Jednoczenie lewicy...?

2018-09-16 05:09

 

Zostałem „wciągnięty” na listę grupy, która będzie mielić sprawy ew. integracji tej części sceny politycznej. Ukłony

Moja odpowiedź brzmi: czemu by nie, ale:

  1. Słowo „lewica” jest fajne, ale sięga treścią-znaczeniem do czasów, kiedy monarcha wskazywał miejsce w obradach reprezentantom „oddolności” społecznych, opowiadającym się za umasowieniem praw obywatelskich i samego obywatelstwa (mowa zatem o tak pojmowanym egalitaryzmie).
  2. Ja sam staram się od dawna zastępować słowo Lewica słowem Alterglobalizm, równie niecelnym, bo dopuszczającym „do tematu” również tych, którzy chcą zmieniać świat na gorszy z punktu widzenia Mas, Ludu, Proletariatu, Elektoratu, Szaraków, Społeczeństwa;
  3. Bo podział na Konserwatyzm-Prawicę-Lewicę uważam za archaiczny (mam na to dla siebie wiele argumentów), za praktyczniejszy i celniejszy – choć też nie-idealny – uważam podział na Wolontaryzm-Terroryzm-Alterglobalizm (coś jakby neo-konserwatyzm, neo-prawicę, neo-lewicę;
  4. Jedyne, co z lewicowych pryncypiów warto zachować, a nawet TRZEBA – to kontynuowanie marksowskiego projektu SAMORZĄDNOŚĆ-SPÓŁDZIELCZOŚĆ (zrzeszenie zrzeszeń wolnych wytwórców). Na pewno nie warto zachowywać egzaltowanych ozdobników zwanych dziś „kulturowością lewicową”, przynajmniej nie jako postument, podstawę ideową;
  5. Lewicowość kulturowa prowadzi wprost do „myków” ogórkowo-nowacko-biedroniowych i podobnych, a sama lewicowość oparta wyłącznie na planowości w gospodarce kosztem rynkowości prowadzi do nieporozumień, które mają twarz Rosatiego, Czarzastego, Arłukowicza, Napieralskiego i długiego szeregu podobnych „rozterek pragmatyzmu”;
  6. Związki zawodowe – ten świetny wynalazek społeczny wbijający zawsze kołek osinowy w rwaczy biznes – są historycznie poboczem, choć często ratują skórę ideom lewicowym: ZZ bowiem idą w kierunku roszczeń i zarazem obietnicy, że „kiedy pokonamy wyzysk, wszyscy będziemy żyć jak oni, czyli powyżej średniej” – co jest oczywistym nonsensem”

Kontynuując ostatni, szósty punkt – stawiam postulat, by większość funduszy Budżetu związanych z „resocjalizacją wykluczonych” (np. tzw. fundusz pracy) – przesunąć pod patronat (nie zarząd) central związkowych: to one zakładałyby spółdzielnie socjalne i tzw. komunarne (kto chce ten znajdzie wyjaśnienie tego słowa na moim blogu) dla wszystkich zagrożonych wykluczeniami (a nie tylko zwolnieniami czy pogorszeniem warunków pracy).

 

*             *             *

Moje zaangażowanie w polska debatę ideową stoi od jakiegoś czasu pod znakiem „5 + 2” oraz Osady Obywatelskiej (znów odsyłam do swojego bloga). I jeśli mam brać udział w debacie „o lewicy” – to w najbliższym czasie prawie wyłącznie wokół tych pojęć.