Jeszcze o małym totalitaryzmie

2010-10-12 06:06

 

Moja notka o wyzysku mentalnym wywołała niewielkie zamieszanie, właściwie pozytywne zawibrowanie. Dyskutuję o tym, zaczepiany na różnych portalach i w realu. No, to trzeba parę spraw doprecyzować.

 

Nie jestem – i najprawdopodobniej nie będę nigdy – specjalistą od ludzkiej duszy, choć w obszarze nauk społecznych, w których się poruszam w miarę rytmicznie, zawsze zarzucano mi, że „psychologizuję”, czyli zamiast klas, warstw, społeczeństw – widzę pierwej człowieka i jego egzystencję.

 

W każdym z nas tkwi kawałek mikro-totalitarysty, a jeśli się uprzeć, to można mówić o etnosach, narodach, społecznościach nasyconych małym totalitaryzmem w uśrednionym albo w dużym stopniu. Jeśli takim osobnikom dać władzę formalną (w samorządzie, w Państwie, w przedsiębiorstwie, szkole, koszarach) – to się tak rozkręcą, że szybko całą tę swoją domenę (samorząd, Państwo, przedsiębiorstwo, szkołę, koszary) przerobią ku Totalitaryzmowi, już temu „dużemu, normalnemu”, znanemu z podręczników i Wikipedii.

 

Wczoraj rozmawialiśmy z kimś o Białorusi. Niech się przyjaciele nie obrażają, ale jeśli ktoś przebywa w białoruskich domach, to widzi, że w nacji tej jest duży procent mikro-totalitarystów, czasem nawet w spódnicach, trzymających „dom” twardą ręką, tak jak to opisałem w pierwszej notce. Może to taka słowiańska natura (patrz: Pawlak z „Samych swoich”, któremu żona przed podróżą do miasta daje granat, bo „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”)? Jeśli zatem ktoś będący u władzy zaprowadza w białoruskim kraju „regularny” Totalitaryzm Państwowy – to wszyscy zdają się to rozumieć, wiedzą o co chodzi, znają ten język mówiony i czyniony, bo mają go – w większości – w domu. Może i protestują, ale nie co do istoty, tylko co do politycznych postaci i co do formy.

 

Kiedy pierwsi biali, dotarłszy do Australii, tradycyjnie, jak to biali, położyli na plecy Aborygenów ciężary i kazali im je dźwigać – Aborygeni uśmiechali się i nie dźwigali: po prostu nie znali języka zniewolenia oraz języka noszenia komuś jego ciężarów. Podobnie, jeśli postawić na czele jakiegoś kraju totalitarystę, a w kraju tym są sami demokratycznie i serdecznie nastawieni ludzie – to ów totalitarysta „zbankrutuje”, bo nikt nie będzie „prawidłowo” reagował na jego zapędy, skoro nie rozumieją, o co mu chodzi, kiedy wywija nahajką. Dlatego chyba nawet takiego nie postawią na czele, no, może poprzez jakiś nieszczęśliwy zbieg okoliczności, w warunkach jakiegoś alertu.

 

To działa w obie strony: ustawienie demokraty na czele kraju pełnego mikro-totalitarystów – czeka taki sam efekt: zmiotą go i pamięć o nim zaniknie, jak o białoruskim Szuszkiewiczu.

 

Trochę przerysowałem, ale myśl jest chyba zrozumiała: nie tam rozkwitają totalitaryzmy, gdzie silna ekipa z jakimś Fuhrerem czy Generalissimusem szarogęsi się pośród przyjaznego, ciamajdowatego ludu, tylko tam, gdzie „kultura totalitarna” jest znana i przyswojona powszechnie w wersji psycho-mentalnej. Wtedy jej implementacja instytucjonalna jest łatwa, choć można i trzeba jej unikać.

 

*             *             *

Ukułem koncepcję Dynalogic dla opisu procesów gospodarczych: w koncepcji tej mamy „doły gospodarcze” (Infragospodarka), oskubywane z części dorobku przez „górę” (Ultragospodarka), a kiedy taki wyzysk staje się zgubny dla „dołów”, wtedy „góra” łaskawie z oskubanych dochodów funduje wsparcie witaminizujące „doły” (Paragospodarka). A kiedy Infragospodarka odżywa – Ultragospodarka odcina jej witaminy i przerzuca je do swoich koryt. Tak to działa – na przykład – w Polsce.

 

Dla przypadku Totalitaryzmu (tego upaństwowionego) można wyrysować podobną pętlę wyzysku mentalnego. Zaczynałaby się ona tam, gdzie mikro-totalitaryści „rozstawiają po kątach” tzw. mirnyj narod (ros.: spokojny lud), narzucając swoją wolę i porządki, gromadząc Władzę, Prestiż, pozycjonują się po prostu, wyrastają na swoistą „rasę-warstwę Panów” (zajrzyjmy do Hegla albo Nietsche’go). Kiedy jednak taki ucisk zmierza do upowszechnienia deprywacji tego, co stanowi o społeczeństwie, kiedy zagrożona jest społeczna (narodowa) konstytuanta – totalitarni łupieżcy uruchamiają „lekcję patriotyzmu, mocarstwowości, chwały”, odbudowując w takiej mega-terapii społeczne, narodowe morale.

 

Niczego nam to nie przypomina?

 

 

 

Kontakty

Publications

Jeszcze o małym totalitaryzmie

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz