Jesień cudów 2014

2013-02-27 07:18

 

Mowa będzie o gospodarce, świadomości społecznej i polityce. Zdaje się nam wielu, że zarówno w Polsce, jak też w Europie ster rządów trzymają podchmieleni imprezowicze, którzy nawet, jeśli czarno na białym mają podane, że źle się dzieje – kręcą kołem sterowniczym niczym didżeje na dyskotece, zamiast coś przedsięwziąć rzeczywistego.

Może nie jest tak źle. Znaczy: może jest gorzej, niż nam się wydaje. Widać bowiem pod biurokratyczną skorupą, że ktoś coś myśli przyszłościowo. Warto więc ostrzec, co nadchodzi.

Dziś sytuacja wygląda następująco:

  1. Europa. Perturbacje gospodarcze, wynikające z poza-tolerancyjnego zróżnicowania tzw. wydajności pracy (czyli dochodu, jaki przynosi aktywność pracownika w ramach gospodarczej machiny techniczno-organizacyjnej), owocują turbulencjami, w wyniku których, stopniowo i pod pozorem ratowania integralności, kapitałowo kraje mniej wydajne stają się „filiami” krajów najbardziej wydajnych. W obszarze świadomości społecznej pojęcie EUROPA wyraźnie różnicuje się w tradycyjnych obszarach kulturowych: Italia, Galia, Iberia, Brytania, Hellada, Slavia, Skandia – bowiem w tych obszarach wyraźnie zróżnicowane są paradygmaty skutkujące „kulturą” wytwarzania i „kulturą” podziału społecznej puli dobrobytu (można mówić o tzw. charakterze narodowym). W dziedzinie polityki kontynentalnej kształtuje się zatem dominacja żywiołu anglosaskiego wobec pozostałych żywiołów, a „niedorozwinięta” integralność Europy jest podtrzymywana przez jej zbiurokratyzowanie, przede wszystkim przez interesy związanie z Budżetem UE (te negocjacyjne i te kontrolowane poza trzema ośrodkami oficjalnej władzy europejskiej – Parlament, Rada, Komisja);
  2. Polska. Stoi przed najpoważniejszym kryzysem gospodarczym, niezależnie od perturbacji europejskich: wynika on z fatalnych rozwiązań w dziedzinie zarządzania (Administracja), systemów (Infrastruktura), płynności i przepływów (finanse, bankowość, ubezpieczenia, budżety, fundusze) i alokacji (polityka, przetargi, konkursy, programy, procedury decyzyjne). te cztery obszary są tak zużyte, że grożą nieznaną dotąd w historii katastrofą gospodarczą. Świadomość społeczna zmierza ku negacji establishmentu po-okrągło-stołowego i status-quo środowisk monopolizujących Politykę, Gospodarkę, Media. Jednocześnie rosną oczekiwania „ratunku lub stabilizacji” w stosunku do Europy, przy uświadomieniu sobie podrzędnej roli Polski w Europie. W dziedzinie polityki narasta „pragnienie nowego”, z podtekstem „bezinteresownie kompetentnego”, zwłaszcza po doświadczeniach z PiS, LPR, Samoobroną, Ruchem Palikota i wcześniejszymi „eksperymentami”. Duży wpływ na politykę polską (wewnętrzną i dyplomację) mają ośrodki zagraniczne;

W tle stają wartości i paradygmaty stanowiące konstytuantę Europy, wyróżniające ją spośród innych globalnych ośrodków, takich jak Rosja, Chiny, Indie, Ameryka, Latinum, Arabia: są to Obywatelstwo, Demokracja, Samorządność, Dysputa, Różnorodność, Egalitaryzm. Oczywiście, doświadczają je rozmaite patologie, ale Europa się ich nie wyrzeka. Warto też zaznaczyć, że Europa Środkowa (przeważnie słowiańska), która jest zaledwie oswojona tymi wartościami a nie wyrosła z nich, jest obszarem gospodarczym i kulturowym „urwanym” Rosji i sprawia Europie mnóstwo kosztownych kłopotów, choć też płaci niespotykane w Historii frycowe, choćby w postaci kolonizacji tzw. rynków środkowo-europejskich.

Zdobywam się na straceńczą prognozę, wbrew obyczajowi medialnemu, który każe wypowiadać się w formule „na dwoje, troje, dziesięcioro babka wróżyła”. Stać mnie, nie jestem politykiem.

  1. Europa. Powstaną – stosunkowo prędko – kontynentalne giganty polityczno-gospodarcze podobne do czeboli (może na bazie przegrupowania koncepcji klastrów), których zadaniem będzie „cywilizowane” przeprowadzenie „zhierarchizowanej reintegracji” Europy (danie nowego impulsu, a potem impetu integracyjnego). Na takich warunkach zostanie przyjęty wieloletni budżet UE, z naciskiem na rozwój przedsiębiorczości oraz na innowacyjność.  Ważne, że owe czebole wezmą na siebie „czysto ekonomiczny” ciężar „ochrony antykryzysowej”, oczywiście metodami biznesowymi a nie politycznymi, co oznacza poskładanie i powiązanie rozmaitych nieciągłości i nierównowag pomiędzy poszczególnymi krajami. W sferze świadomości społecznej oznacza to nasilenie postulatów federacyjnych w kontrze do procesów liberalno-nomenklaturowych: europejscy „oddolni” wolą rozmawiać z rządami i biurokracją europejską niż z korporacjami. W obszarze politycznym zostanie ostatecznie pogrzebana maniera podziału na lewicę, prawicę i środkowicę, w to miejsce powstaną całkiem nowe pojęcia „branżowe” (rolnictwo, prowincja, metropolie, high-tech, postęp, usługi, konsumpcja, itd., itp.) i wokół nich będą się ogromadzać opcje polityczne.
  2. Polska. Tąpnięcie, a może już kompletna zapaść gospodarcza (samo zagrożenie wystarczy) wyzwoli niespotykaną dotąd w Polsce frustrację wobec establishmentu i „rugi powiatowe”, przy czym, paradoksalnie, zaowocuje to falą wzrostu mikrobiznesów o charakterze „czyścicieli-resztkojadów”, niekoniecznie rejestrowanych, choć skutecznych na lokalnych rynkach. Świadomość społeczna skupi się na potrzebie zagospodarowania energii rosnącej masy wykluczonych i na potrzebie „rewindykacji gospodarczych”, które uderzą w obszar tzw. parabudżetów (ZUS, NFI, NFZ, OFE i setki innych funduszy oraz agencji). W obszarze polityki Ruch Palikota, a wobec jego „małpowatości” ruch „obywatelski” Europa+ (nie wykluczam jeszcze jednej choćby takiej inicjatywy), wyprą ze sceny politycznej wcześniejszy „apartyjny ruch obywatelski” w postaci PO, która zapętliła się w swojej kamaryli do tego stopnia, że karmi się wyłącznie postrachem PiS i – skrycie – Kościoła. Burzliwa dysputa społeczna – częściowo „wybuchowa” – doprowadzi do entuzjastycznej wymiany elit na „fachowe” i „środowiskowe”, a biurokracja (aparat) zostanie brutalnie „zrekonstruowany”.

W odróżnieniu od takich globalnych ośrodków jak Rosja, Ameryka, Chiny czy Indie – Europa nie wypracowała w swoim łonie rozwiązań aż tak totalitarnych. Wielką zatem rolę w przemianach na Starym Kontynencie odegrają media, czyli „kształtowanie poglądów” prowadzące do legitymizacji wprowadzanych zmian. Już zaczęło się przetasowanie kapitałowe w tej branży (rozgłośnie, prasa, portale), narzędziem manipulacji będą reklamy i koncesje i „opinia ekspercka”. Do głosu zostaną dopuszczone – starannie „sformatowane” – siły „obywatelskie”, powołujące się na „vox populi”. To one będą firmowały poważne przeistoczenia w tzw. megatrendach gospodarczych i w obszarze struktur globalizujących (kontynentalizujących) gospodarkę.

Tu przerywam, lecz róg trzymam…