Kilka niezbędnych banałów powyborczych

2019-05-27 16:20

 

Unia Europejska jest tak zorganizowana, że jej nad-decydentami są Komisarze, stanowiący osobliwą Radę Nadzorczą Budżetu (Komisję Europejską). Co prawda, wizerunkowo premiuje się Parlament Europejski, ale całość pracy euro-parlamentarnej polega na memłaniu wokół „przedłożeń” Komisji. Gdzie leży władza i potencjał sprawczy – wie zatem każde dziecko. Na pewno nie blisko Rady Europejskiej, która jest zaledwie „Consilium”, bez uprawnień prawodawczych: reprezentuje rządy krajów członkowskich, jest osobliwym „seminarium interesów międzyrządowych”.

Fenomen Parlamentu Europejskiego „żeruje” na – skądinąd europoidalnych – wyobrażeniach o nadrzędności dowolnego parlamentu nad egzekutywą-rządem. Akurat w przypadku instytucji europejskich – jest odwrotnie. Czytelnik niech sam sobie dośpiewa, dlaczego zatem mało ważnym w całej strukturze europosłom (początkowo kilkadziesięciorgu, dziś ponad 750) płaci się sute apanaże, nie tylko w postaci czystej gotówki. Może dlatego, żeby nie mądrowali, tylko konwalidowali wszelkie posunięcia Komisarzy?

Polska deleguje do Europarlamentu ponad 50 posłów.

Większość właśnie wybranych europosłów – to zasłużeni i wysłużeni kombatanci dwóch głównych sił politycznych (PiS 27, Koalicja 22), przy czym:

  1. PiS najwyraźniej daje odpocząć tym, którzy nie wchodzą w domową grę parlamentarną, ale mają poszerzać przestrzeń polską w Europie, nie dać się zmarginalizować;
  2. Do władzy w Polsce szykowany jest nowy korpus, nieco młodszy, choć nieprzypadkowy, weryfikowany od jakiegoś czasu, również poprzez błędy;
  3. Koalicja Europejska – wręcz odwrotnie, przerzuciła poważne autorytety, uznane marki – do pracy na rzecz Komisarzy, decydentów budżetowych;
  4. Należy spodziewać się radykalnej przebudowy sposobu przyznawania „racji funduszowych”, tak żeby „dopiec” PiS-owi, co jest robotą niezbyt elegancką;
  5. Uruchomiona przez poza-polskie siły „próba Biedroniowa” (alternatywa dla Macrona?) okazała się niewypałem, ale ma punkt zaczepienia i poczeka na okazję;

Reakcja „licencjonowanych euro-demokratów” na nieustające pasmo sukcesów sił parafialno-patriotycznych jest wymowna: żądają oni wyłącznie „demokracji dla swoich”, oskarżając zresztą PiS, że to on tego żąda. Zrobią wszystko – by PiS-owi nie było łatwo odnaleźć polskie racje w kosmopolitycznym żywiole.

Możnaby powiedzieć: PiS kupił sobie elektorat uboższy i mniej zorientowany w sprawach politycznych. W odpowiedzi powiem tylko: trzeba było nie produkować sobie przez całą Transformację –owych ubogich, wykluczonych, pozbawianych racji, nie-do-edukowanych. Może na początku „wolności i rynkowości miały miejsce błędy – ale 8 lat kadencji wyrwanych PiS-owi, to wystarczający szmat czasu, by odpowiadac za spektakularne porażki: prezydencką, parlamentarną, euro parlamentarną.

Koalicja zwana europejską – to było kuriozum polityczne: stworzono anty-PiS-owską Ententę, przy czym jej największymi asami okazali się ludzie mający „nazwiska”, ale od dawna nie robiący w polityce nic poza celebrowaniem, może z wyjątkiem Janiny Ochojskiej.

Tak czy owak – mieliśmy do czynienia z plebiscytem, w którym zdecydowanie zwyciężył PiS, odpierając zmasowaną ofensywę przeciwników na wielu frontach: rynkowo-liberalnym, obyczajowo-liberalnym, nomenklaturowo-biurokratycznym, biznesowo-ludowym, monetarystycznym, ekologicznym. Czekacie na słowo „lewicowym”…

Zachodzę w głowę, jak zachowa się tzw. zjednoczona opozycja, która odniosła kolejna spektakularną porażką, ale jeszcze nie dojrzała do refleksji, w której rzeczywistość będzie widzieć taką jaka jest. Powtórzę: promując jedyno-rację ero-demokratyczną, odbierając w milionach drobnych ruchów prawo do normalnego życia każdemu innemu – Ententa podpadła całej Polsce, ale wciąż trzyma się tezy, że to PiS jest tym chodzącym złem. Nie zastanawia się nad rzeczywistymi procesami społecznymi – tylko obraża wyborców, którzy nie dali się ogłupić ich kosmopolityzmowi.

I na takim koniu chce wjechać do Parlamentu? Skutecznie wystawić Prezydenta?

 

*             *             *

Udało się polskiej „klasie politycznej” (klasie…) wdrożyć w życie paradoks: o lewicowość lewactwo-komuchowatość „oskarżane” są aż trzy wzajemnie wrogie siły:

  1. PiS – bo zmierza programowo ku Minimalnemu Dochodowi Gwarantowanemu;
  2. Koalicja Europejska – bo wpasowuje się w amerykański model „demokratów”;
  3. Rozmaite niewielkie siły „nowe” – bo są przeciw dwóm powyższym;

Na jakiś czas zatem – Polska zaprzestanie dyskusji o lewicowości, choć nie ma o czym dyskutować: spółdzielcze i samorządowe upodmiotowienie Ludu. Akurat tego zaniedbują wszyscy, panuje anty-społeczna zmowa elit politycznych i pretendentów politycznych.

I tu trzeba doszukiwać się przyszłej polskiej epanástasi, czyli insurekcji, rebelii, rewolty, powstania, bojkotu, apelu, manifestacji, protestu. Zresztą, zmiana ta zostanie przyniesiona do Polski w trybie nadzwyczajnym, w ramach wojny globalnej, o której piszę od jakiegoś czasu. W każdym razie skostniałość procesów wykluczających społecznie – jest nie do utrzymania.

 

*             *             *

Ktoś zażartował w sieci: jak zwykle, zwyciężyli nasi, problem teraz jest już tylko taki, że nie wiadomo, którzy to są ci „nasi”