Dmitrij Anatoliewicz – to chłopak z Peterburskiej drużyny Władimira Władimirowicza, młodszy od niego o niecałe pokolenie. Prawnik wyżywający się w polityce i administracji, zanim sam nie stał się polityką i administracją.

 

Od patrona różni go niemal wszystko: przede wszystkim jednak stawka na „horyzontalny” model funkcjonowania kraju (a nie Putinowski „wertykalny”) oraz pełne zaufanie do wszystkiego co „cyfrowe”, charakterystyczne dla jego pokolenia Rosjan (w odróżnieniu od pokolenia Putina, które woli „analogowość”, czyli notatki – w większości sekretne – oraz wiedza zawarta w pamięci ludzkiej i używana dyskretnie).

 

Wszyscy obserwatorzy pamiętają znakomity gambling Władimira Włądimirowicza, kiedy po dwóch kadencjach prezydentury, z konieczności konstytucyjnej, „wystawił” Dmitrija Anatoliewicza, sam „wycofując” się do roli Premiera. Odtąd świat polityki zastanawia się, kto jest w Rosji carem i gdzie jest ośrodek rzeczywistej władzy w Rosji. Tygodniami roztrząsa się – na przykład – odwołanie nienaruszalnego Łużkowa (b. mera Moskwy), który miał być niezatapialnym bojarem, a „puknięto” go prostą decyzją.

 

No, a teraz wszyscy się zastanawiają, czy Miedwiediew w wyborach prezydenckich  „obejdzie” Putina i Putinowski gambling przegra swoje ryzyko. Jednym słowem, czy Dmitrij ustąpi Władimirowi z powrotem należące do niego miejsce na Kremlu.

 

Moim zdaniem sprawa jest już przesądzona, do tego podana w chytry sposób.

 

Już nawet Radio Kielce podaje (to taki żarcik, ale cytat prawdziwy):

„Gospodarka powinna rozwijać się niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę w Rosji” - oświadczył na plenarnym posiedzeniu XV Forum Ekonomicznego w Sankt Petersburgu prezydent Dmitrij Miedwiediew. 

 

Zdaniem rosyjskiego przywódcy, o losach Federacji i kierunkach jej rozwoju powinno decydować społeczeństwo i prywatny biznes, a nie centralnie sterowany aparat władzy.



Dmitrij Miedwiediew przyznał, że nie wierzy, aby w krótkim czasie Rosja stała się drugą gospodarką świata. „Musimy jednak w krótkim czasie przekroczyć punkt, z którego nie ma już powrotu do przestarzałych modeli” - dodał rosyjski prezydent. „Dla realizacji jednoczącej nas strategii potrzebna będzie zmiana struktury rządu i innych organów władzy na wszystkich poziomach.



„Jesteśmy zobowiązani zapewnić większą otwartość władz i prywatnego biznesu" - tak widzi przyszłość Rosji jej obecny przywódca. „Korupcja, zamykanie się na inwestycje, zbyteczna rola państwa w gospodarce i centralizacja to obciążenia, które powinny zostać zlikwidowane i my je zlikwidujemy.



Resztę nasi obywatele zrobią sami” - dodał Dmitrij Miedwiediew.

 

 

Rosyjscy komentatorzy uważają, że wystąpienie rosyjskiego prezydenta na petersburskim Forum Gospodarczym było przymiarką do ogłoszenia programu wyborczego.  W ich opinii, krytykując w obecności prawie 4 tysięcy biznesmenów i polityków z całego świata obecny sposób sprawowania władzy w Rosji Miedwiediew nie po raz pierwszy zaznaczył różnice między sobą a postrzeganym jako zwolennik „rządów silnej ręki” premierem Władimirem Putinem.

 

 

*            *            *

Moim zdaniem Dmitrij, w najlepszy z możliwych sposobów, ogłosił, że przechodzi do roli premiera. Jego przemówienie – to nie przemówienie głowy państwa, tylko szefa rządu. W dodatku wygłoszone na międzynarodowym zbiegowisku mieszaczy gospodarczych, tuż po spotkaniu z Przywódcą Chin, akurat obecnym w Rosji, jako ważny punkt programu modernizacji.

 

Myślę że Putin znał to przemówienie dużo wcześniej. I ze wykorzystuje swoje talenty z zupełnie innej branży, aby wesprzeć Dmitrija. Sam nie ma wizerunku reformatora, raczej kojarzony jest z „komunistycznym caratem”, Dmitrij zaś znakomicie nadaje się na „frontowika” takich przemian, które putinowską Rosję wypozycjonują jeszcze lepiej, niemal tak, jak stał ZSRR. Ma kwalifikacje i opinię „dobrego Wani”, a to w Rosji oznacza, że będzie lubiany do chwili, kiedy stałby się buntownikiem przeciw Groźnemu. Wtedy – zacząłby uchodzić za nieodpowiedzialnego podskakiewicza.