Kliknij się w obrazek

2015-12-11 05:49

 

Ten i ów, którzy na pulpitach komputerowych przenieśli angielsko-języczne słowo „icon” na słowiańskie „ikona” – wykazali się zupełnym brakiem wyobraźni albo wisielczym profetyzmem. Bo TAM słowo „icon” najpierw oznacza obrazek, a dopiero potem symbol, a TU słowo „ikona” ma w sobie misterium i jest przede wszystkim uduchowione.

Wspominam o tym, nie mogąc wyjść ze zdumienia, jak bardzo spsiało u nas to, co zwykliśmy nazywać debatą. Słowo „spsiało” jest tu jak najbardziej na miejscu. Pies bowiem ma silnie wyrysowane w mentalu skojarzenia stadne, bardziej niż jego praprzodkowie wilcy. Wystarczy „kliknąć” – a pies ujada bez pamięci, niepomny na argumenty. „Klikasz” inaczej – a łasi się bezkrytycznie. Pies moich dobrych przyjaciół nie pozwoli mi wejść do domu, zanim nie wyjdę z nim na powitalny spacer, ale wychodząc na spacer sam chwuta w zęby końcówkę smyczy i wesoło – samouwiązawszy się – pomyka ku trawom boiska na Osiedlu Przyjaźń. Niejeden człowiek w identyczny sposób gotów jest założyć sobie kajdanki, byle w „dobrym” towarzystwie móc pozować do zdjęć na „wybiegu”.

Po mediach emitowanych w Polsce na falach eteru lub na papierze – krąży około setki spsiałych ujadaczo-merdaczy. Czynia gwar i harmider medialny, pośród którego trudno jest wyłapać tych nielicznych używających organu galaterowatego spod czuptyny-łysiny, a choćby niezależnych. Właściwie ktokolwiek zachował zdolność myślenia – powinien zapytać mediastów, po co zapraszają tych mistrzów retoryki spod znaku „ja panu nie przeszkadzałem”: przecież wiadomo, co powiedzą, a jeśli chwilowo nie mówią – to mediasta im sam wepchnie w gardziel to, co tamten „powinien” powiedzieć.

Wiecie na pewno, na czym polega „klikanie”: pstrykniesz w to miejsce – reakcja prawie na pewno TAKA, klikniesz w tamto miejsce – rekacja prawie na pewno TAMTAKA. Człowiek klikany nie jest zbyt złożoną konstrukcją.

Klikanie ma dwa wymiary: ujadaczo-merdacze są „klikani” przez mediastów (czyli stojących za nimi rekinów), ale też sami „klikają” wpatrzonych i wsłuchanych oraz wczytanych w nich „pospolitaków”.

Na marginesie: zauważyłem, że o ile Lis idzie w zaparte licząc na rolę Rejtana w nadchodzących spektaklach, o tyle Olejnik się wyciszyła i niemal nie przerywa zapraszanym rozmówcom. Między tymi „szkołami” Piasecki okazał się wygranym. Konrad. Pogratulowawszy…

No i co? Klikasz w obrazek – a tu zamiast objaśnienia – cała galeria kolejnych obrazków. Tyle że u nas do każdego z nich podchodzi się jak do ikony: z nabożeństwem i z gotowością, by dać się pokrajać za wszystkie symbole, które się z ikoną wiążą. Zatem bierzesz głębszy oddech i wybierasz którąś z ikon – i znów galeria, zamiast objaśnienie. Po piątym, a może szesnastym razie pojawi się rzeczywiste objaśnienie, być może nawet dyskusyjne – a może się nie pojawi. Więc lepiej trzymać się symbolicznego „podkładu” ikon, to przynajmniej wynagrodzi naszą „łańcuchowość” jakąś strawą. Żyć, panie, trzeba. To może nawet któregoś dnia wezmą nas zamiast zużytego ujadaczo-merdacza i będziemy klikać za podwyższone stawki.

Nie lubię pisma obrazkowego. A komu się chce klikać – niech się najpierw sam kliknie.