Konstruktywny terroryzm?

2010-07-25 06:52

 

Globalnych kontrolerów poprawności politycznej, którzy na słowo-klucz „terroryzm” wtargną na ten tekst śliniąc się z przejęcia, że oto nowy ibn Laden się ujawnia – pragnę uspokoić. Ja sobie tylko teoryzuję.

 

Chcę pokazać, że terroryzm nie wziął się znikąd, a także, iż nie odejdzie sobie tak, po prostu, bo Ameryka go nie znosi, a Europa ma doń obrzydzenie.

 

Pisałem już o tym nieco inaczej - tutaj.

 

Bo kto to on jest, ten terroryzm? Największa internetowa „Pedia” powiada: pojęcie to najczęściej definiowane jest jako użycie siły lub przemocy przeciwko osobom lub własności z pogwałceniem prawa, mające na celu zastraszenie i wymuszenie na danej grupie ludności lub państwie ustępstw w drodze do realizacji określonych celów. Działania terrorystyczne mogą dotyczyć całej populacji, jednak najczęściej są one uderzeniem w jej niewielką część, aby pozostałych obywateli zmusić do odpowiednich zachowań.

 

Termin "terroryzm" wywodzi się od języka greckiego τρέω/treo – „drżeć, bać się”; „stchórzyć, uciec” oraz łacińskiego terror, -oris – „strach, trwoga, przerażenie”, lub „straszne słowo, straszna wieść” i pochodnego czasownika łacińskiego terreo – „wywoływać przerażenie, straszyć”. Na tej podstawie można bardzo ogólnie zdefiniować terroryzm jako sianie strachu i grozy. Bardziej szczegółowo terroryzm niepaństwowy można zdefiniować roboczo jako „nieuzasadnione lub bezprawne użycie siły bądź przemocy wobec osób lub mienia, aby zastraszyć lub wywrzeć przymus na rząd, ludność cywilną lub ich część, co zmierza do promocji celów politycznych, społecznych lub finansowych”.

 

I dalej. Spośród polskich politologów Bartosz Bolechów definiował terroryzm następująco: Terroryzm jest formą przemocy politycznej, polegającej na stosowaniu morderstw lub zniszczenia (albo zagrożeniem stosowania takich środków) w celu wywołania szoku i ekstremalnego zastraszenia jednostek, grup, społeczeństw lub rządów, czego efektem mają być wymuszenia pożądanych ustępstw politycznych, sprowokowanie nieprzemyślanych działań lub/i zademonstrowanie/nagłośnienie politycznych przekonań. W dalszej części incydentem/zamachem terrorystycznym autor nazywa: akt przemocy lub wiarygodnego zagrożenia jej użycia (oparty o typowe metody terrorystyczne), przeprowadzony z pogwałceniem prawa, którego głównym celem jest zastraszenie rządu, społeczeństwa lub jakiejkolwiek jego części, co ma umożliwić realizację założonych celów politycznych. Inny badacz, Adam Krawczyk podał nieco odmienną definicję. Za zjawisko terroryzmu przyjął proces oddziaływania ideologii (światopoglądu) poprzez akty przemocy (lub groźbę ich użycia) zastosowane pośrednio lub bezpośrednio na rozmaite struktury decyzyjne, w celu poddania ich określonemu zachowaniu. Zjawisko to występuje często wraz z innymi czynnikami mającymi na niego bezpośredni lub pośredni wpływ.

 

W tych definicjach (ponoć w obiegu funkcjonuje setka definicji terroryzmu) dostrzegam jedno: inicjatorzy działań terrorystycznych dają upust swojej bezsilności w działaniach w ramach jakiegoś Systemu, przez który nie mogą, nie umieją się przebić „legalnie”, ideolodzy zaś terroryzmu (np. Antonio Negri) powiadają, że każda racja, która jest w stanie zapaść głęboko w serca, umysły, dusze i sumienia – ma jednakowe prawo do samo-wyrażania, zatem jeśli jest politycznie tłumiona, np. przez system prawny, ma „prawo” szukać nielegalnych dróg ku zaistnieniu.

 

W tym kontekście warto się przyjrzeć rozmaitym ruchom rewolucyjnym, nastawionym na opór wobec Systemu, szlachetnie ów System (jakikolwiek) poddającym w wątpliwość. Przecież słowa terroryzm po raz pierwszy poważnie zaczęto używać „przy okazji” rewolucyjnych zrywów francuskich, a towarzyszył on też działaniom „transformującym ustrojowo” Rosję (z carskiej w radziecką), nieobcy był też – żeby daleko nie szukać – Solidarności. Czymże jest bowiem strajk, zwłaszcza jeśli co kilka tygodni ogarnia cały kraj? Czymże są „samosądy”, podpalania „komitetów”, wywożenie dyrektorów na taczkach poza bramy fabryk? Przyspawania lokomotyw do torowisk? Albo dziś – okupacja biur poselskich czy pomieszczeń Urzędu Rady Ministrów?

 

Trzeba zatem w tym „obrzydliwym” terroryzmie szukać przesłanek poważnych, wzniosłych i uczciwych oraz szlachetnych, a formy – traktować jako drugorzędny przejaw bezsilności wobec – powtórzmy – Systemu.

 

Świat wchodzi w epokę nowych podziałów formacyjnych. Z grubsza nazwijmy trzy najpoważniejsze nurty formacyjne: Wolontaryzm, Alterglobalizm i Terroryzm.

 

Wolontaryzm swoje szlachetne pobudki nakierowuje na humanitarne zapobieganie skutkom bezduszności i „zamaszystości” (nie-drobiazgowości) Systemów.

 

Alterglobalizm poszukuje rozwiązań alternatywnych rozwoju, bardziej przyjaznych dla tego, co ostateczne (dla Natury, Człowieka, Kosmosu, Żywiołów).

 

Terroryzm w swój specyficzny sposób próbuje dla Ludzkości odzyskać Demokrację rozumianą jako równouprawnienie rozmaitych „widzeń świata”.

 

Skoro padło to przemiłe nam słowo Demokracja, to umówmy się, że mowa o niedoścignionej idei, pełnej niedoskonałych wzorców koncepcyjnych i równie niedoskonałych praktycznych realizacji. Demokracje „konserwatywne” poślizgnęły się na nierównej zdolności ludzi do pokonania egoizmu i społecznej empatii. Demokracje „prawicowe” zawiodły Ludzkość, tak jak owa Ludzkość jest nierówno przygotowana do przedsiębiorczości gospodarczej, artystyczno-kulturalno-intelektualnej, duchowej, politycznej. Demokracje „lewicowe” nie zdołały dotąd zbudować świata samorządności, spółdzielczości, rad, kolektywów.

 

Podział na Lewicę, Prawicę i Konserwatyzm przestaje już podniecać intelektualnie i koncepcyjnie. W tym sensie mówi się o Postpolityce. Podział ludzkiego żywiołu na Wolontariuszy (w ciszy wspomagajmy przegrywających), Alterglobalistów (grajmy o warianty przeciw „jedynemu słusznemu”) oraz Terrorystów (kiedy nas zagłuszają i krzywdzą – zróbmy wszystko, by nas usłyszano) – wydaje się bardziej atrakcyjny współcześnie.

 

W ten sposób narodowości Jugosławii odzyskały podmiotowość (ostatnio Kosowa), w ten sposób Palestyńczycy uzyskali swoją okastrowaną państwowość, w ten sposób Solidarność odmieniła Polskę, pomarańczowa Ukraina podważyła wybory prezydenckie, Arabowie odzyskali swoją podmiotowość we Francji.

 

Ku temu zmierzają poczynania sygnowane dziś nazwą Prawo i Sprawiedliwość. Należałoby zatem odczytać w tym wszystkim najpierw to co szlachetne, a dopiero potem wyżywać się na głupocie i bezprawiu, których tam niemało.

 

Każdej formacji spośród dotąd znanych towarzyszyła egzaltacja, amok wręcz, chuligaństwo i przestępczość, nawet bandytyzm. Nie one jednak stanowią o sensie tych formacji, tylko Racje, dla których gotowe są one pójść w działania nieobyczajne i nielegalne, dla których gotowe są też one wessać – chwilowo – elementy bezideowe, korzystające z koniunktury na łamanie prawa.

 

Bo prawo – bywa – to System. Tłumiący, szydzący, obezwładniający, niesprawiedliwy.

 

Potrafię chyba udowodnić, że terroryzmu imali się nawet pacyfiści.

 

 

Kontakty

Publications

terroryzm?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz