Końcowy fragment artykułu

2012-02-18 15:07

Przeciętny zjadacz chleba ma awersję do wzorów matematyczno-ekonomicznych, zatem podaję krańcowo uproszczony model złożony z trzech równań:

BN = (drenaż + dotacja) x P

Drenaż i Dotacja = f(PKB)

PKB = f(zatrudnienia i wydajności)

Krótkie wyjaśnienie. Pozycja BN – to ta część Budżetu, która jest przeznaczona na utrzymanie Rządu (wraz z parlamentem, resortami, Głową Państwa, Wojewodami, urzędami centralnymi). Jest ona zasilana z jednej strony przez drenaż (podatki, akcyzy, cła, VAT, opłaty, itd., itp.), z drugiej strony przez dotację (korzyści przekazane przez sektor znomenklaturyzowany, państwowy, komunalny i nawet prywatny). Wskaźnik P to udział BN w całym Budżecie (bo są też inne niż BN pozycje budżetowe).

Zarówno drenaż, jak też dotacja – są funkcją ogólnej sumy dochodów Gospodarki. W matematyce i ekonomii oraz fizyce „jest funkcją” oznacza „zależy od”. Czyli: im większy dochód sumaryczny (np. PKB) – tym większe „procenty” od niego wpływające do Budżetu. Podkreślam: wzór krańcowo uproszczono.

PKB zaś (ogólniej: dochód sumaryczny) zależy od zatrudnienia (liczby pracujących) i wydajności pracy (np. technicznego uzbrojenia pracy). Te dwie kategorie są oczywistym mnożnikiem PKB we wszelkich uproszczonych modelach makroekonomicznych, choć występują w rozmaitych redakcjach.

Kolejność wzorów obnaża optykę gospodarczą Centrum (Decydenta, Państwa, Rządu), czyli jego strategię gospodarczą. Jeśli mamy kolejność taką jak podana – to model złożony z tych trzech wzorów odpowiada rzeczywistości. Bo Rząd najpierw myśli o BN (o tym co ma bezpośrednio „dla siebie”), potem dopiero zastanawia się, jak zwiększyć sumę „procentów, odpisów” poprzez powiększenie sumarycznego dochodu Gospodarki, a już na samym końcu sięga po uczone teorie postulujące wzrost zatrudnienia i inwestycje progresywne. Bo Rząd myśli przed wszystkim o sobie. Nie zarządza Gospodarką, tylko żyje z Gospodarki, uprawia politykę gospodarczą z myślą o BN (jeszcze raz dziękuję prof. K. Porwitowi za otworzenie mi w młodości oczu na ten niuans[1]).

Dodajmy: jeśli Rząd dopadnie powszechna „na szczytach” zaćma polityczna – to nie ustawia podanych wzorów w żadnej kolejności: widzi tylko pierwszy wzór, czyli tak naprawdę myśli wyłącznie kategoriami Budżetu. Zaś im większa zapaść Gospodarki, tym usilniejsze starania – nawet wbrew rozsądkowi – by nie naprawiając Gospodarki zachować jak największą „swoją cześć” Budżetu, co musi doprowadzić do patologii na linii Państwo-Ludność oraz Państwo-Kraj. Widać to przecież w Polsce, jak na dłoni.

 

Polityka budżetowa

 

Warto choć przez chwilę przyjrzeć się reakcjom Decydentów Budżetowych na różne sytuacje, jakie często są spotykane w Gospodarce.

Podkreślmy, bo to jest ważne, że optyka (focus) Decydentów skierowany jest zawsze wyłącznie na Budżet, żaden agregat społeczny (wzrost, kapitał, wydajność, dochód, zatrudnienie) nie jest w stanie Decydentom przesłonić spraw budżetowych.

Można sobie wyobrazić sytuację „normalną”: Budżet jest stałym, rutynowym przychodem wynikającym ze zrównoważonego przebiegu procesów gospodarczych. Zwykło się żartować, że dobry Rząd to taki, któremu uda się nie przeszkadzać Gospodarce. Taką sytuację „normalną” obrazuje skrajnie lewy rysunek na poniższym schemacie (dla uproszczenia „normalne” pozycje budżetowe są mniej-więcej równe):

Kiedy zbliża się kampania wyborcza (kamaryle chcą zachować lub zwiększyć swój udział w decyzjach państwowych) – uruchamiane są dodatkowe środki budżetowe na „kupienie” głosów (to na użytek zupełnie bezmyślnego wyborcy, łatwego do oszukania) oraz równie dodatkowe środki na zdynamizowanie Gospodarki (to przemawia do Przedsiębiorców i lobbystów rozmaitych środowisk gospodarczych). Źródłem tych cudownie pojawiających się nowych środków jest niemal zawsze deficyt budżetowy: tzw. „dodruk” pieniędzy, ew. obligacje państwowe, w ostateczności fundusze przekazane w nadzwyczajny sposób od podmiotów gospodarczych opanowanych przez Nomenklaturę.

Kiedy jest dobra koniunktura gospodarcza, rośnie tzw. Społeczna Pula Dobrobytu. Wtedy w oczywisty sposób rośnie wpływ do Budżetu uzyskany z podatków, ceł, opłat i innych narzędzi „procentowych”. Nadwyżka dzielona jest „sprawiedliwie”: wielkie kęsy pochłania Państwo Stricte i Nomenklatura, porównywalnie zasilana jest „nasza pula” (dla Rządu), zaś „nieco mniej, no, bo nie na wszystko wystarcza” otrzymują rozwiązania dynamizujące gospodarkę (np. nauka, inkubatory, progresywne inwestycje) oraz Ludność (pomoc socjalna, ochrona zdrowia, edukacja, ochrona przed wykluczeniami).

Zwiększone pozycje budżetowe „mają skłonność” do utrwalania się w każdej z pięciu pozycji budżetowych. Traktowane są jako „uprawnienia nabyte”.

Kiedy jednak następuje dekoniunktura, maleje Społeczna Pula Dobrobytu i jej „odpisy” na Budżet – nie sposób jest utrzymać realne wartości pozycji budżetowych. Wtedy najczęściej następuje ucieczka w deficyt budżetowy (jak w kampaniach wyborczych), ale to jest lekarstwo krótkotrwałe. Podejmuje się zatem rozwiązania ryzykowne, wprowadzane są one postępem, np. poprzez drożyznę albo inflację albo „wyczerpane środki” czy „listy oczekujące”. Na rysunku (ideogram czwarty od lewej) pokazano, że pozycje budżetowe „dynamizacja” i „legitymizacja” stają się „otwarte”, czyli pozostają nienaruszone z formalnego punktu widzenia, ale w rzeczywistości są stamtąd „wywiewane” rozmaite pod-pozycje. Rzadziej – likwiduje się konkretne podpozycje w formie jawnej. Oczywiście, trzy pozostałe pozycje budżetowe nie doznają tych niedogodności.

Na skutek rozmaitych okoliczności opisanych powyżej nieuchronnie rośnie deficyt budżetowy. Objawia się ów deficyt rosnącymi pulami obligacji państwowych wciąż od nowa emitowanych, rosnącym zadłużeniem w rozliczeniach międzynarodowych, praktycznym bankructwem funduszy i agencji parabudżetowych, a także – kuriozum” – przekraczaniem „dopuszczalnego” poziomu zadłużenia budżetowego.

Oczywistym panaceum – jeśli wierzyć „odwiecznym”, ugruntowanym modelom gospodarczym tworzonym przez uczonych mężów i równie światłe damy – powinien być natychmiastowy wzrost zatrudnienia (nawet „import siły roboczej”), a także szybkie inwestycje w wysoko-wydajne branże wytwórcze. Bo każdy nowy zatrudniony i każde nowoczesne urządzenie wytwórcze – to dodatkowy popyt na rynku, dodatkowy dochód Społecznej Puli Dobrobytu[2].

Akurat wtedy jednak dokonuje się działań odwrotnych. Uruchamia się „odgórnie” przychylną atmosferę dla takich rozwiązań, które opisuję jako Zatrzask Lokalny, Rwactwo Dojutrkowe, Więcierze Mętne, a które służą ostatecznemu „odessaniu zaskórniaków” Ludności. W wyniku takiego działania nie tylko rujnuje się Przedsiębiorczość i Naturalną Żywotność Ekonomiczną, ale też rezygnuje się z restytucji majątku wytwórczego: „dziadzieje” przede wszystkim Infrastruktura, do której nie wracają odpisy amortyzacyjne, nie jest też ona „doglądana” według technicznych i proceduralnych wymagań. W środowisku Ultragospodarki pojawia się „niepisana instrukcja: drenować frajerów”, służąca wspieraniu Mętniaków (windykatorów, kontrolerów, załatwiaczy, agentów-naganiaczy, urzędowych dawców zezwoleń i niezbędnych załączników). Mętniacy z tego, co wysysają z Ludności – część przekażą na potrzeby Budżetu. Dobre i to. Jeśli uzupełni się to drożyzną (akcyzy, łaskawość dla spekulacji, inflacja) – otrzyma się środki niezbędne do nadzwyczajnego wzmocnienia Państwa Stricte (bo zbliżają się masowe wystąpienia Ludności) oraz Nomenklatury (bo wyczerpują się możliwości sprawcze Państwa).

Taki jest sens polityczny skrajnie prawego ideogramu na powyższym rysunku.

Rośnie liczba państw (a właściwie Budżetów), które są w stanie opisanym właśnie przez ten ostatni ideogram, i które z różniącym się polotem realizuję politykę mimikry, kamuflażu przez Ludnością tego, że tak właśnie jest. Polskie zaklęcia o „zielonej wyspie” – to wręcz majstersztyk.

 

*             *             *

Aby Polska (i każdy inny kraj w stanie chronicznego, rosnącego lawinowo zadłużenia budżetowego) uniknęła „zmiany właściciela Państwa”, Rząd powinien zmienić samobójczą dla Kraju optykę strategiczną, która sam Rząd zaprowadzi ku marionetkowości. Proponuję „szokową terapię sposobu myślenia”.

O tym, jak różni się rzeczywisty (ten który mamy) i postulowany (taki jaki powinien mieć miejsce) sposób rozumowania gospodarczego – mówi poniższy schemat:

Optykę Rządu (Dysponenta Budżetu, inaczej: Centrum Gospodarczego albo Państwa) obrazują czerwone elementy schematu.

Decydent – zainteresowany wyłącznie maksymalizacją BN („swojej” części Budżetu), oślepiony zaćmą polityczną, odwołuje się do Drenażu i Dotacji, to samo też „ordynuje” pozostałym beneficjentom Budżetu (PS, NM, LG, DM). Czyni to za pomocą Ustawy Budżetowej oraz mocą swoich prerogatyw budujących Twierdzę Konstytucyjną.

Zarówno Drenaż, jak i Dotacja, realizują „odsysanie bezpośrednie” Gospodarstw Domowych i Przedsiębiorczości oraz eksploatację dóbr Kraju, ale też zdarza się, że czynią to w „cywilizowany” sposób, pośrednio, czerpiąc swoje „procenty” ze Społecznej Puli Dobrobytu (np. PKB, patrz: linie przerywane).

Przewrót polega na odwróceniu kolejności wzorów przytoczonych wcześniej: najpierw zastanawiamy się nad tym, jak możliwie najpełniej wykorzystać dla dobra Gospodarki rezerwy bilansu siły roboczej oraz wolne moce wytwórcze (w tym inwestycyjne, są takie), a na końcu upajamy się procentami ściągniętymi z Gospodarki na potrzeby Państwa. Niechże to Państwo poczeka zwyczajnie w kolejce po swoje tantiemy.

PKB = f(Z + W) – do wykorzystania np. model M. Kaleckiego

DD = f(PKB) – np. budżet partycypacyjny[3]

BN = DD x P – warto zastosować np. Ordynację Sołtysowską[4]

Przykładając ten postulat do schematu powyżej, musielibyśmy wyeliminować wszelkie linie czerwone i przerywane. Konsekwencją – zauważmy – jest wyeliminowanie etapu „maksymalizacja BN). Wtedy faktyczne procesy budowania Budżetu odpowiadałyby teoriom, wykładanym w podręcznikach. Ten temat podejmuje w innych artykułach.

O tym, że Państwo powinno też wziąć sobie do serca deontologię (pakiet politycznych wartości moralnych), utylitaryzm (nastawienie na użyteczność publiczną) oraz charytonikę (oddanie się w służbę Krajowi i Ludności, opuszczenie Twierdzy Konstytucyjnej) – nawet nie wspominam.

Utopia? Polecam książki choćby Rafała Górskiego[5].

Jan Herman

 

 

 

/przypisy/


[2] Por.: J.M. Keynes, Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, 1936, albo wcześniej M. Kalecki Próba teorii koniunktury (1933);

[3] Od czasu powstania w Ameryce Południowej (Porto Allegre), budżet partycypacyjny rozszerzył się na setki miast całego świata – liczba lokalnych społeczności korzystających z tego rozwiązania sięga tysięcy. W niektórych miastach został wprowadzony do szkół, uniwersytetów i budownictwa społecznego. Mechanizmy stosowania budżetu partycypacyjnego różnią się od siebie, dostosowując do lokalnego kontekstu, różny jest także procent komunalnego budżetu oddawanego do dyspozycji mieszkańców. Krytycy tej formy demokracji wskazują, że nie ma jakiegokolwiek prawa nakazującego władzom rządowym i samorządowym słuchania woli mieszkańców. Mówi się o tym, że najczęściej uczestnikami zgromadzeń lokalnych są ubodzy i niewykształceni. Począwszy od 2005 r. nowe, centrolewicowe władze miasta Porto Allegre podejmują próby ograniczania udziału zwykłych ludzi w procesie decyzyjnym poprzez centralizację zarządzania, co prowadzi do konfliktów na linii władza samorządowa – Fora Delegatów (przypis w oparciu o informacje Wikipedii);

[4] Ordynacja Sołtysowska – to (mojego autorstwa) systemowe rozwiązanie upodmiotowiające WYBORCĘ, np. w taki sposób, że dyskwalifikuje polityka (odwołanie w trybie natychmiastowym), jeśli jego działanie jest wprost sprzeczne z deklaracjami, dla których został powołany do swoich obowiązków;

[5] Demokracja uczestnicząca w samorządzie lokalnym. Poznań: Wyd. Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej, 2003, Przewodnik po demokracji uczestniczącej (partycypacyjnej). Poznań: Kraków : Oficyna Wydawnicza Bractwa "Trojka", 2005, Bez państwa: demokracja uczestnicząca w działaniu. Kraków: Korporacja Ha!art, 2007;