski, wena jej zdechła, musi użyć pimpusiowego przypadku, inaczej zdechnie z niedożywienia! Ale po co?

 

Pimpuś takich tekstów, dobrze udokumentowanych, może od ręki napisać kilkadziesiąt, bo rzekło się, że ma pecha i piekło w życiu doczesnym, ale zajęty jest tworzeniem bardziej dorosłych konceptów i teorii, których Uszaty nie będzie popierał, szanowny panie, i już. Pimpuś też chętnie dorobiłby sobie tych kilkaset złotych za teksty podpisane jego własnym nazwiskiem czy inicjałem.

 

Nie będzie Pimpuś małolacie robił dymu, i tak ją Los dopadnie, skoro tak geszefciarsko traktuje korespondencję od czytelników.

 

Ale kosmitą Pimpuś już nie będzie. Woli czytać inne teksty Urbanowych Ludzi, gdzie przynajmniej wspomina się rzeczywistych dostarczycieli materiału dziennikarskiego, felietonowego, esejowego, czy jak mu tam…

 

 

Kontakty

Publications

Lekko wk… kosmita

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz