Krytyka konstruktywna

2019-02-01 06:50

 

Jako autor „Pocztu Pajaców Polskich” (https://publications.webnode.com/pajacyki-polskie/), jako autor niedawnego artykułu „Nasza mowa, wasza mowa…” (https://publications.webnode.com/news/nasza-mowa-wasza-mowa-onego-onej-i-oniatka-mowa/), a także jako autor rozmaitych wątków krytycznych wobec „grzechów Rzeczpospolitej” – przywłaszczam sobie na czas lektury niniejszej notki prawo do inicjatywy pod nazwą „Krytyka konstruktywna”, zwłaszcza że mniej-więcej połowa moich kilku tysięcy wpisów internetowych – to propozycje mniejszej lub większej wagi społecznej i ustrojowej.

Zatem – KRYTYKA KONSTRUKTYWNA.

Nie myślę tu o rozmiękczaniu opozycji, tylko o tym, że można przecież narzucić sobie dyscyplinę polegająca na samo-zobowiązaniu do przedłożenia projektu (nawet jednozdaniowego) zawsze wtedy, kiedy wskazujemy na sprawy i rzeczy warte napiętnowania. Jest źle – piszemy – no to wskażmy kierunek, w którym rośnie to co lepsze.

KONSTYTUCJA

Polska Konstytucja jako „redakcja” ustroju Rzeczpospolitej – wymaga głębokiego przeorania, a nie tylko kosmetyki wynikającej z tego, że jest już nieco „przechodzona”. Głównym jej mankamentem jest przewaga Państwa nad Samorządem oraz dominacja Sieci-Struktur-Systemów nad Obywatelami i ich konstelacjami. Obywatele i samorządne związki obywateli powinny mieć rzeczywiste, a nie tylko nominalne prawo do alternatywnej samoorganizacji, do „spontanicznego bezładu” – co oznacza potrzebę ograniczenia urzędów, organów i służb jako jedyno-prawnych organizatorów-animatorów życia publicznego i jako dominujących kreatorów i dysponentów wszelkich Budżetów, w tym Centralnego-Sejmowego.

Rozwiązania powinny iść w kierunku dekoncentracji „władzy”, a nie tylko jej decentralizacji. Ta ostatnia polega wyłącznie na cesji (przekazywaniu) uprawnień kierowniczych i decyzyjnych „w dół i wszerz”, natomiast dekoncentracja oznacza takie konstytucyjne rozproszenie własności dobra publicznego-wspólnego i decyzji strategiczno-budżetowych, które spowoduje, iż „u władzy” przestana się liczyć koterie i kamaryle, a zaczną „rządzić” ruchy obywatelskie tworzące tygiel rzeczywistej, nie zaś pozornej samorządności.

RZĄD (government)

Obecnie ustrój Rzeczpospolitej sprowadza wszelkie instytucje władzy (w tym legislaturę i administrację publiczną) do roli wykonawcy woli Prezesa Rady Ministrów i kamaryli politycznej „zblatowanej” z nim, dopuszcza też kuriozum polityczne w postaci „rządów z tylnego siedzenia” (pojęcie ukute w czasach dominacji ugrupowań lewicowych i zakulisowej dominacji Aleksandra Kwaśniewskiego, dziś równie aktualne).

Pojęcie „władza” powinno dotyczyć wyłącznie Obywateli (ostatnio et consortes nazywanych Suwerenem). I to nie w postaci atrapy, ale w postaci rozwiązań praktycznych. Na przykład: nawet w obecnym modelu konstytucyjnym nie ma przeszkód, aby radnymi szczebla podstawowego zostawali „z klucza” Sołtysi i ich miejscy odpowiednicy.

Przede wszystkim potrzebna jest Ustawa Generalna Ustrojowa, która istniejące w Polsce prawo „podświetli” z obywatelskiego punktu widzenia. Zgodnie z „ludową mądrością”, która powiada, że „władza deprawuje” – warto zastanowić się nad wyraźnym uwypukleniem służebnej, a nie władczej roli urzędów i organów, nad klarownym rozróżnieniem uprawnień organizacyjno-kierowniczych od prerogatyw władczych (władza dla władzy). Jednym z wzorców mogłoby być doświadczenie obywatelskiej samorządności Szwajcarów.

PRAWA CZŁOWIEKA I OBYWATELA

Skoro wszyscy się zgadzamy co do tego, że Człowiek jest w centrum troski Społeczeństwa i Państwa, a Obywatel jest ich (Państwa i Społeczeństwa) najważniejszym ogniwem – ich prawa powinny być wyryte w każdym akcie legislacyjnym i decyzyjnym, w dowolnym zaułku przestrzeni publicznej.

Jednym z powodów, dla których stosunkowo często w Polsce okazujemy niezadowolenie wobec tego, co robią ONI (urzędy, organy, służby, urzędnicy, funkcjonariusze) – jest przedkładanie przez nich (ONI-ych) interesu owych organów, urzędów i służb, oraz interesów zaangażowanych w te jednostki osób i grup „rządzących” – ponad interesy i prawa pojedynczych Ludzi, Obywateli i ponad interesy i prawa wszelkich ludzkich-obywatelskich konstelacji (rodzin, sąsiedztw, wspólnot, organizacji, firm, środowisk) – nierzadko z naruszeniem godności.

Nie chodzi o „odwrócenie biegunów” i wywyższenie Obywateli-Ludzi ponad ich państwową organizację – ale o zagwarantowanie przewagi tego co samorządne nad tym co urzędowe i co powinno być służebne wobec „samorządnego”.

Na przykład od kilkudziesięciu tygodni pracuję nad konceptem Społecznego Ławnika Praw Człowieka i Obywatela, alternatywnego dla „upaństwowionych” Rzeczników, powoływanego w drodze inicjatyw społecznych, bliskiego terytorialnie ludziom, finansowanego ze społecznych składek (zdekoncentrowanych), wyposażonego w prerogatywę Weta Obywatelskiego, czyli niezwłocznego zawieszenia procedur państwowych stosowanych wobec Człowieka-Obywatela (np. w sprawach windykacyjnych, penitencjarnych, itp.).

 

*             *             *

Nie uzurpuję sobie ani „nad-mądrości” obywatelskiej, ani roli nad-inicjatora. Sądzę, że powinniśmy wykorzystać niepowodzenia i błędy rozmaitych doświadczeń kontestacyjnych, choćby tych od 1989 roku, aby stworzyć OBYWATELSKIE podwaliny OBYWATELSKIEJ redakcji ustroju Rzeczpospolitej.

Z radością powitam „konkurencyjne” propozycje, a kiedy temat dojrzeje – z ta sama radością włączę się w coś, co kiedyś nazwałem Krajowym Wiecem Obywatelskim w sprawach, o których wspominam powyżej.

No, więc jak, POMOŻECIE?