Kląskania i pienia Drozda

2019-06-11 07:30

 

Byłem epizodycznie Dyrektorem Generalnym Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. W ramach swoich obowiązków zająłem się „ucywilizowaniem” sytuacji Ukraińców masowo zatrudniających się w Polsce. Widziałem takie „przedsięwzięcia”, w ramach których Ukraińcy zatrudniani byli w sposób średniowieczny, bez żadnych rzeczywistych praw pracowniczych (mimo formalnej poprawności), a do tego kwaterowanych w miejscach urągających wyobrażeniom o lokum mieszkalnym, oczywiście potrącano im za owe lokum jak za mieszkania. Dodajmy, że w niektórych branżach sytuacja polskich pracowników też nie odbiega wiele od tego paskudnego „modelu”.

Mój pomysł był prosty: oprzeć cały projekt zatrudnienia Ukraińców (cudzoziemców) na sieci spółdzielczej: Ukrainiec rozpoczyna kontakt ze swoim przyszłym polskim pracodawcą jeszcze będąc „u siebie”, na Ukrainie: zgłasza się do ukraińskiej spółdzielni, tam szuka możliwości zatrudnienia, ale na prawach spółdzielcy, co związane byłoby z selekcja wedle profesji, przeszkoleniami specjalizacyjnymi, certyfikacją-nostryfikacją wykształcenia „rodzimego” (ukraińskiego), zawarciem umowy z pośrednictwem pracy po polskiej stronie.

Ostatecznie taki Ukrainiec  jedzie do Polski „po swoje”, zna warunki pracy i zamieszkania, zna swoje prawa pracownicze i obywatelskie (zagraniczny obywatel to wszak „rezydent” w Polsce), itd., itp.

Nie było mi dane dokończyć projektu. Izba zrezygnowała z moich konceptów podobnych do wyżej wspomnianego. I ze mnie zrezygnowała, choć moja funkcja była wybieralna i złamano w tej sprawie nie tylko zasady społecznego współżycia, ale i prawo. Jeszcze się sądzimy.

Dziś raniutko słyszę w radio Andrzeja Drozda, wice-szefa Izby (w rzeczywistości – zadowalającego się małą podmiotowością własną – wykonawcę instrukcji Prezesa).

Otóż wobec nowego prawa wprowadzonego właśnie w Niemczech, regulującego sytuację pracowniczą cudzoziemców spoza UE – Andrzej raczył ogłosić w mediach (radiowa Trójka, godzina 7 z minutami), że Izba zrobi wszystko, by „polscy” Ukraińcy” nie przenieśli się masowo do Niemiec.

Ani sekundy refleksji: oto Izby polityka wspierania „przedsiębiorców” z agencji pośrednictwa pracy żerujących na Ukraińcach – właśnie zbankrutowała.

Aby to pojąć – trzeba sobie wyobrazić „polskich” Ukraińców nie jako bezwolną masę podatną na zysko-lubne manipulacje „zatrudniaczy” – tylko jako podmiotowych, autokefalicznych spółdzielców korzystających z ochrony polskiego prawa. Nawet jeśli zechcieliby się wynieść – sprowadziliby na swoje miejsce wyselekcjonowanych profesjonalistów z Ukrainy.

Niemcy – od pokoleń – oferują ludziom z Europy Środkowej dużo lepsze warunki życia, warunki pracy, ochronę prawną. Nazwijmy je europejskimi. A Polacy co na to? Otóż będą sztuczkami prawno-proceduralnymi ograniczali Ukraińcom swobodę wyboru miejsca pracy i zamieszkania.

Więc ogłaszam swoje A NIE MÓWIŁEM?