Krzysztof Ibisz – avatar

2013-12-22 23:43

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

"Jak dobrze wyglądać po 40-stce" Krzysztofa Ibisza. Nie musieliśmy specjalnie się naczytać, żeby znaleźć jakiś fragment wart uwagi, ponieważ już pierwsze kilka akapitów zdążyło nas rozśmieszyć do łez. I nadać ton całej lekturze. Polecamy zwrócić uwagę na bezbłędną konwencję i dowcipasy:

Po jednym z odcinków ostatniej edycji "Jak oni śpiewają" śpieszyłem się na wieczorną galę, którą miałem prowadzić. Ubrany w elegancki smoking - pamiętasz Daniela Craiga w "Casino Royale"? - czułem się wyluzowany i perfekcyjnie przygotowany.

My name is Ibisz. Krzysztof Ibisz.

Wsiadając do samochodu, usłyszałem coś w rodzaju dziwnego trzasku, był nieco przytłumiony,  jakby ktoś strzelał z tłumikiem. Zamiast dociekać źródła owego dźwięku, skupiłem się na czekającym mnie zadaniu. Gdy dotarłem na miejsce, wysiadając z samochodu poczułem przenikliwe zimno, a po plecach przeszedł dreszcz. Rozejrzałem się, w końcu mój wzrok padł na spodnie, a raczej na to, co z nich zostało. Pokaźna szczelina biegnąca wzdłuż szwu od biodra do kolana stanowiła niepodważalny dowód skuteczności moich treningów. Najwyraźniej moja krawcowa szyła według błędnych danych wywiadowczych.

Na szczęście biuro, a w nim garderoba, były kilka przecznic dalej. Gdy już tam dotarłem, zdziwiłem się, że nie usłyszałem drugiego dziwnego odgłosu. A musiał nastąpić, bowiem w nierównej walce z moją nową sylwetką poległy nie tylko spodnie. Na plecach, dokładnie między łopatkami widniała dziura przez którą spokojnie przecisnąłby się spasiony kot. Od tamtej pory wiem, że kiedy się intensywnie trenuje, należy, po pierwsze, systematycznie wymieniać swoją garderobę na większą, po drugie zaś - zawsze mieć zapasowy garnitur w samochodzie. Coś Ci powiem. To były pierwsze porwane ciuchy, które naprawdę mnie ucieszyły. Byłem wstrząśnięty i zmieszany - pisze autor we wstępie

Gratulujemy maestrii w budowaniu napięcia. Nie wiedzieliśmy, że anegdotę o rozdartych portkach da się zamienić w prozę sensacyjną z muskułami i striptizem.

Całość – to cytat ze swoistej recenzji: https://deser.pl/deser/56,84842,10865278,Najbardziej_rozbrajajace_cytaty_z_ksiazek_gwiazd.html ;

 

Żeby żyć z aktorstwa na jako-takim poziomie – trzeba mieć talent i pracować nad sobą, a przede wszystkim (samo)kształcić się wciąż i wciąż, by rozumieć swoje role, ich kontekst społeczny, kulturowy, historyczny. Wtedy z czasem jest się cenionym i ma się role „niosące”. Magisterium z aktorstwa to tyle, co minimum, co przygotowanie do występowania przed ludźmi.

Kilkoro aktorów odpuściło sobie „zawód wyuczony”: Jolanta Pieńkowska stała się przystawką do mikrofonu informacyjnego, Maciej Orłoś jest trenerem retoryki i producentem filmów na zlecenie, „porucznik Borewicz” został posłem, rzesze posłów najmują się jako konferansjerzy i uświetniacze.

Krzysztof Ibisz natomiast – jest po prostu piękny. To jego zawód. Poza tym to  dziennikarz, prezenter telewizyjny, właściciel firmy producenckiej i poseł na Sejm RP I kadencji (a jakże: Polska Partia Przyjaciół Piwa!).

Z Nonsensopedii: zawodowy prezenter telewizyjny, znany jako Forever Young, pała (się) w teleturniejach. Najczęściej występuje na polshicie. Jego hobby to wręczanie autografów wszystkim, czy tego chcą, czy nie. Krzysztof nie może wytrzymać bez wizyty na antenie, więc wpycha się na nią co chwilę chociażby po to, żeby zareklamować jakiś nowy teleturniej czy reality show. Ibisz sypia w garniturze od Armaniego, ponieważ ZAWSZE może zjawić się telewizja. Krzysio jest pracoholikiem.

Ostatnio Krzysztof porzucił wizerunek Elegancika z TV. Pokazuje się tylko w rurkach, paskach z klamrą (obowiązkowo z logiem firmy), oczojebnych koszulkach z demoralizującymi nadrukami. Wszędzie, gdzie się da, zakłada przypinki (patrz pod: Lans). Jest protoplastą Benka Buttona. W 2011 roku Krzysztof Ibisz zostaje twarzą Kinder Czekolady.

Życie Ibisza niesamowicie odmieniło się od czasu powstania programu „Jak Oni Śpiewają”. Ze spokojnego Krzysia zamienił się nagle w szalonego i w ogóle krejzi Krzyśka. Zaczął nosić koszulki z czachami, extrawypaśne spodnie rurki i nawet załatwił sobie nowe sztuczne zęby. Wszystko dlatego, że Ibisz zrozumiał fakt, że ludzie starsi raczej nie oglądają „Jak Oni Śpiewają”, więc trzeba zdobyć uznanie u młodocianych widzów.

Pomysł Ibisza wypalił i Krzysiu stał się obiektem marzeń nastolatek, które aby potwierdzić, jak bardzo go uwielbiają, wydają charakterystyczny dźwięk Piiiiiiisk!, gdy tylko wejdzie na scenę. Z tego samego powodu zyskał sobie sporo wrogów wśród młodzieży płci męskiej[1]. Jednak Ibisz nie zraża się tym, że zyskał wielu nowych wrogów, bo uznał, że wyrąbiście jest lansować się w superextratrendi ciuchach i nie zamierza powracać do eleganckich garniturków.

Jeden dzień z życia Krzysztofa Ibisza (za tym samym portalem):

4.00

 Krzysztof śpi. Trochę mu gorąco w garniturze, ale przecież nie będzie spał w piżamie. W każdym razie nie on – dżentelmen. Ma zły sen. Śni mu się, że nie wszyscy poznają go na ulicy. Na szczęście okazuje się, że to jakaś wycieczka Egipcjan. Na wszelki wypadek daje im swoje zdjęcia wraz z autografem. Na drugi raz już go poznają.

 4.20

 Krzyś wkłada sobie kciuka w usta i spokojnie zasypia (oczywiście w garniturze)

 6.30

 Krzysztof wstaje i szybko biegnie na siłownię. Będzie ćwiczył mięśnie ud i powtarzał „Dobry wieczór państwu!” na różne sposoby.

 9.00

 Czas na angielskie śniadanie. Sok, płatki na mleku, jajka na bekonie, plama na obrusie oraz tosty maczane w wanilii.

 9.40

 Krzysztof jedzie do studia telewizji Polsat. Po drodze wszyscy proszą go o autografy. Jeden nie prosi. Krzysztof wręcza mu go na siłę.

 10.20

 W studiu już czekają. Krzysztof chce, żeby sprawdzono, czy wszyscy ludzie włączyli telewizory. Nie chciałby, żeby ktoś stracił coś z tego co będzie mówił(najczęściej robi to w sylwestra)

 10.40

 Wreszcie jest na wizji. Będzie dziś występował obok polsatowego słoneczka do 23:30. Szkoda, że w tym czasie będą jeszcze coś nadawać. Spróbuje pogadać z prezesem, żeby w ogóle zrezygnował z innych programów.

 15.30

 Mała przerwa. Krzysztof je obiad w bufecie. Jest niespokojny. Prosi kogoś, żeby się dowiedział, czy nie ma protestów, że nie ma go na wizji.

 15.45

Krzysztof wraca przed kamery. Jest skruszony. Wie, że 15 minut bez niego to cała wieczność, na pewno widzowie są strasznie zmartwieni tym faktem. Jak by to telewidzom wynagrodzić? Już wie. Następnym razem będzie jadł obiad na wizji.

 18.40

 Znów mała przerwa. Krzysztof musi pójść do toalety. Jak to wynagrodzić telewidzom? Już wie. Następnym razem będzie robić pod siebie.

 23.30

 Dyżur w telewizji minął. Powrót do domu. Nikogo nie ma na ulicy, więc Krzysztof składa autografy na chodnikach i murach. Po powrocie do domu odwiedza Śledzika, dzieląc się jakże cennymi przemyśleniami z resztą świata. Jutro pogada z prezesem, żeby kamery zainstalować również w jego mieszkaniu. Przecież śpi tak pięknie!

 

*             *             *

Czego się nie robi, by być wciąż pięknym!

Ach, ten Krzysiu Ibisz. Z każdym dniem jest coraz młodszy i z każdym dniem nas coraz bardziej zaskakuje. Tym razem jednak nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. W najnowszej reklamie szamponu prezenter wygina ciało, pręży umięśnioną klatę, pokazuje śnieżnobiałe zęby... ale to jeszcze nie wszystko. Po prostu rozłożył nas na łopatki. Zobaczcie sami [1]..

Bez wątpienia Ibisz poddał się zabiegowi i trzeba przyznać, że w jego przypadku była to słuszna decyzja. Ten pan cierpiał na tzw. zespół zmęczonego oka, przez co widoczne były worki pod oczami - powiedział lekarz w rozmowie z "Faktem".

Trzeba przyznać, że po zabiegu Krzysztof Ibisz wygląda znacznie młodziej. Dlatego też nie widzimy powodów, by krytykować go za decyzję o operacji, tym bardziej, że teraz prezenter ma szeroko otwarte oczy i będzie w stanie dostrzec więcej. Może zauważy, że robienie z siebie nastolatka jest po prostu śmieszne[2].

Ostatnio Krzysztof Ibisz jako swawolny konferansjer poprowadził Targi Ślubne w Łodzi. Niby nic strasznego, a jednak. Złośliwi fotografowie narobili uśmiechającemu się prezenterowi masę zdjęć. Patrzymy, patrzymy i co tu ukrywać, oczom nie wierzymy. Normalnie Avatar. Tylko mniej trójwymiarowy, a bardziej brązowy - napisał Kuba w swojej cotygodniowej rubryce w "Polityce"[3].

Najbardziej jednak Ibisz zaszalał, robiąc ze swojego ślubu przedstawienie. Ślub Ibisza z pierwszą żoną Anną Zejdler był wydarzeniem 1998 r. Ceremonię transmitował TVN, a na Krakowskim Przedmieściu zebrał się tłum warszawiaków.

Spotkałam się z nim wczoraj i zobaczyłam wielką zmianę, nie ma już śladu po awangardowych trampkach – mówi Nina Terentiew, dyrektor programowa Polsatu. Krzysztof Ibisz zamienił trampki na stylowe mokasyny, przestał też farbować włosy. Teraz jest lekko szpakowaty, a w klasycznej niebieskiej koszuli zupełnie nie przypomina napakowanego faceta w obcisłym podkoszulku, jakim był na zdjęciach ze swojej książki „Jak dobrze wyglądać po 40”.

Jego zła passa zaczęła się właśnie po wydaniu tego poradnika. Opisał swoją dietę, treningi i styl życia, nie zabrakło też zdjęć naprężonych muskułów prezentera z siłowni ani pochlebnych uwag jego przyjaciół i pracowników w rodzaju: „Jestem przekonana, że pochodzi z kosmosu i w głowie ma dysk o pojemności co najmniej kilku terabajtów”[4].

Na cześć gwiazdy powstała piosenka "Jak żyć". Sam Ibisz wyjaśnia w niej, jak doszedł do swojej perfekcyjnej formy. Song o prezenterze już jest hitem. I jak tu go nie kochać? Ibisza oczywiście. https://www.plotek.pl/plotek/1,78649,10752182,Piosenka_o_Ibiszu_hitem_internetu.html

Forest Gump PL