Krystyna Pawłowicz – prowincjonalna szmacianka

2013-12-11 16:53

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

Temperament pani Krysi jest godny pozazdroszczenia. Niejeden kozak chciałby mieć w sobie tyle wigoru, ile ta profesorka skromna niczym Miś Puchatek, co to miał coś małego.

Jej prawniczym konikiem jest fenomen przedsiębiorczości. Pedia przytacza kilka tytułów jej publikacji: „Konstytucyjne a ustawowe pojęcie przedsiębiorcy”, „Przegląd Legislacyjny” nr 2, 2007, s. 44–57, „Złota akcja Skarbu Państwa jako instytucja prawa publicznego”, „Państwo i Prawo”, nr 2, 2007, s. 30–40, "Organizacja międzynarodowa" i "prawo" przez nią stanowione w świetle zasad Konstytucji RP, „Kwartalnik Prawa Publicznego” nr 3, 2002, s. 53–81, „Sądowa kontrola działań NIK wobec przedsiębiorców niepublicznych”, „Kontrola Państwowa” nr 1, 2002, s. 113–130, „Przedsiębiorca wobec Najwyższej Izby Kontroli: studium publicznoprawne”, Liber, Warszawa 2005, „Wolność gospodarcza”, [w]: Prawo Gospodarcze. Zagadnienia administracyjnoprawne, s. 53–80, Wydawnictwa Prawnicze PWN, Warszawa 1998.

Jako zawodowy sędzia i równolegle pracownik naukowy mogłaby się pokusić o wypracowanie jakiejś podpowiedzi co do doktryny, zwłaszcza że jest czynnym (bardzo czynnym) politykiem. Ale nie: woli dąć w megafon o sprawach, o których najprawdopodobniej nie ma pojęcia większego niż ja czy którykolwiek inny parafianin.

Oto tematy, w których daje się poznać żywotność pani profesor:

  1. Sprawy płci i kontaktów seksualnych oraz tzw. związków partnerskich (jest bezdzietna, niezamężna)[1];
  2. Krucjata antyeuropejska (Jestem niechętna akcesji do Unii Europejskiej, bo stoję na gruncie polskiej konstytucji. Wiadomo, że sądownictwo europejskie uważa, iż raz przekazanej kompetencji narodowej Unii wycofać już nie można)[2];
  3. Wojujący antyfeminizm (Szmaty zachowały się jak szmaty. Ja z takimi piersiami wstydziłabym się wyjść na ulicę, w centrum Warszawy straszyć facetów!)[3] ;
  4. Antykomunizm (w wersji potoczno-ludowo-parafialnej): Po pierwsze w polskiej konstytucji nie ma żadnego zapisu o neutralności światopoglądowej państwa. W preambule do ustawy zasadniczej możemy za to znaleźć zapis o tym, że dziękujemy naszym przodkom za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie narodu. Ktoś, kto nie jest katolikiem, nie może zrozumieć polskiego społeczeństwa[4];

Jednym słowem, pani Krysia traktuje politykę jak hobby, a nie jak obowiązek, w który wkładałaby od siebie to na czym się zna.

A ja żałuję, że ekspert „od przedsiębiorczości” nie rozważa i nie podejmuje takich oto tematów, jak rwactwo dojutrkowe wypierające rzeczywistą przedsiębiorczość, jak gęstniejące prawo zabijające inicjatywę, jak coraz wyższe „bariery wejścia” w branżach, jak „dosiadanie się” przełożonych, mocodawców i sponsorów do wynalazków i racjonalizacji, co zabija innowacyjność autorów, itd., itp.

Z Jarosławem Kaczyńskim łączy ją wiele. Nie tylko przywódcze usposobienie. – Nie umiem posługiwać się komputerem, nie umiem wysłać esemesa, nie mam prawa jazdy, nie umiem pływać, konto założyłam parę lat temu, gdy nie chciano mi już wypłacać honorariów w gotówce – wylicza Pawłowicz[5]. Zaiste, profesorskie standardy…[6]

I to by było na tyle, choć chciałoby się więcej

Forest Gump PL

 



[1] Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota napisał list do rektora Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Ostrołęce, gdzie posłanka wykłada prawo, by zwolnił Pawłowicz z pracy. „Jest czymś absolutnie niedopuszczalnym, żeby osoba, która publicznie porównuje transseksualną posłankę Annę Grodzką do małpy czy do konia, była dla młodzieży autorytetem” – napisał. A internauci wyciągnęli, że na jednym ze spotkań Klubów „Gazety Polskiej” powiedziała o Grodzkiej: – Jak ja widzę faceta obok siebie, to jak mogę się zwracać „proszę pani”. No jaka pani, no twarz boksera!;

[2] Czy polska konstytucja jest jeszcze ważna? https://www.rp.pl/artykul/111309.html ;

[6] w Sejmie RP, do posła SLD Marka Balta, posłanka Pawłowicz raczyła się odezwać niczym prawdziwa dama: SPIERDALAJ (Źródło: stenogram z 24 posiedzenia Sejmu RP w dniu 24 października 2012, s. 245). Odpowiedź była równie zabawna: Nigdy bym się tego nie spodziewał. Pani poseł to nie żul spod budki z piwem, tylko szanowany prawnik, profesor, była sędzia Trybunału Stanu;