Jak żulik z wykształciuchem

2014-01-22 20:28

 

Naturę trudno oszukać, nawet jeśli się mieszka nad Dnieprem. Jeden w ramach wykonywanej, dobrze płatnej profesji – publicznie i fachowo obija ludziom szczęki, a w wolnych chwilach pisze doktoraty i uczy się języków niesłowiańskich. Drugi upiera się, że jest zawodowo mężem stanu, ale wciąż od nowa zabawia się w gangsterkę i podejrzane interesidła, wciągając w to synalka.

Dziś spotkali się jako przeciwnicy w warunkach pałacowo-salonowych, a ja nie mogę się nadziwić komentatorom, którzy głoszą, że to spotkanie nobilituje mistrza świata: przecież jest odwrotnie, to żulik i zawodowy zbój-malwersant dostał życiową szansę.

Kliczko nie jest mężem stanu i długo jeszcze nim nie będzie, ale wolałbym z nim stracić, niż z tym paskudnym satrapą stracić. Spotkali się o 100 dni za późno: ostatnie wydarzenie powodują, że teraz od białoruskich Oszmian po ukraiński Użgorod powstał pas ziemi zarządzany przez persones non grata: ani Rosja, ani Europa nie gustuje w typkach takich jak Łukaszenka czy Janukowycz, pozbawionych elementarnych umiejętności politycznych, uciekających się w sporze do arsenału rodem ze Średniowiecza.

Moim zdaniem – Kliczko po konsultacjach z innymi „atamanami” powinien udać się w 2-tygodniową podróż po europejskich stolicach. Nie wszędzie zgarnie całą pulę, ale trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś dla niego nie znajdzie czasu. Po takiej podróży jest gotowym konkurentem w wyborach, a nawet w „akcji równoległej”, czyli w ustanowieniu organów władzy ignorujących te oficjalne, władane przez oligarchów i kamaryle.

Jak na razie Janukowycz stara się ładnie dyndać, albo zabawić się w „rezuna”, choć oba wiarianty są dla niego śmiertelne.