Jak się zachowuje szef prawdziwy

2010-02-20 22:57

 

MANUAL DLA PREZESUNIA

/a właściwie egzegeza stautu dla tych, co nie rozumieją, dlaczego prezesunio jest jaki jest/

 

Nie wystarczy zostać prezesem, trzeba nim być. To zaś jest sztuka, do której nie każdy z nas dorośnie, nie każdy też ją opanuje w stopniu zadowalającym. Poniżej – wybrane elementy z katechizmu prezesowego, przeczytać, zapamiętać, w dwóch kopiach przekazać dalej.

 

-          zawsze mamy czas, poczekaj cierpliwie – zanim do mnie dotrzesz, przemyśl wielokrotnie to, co chcesz mi powiedzieć i to co chcesz uczynić za moim przyzwoleniem, a kiedy już staniesz przed mym obliczem, choćby telefonicznie, nie wysypuj słów jak grochu, tylko systematycznie i od początku objaśniaj, objaśniaj: być może zakończę rozmowę nagle i bez ostrzeżenia, wtedy czekaj na dalszy ciąg;

-          nigdy zbyt długo pośród pomniejszych – kiedy chcecie mnie otaczać tłumnie i grupkami, kiedy macie dla mnie pół litra, kiedy chcecie zrobić sobie ze mną fotkę, kiedy chcecie mnie zatrzymać przy swoim stole – nie gniewajcie się, ale muszę sprawiedliwie rozdawać prawa do swojej osoby, a właściwie już czas na dziś się już skończył, limit miesięczny też już jest na wyczerpaniu, pa;

-          jak najmniej podpisów – kiedy składasz podpis, to właściwie sygnujesz tym swoją zgodę na coś, pod czym ten podpis składasz: nie jest ważne, czy owe sprawy są ważne czy miałkie, dobre czy złe, rozumne czy banalne, ważne jest, aby twoja zgoda poparta podpisem była towarem rzadkim, a przez to cenionym;

-          co najmniej 30% decyzji NIE – aby ciebie szanowano, musisz umieć powiedzieć NIE w jakiejś ważnej sprawie, dlatego jeśli nie masz sumienia odmawiać sprawom dobrym, każ sobie podkładać różne idiotyzmy oraz przedstawiać ludzi nie zasługujących na nic: wtedy z czystym sumieniem będziesz odmawiać, a lud będzie cię za to szanował;

-          pewność siebie – cokolwiek robisz i mówisz, dobrze byłoby to uprzednio przygotować, aby nikt tego nie użył kiedyś przeciw tobie, niemniej zawsze okazuj pewność siebie, nawet wtedy, kiedy wygłaszasz dość kłopotliwą formułkę: „nie wiem”;

-          prosić tonem rozkazującym – szefom zdarza się prosić, ale to wcale nie oznacza, że na czymś im zależy: po prostu mają taki sposób przekazywania innym swojej woli, kiedy zaś rzeczywiście któregoś dnia pojawi się konieczność poproszenia o coś – wszyscy będą wiedzieć, że to tylko taka formułka, nawet ten proszony będzie krępował się odmówić twojemu życzeniu;

-          czynności powolne, ale zdecydowane i nieuchronne – prezesunio to człek powolny nie dlatego, że gnębi go podagra i artretyzm, ale dlatego, że tak wymaga etykieta, dostojeństwo i parę innych wynalazków protokolarnych: chodzi tu zresztą nie tylko o ruch fizykalny, ale też o tempo podejmowania decyzji, odpowiedzi na pytania i interpelacje, sygnowanie dokumentów;

-          nigdy nie rozmawiać en face - a jeśli to poprzez przeszkodę, np. biurko, poręcz lub podobne urządzenie odgradzające: szef powinien zawsze patrzeć gdzieś w dal, przynajmniej w bok, oszczędnie szermować spojrzeniem wprost na interlokutora, w ostateczności powinien uciec się do podziwiania czubków swoich butów, oczywiście w głębokim namyśle;

-          postaraj się być wyżej – pod każdym względem, co oznacza niemal ustawiczne używanie piedestałów, scen, mównic, stołów prezydialnych, katedr, ambon i czego tam jeszcze: niech pospólstwo zadziera głowy i widzi z daleka, ale najbardziej jest wymowne to, że siedzący i stojący blisko najwyżsi współpracownicy muszą najbardziej zadzierać głowy, aż do tego charakterystycznego skrzypienia w karku, który skłonić się nie chce, ale zadrzeć – musi;

-          mieć wiernego psa – czyli takiego giermka, czasem zwanego przydupasem, który będzie o wszystkim donosił i o wszystkim pamiętał, przy tym zawsze będzie podatny na ciosy zadawane z rozmysłem lub znienacka, ciosy fizyczne lub razy moralne: trzeba być dla takiego księciuniem, rozumnością, prześwietnością, jasnością, ale też od czasu do czasu trzeba okazać się ludzkim panem, żeby się nie zbiesił, psubrat;

-          ukrywać życie prywatne – które nie powinno nikogo zbytnio zajmować, a tym bardziej nie powinno być otwartą książką dla każdego, kto ma plotkarskie lub donosicielskie zamiary: oczywiście, wyjątkiem są media, które powinny dostawać limitowaną standardową papkę plus parę bajek do kolorowych piśmideł, aby dać karmę wszystkim, którzy nie umieją się powstrzymać przed ukłonem w stronę dziurki od klucza;

-          karać w sposób widoczny – tak, tak, są tacy, którzy nie okazują należytego szacunku, są zbyt samodzielni, nie przestrzegają etykiety, skłonni są do czynów fajnych, ale nieprzystojnych, a nawet – niektórzy z nich – jawnie lub skrycie przeciwstawiają się szefowi: spośród nich należy wybrać egzemplarze niereformowalne i tak ukarać, żeby wszystkim poszło w pięty, a następnie publicznie zaproponować mu współpracę, której nie przyjmie – wtedy jest ugotowany;

-          nagradzać w sposób łaskawy – oczywiście, nagrody się ludziom należą jak najbardziej, ale dlaczego ma to być odczytane jako obowiązek szefa? Czy nie lepiej, żeby szef zaprezentował się jako łaskawca zawsze pamiętający o dobrych współpracownikach, mający dla nich gest, potrafiący poświęcić swój czas i uwagę, a może i jakieś dobra, żeby wynagrodzić?

-          nie zaszczycać obrad po przerwie – szef często jest zapraszany na różne nieciekawe spotkania, które dopiero w tak zwanym trakcie mogą okazać się interesujące, pamiętajmy jednak: tylko w teatrze, operze i filharmonii wolno szefowi pozostać po przerwie, i to nie zawsze, natomiast na zebraniach i konferencjach, a szczególnie na „własnych” (tam gdzie się szefuje) pod żadnym pozorem nie wolno zaszczycać obrad po przerwie, czasem nawet wypada poprosić o przerwę w celu ujścia;

-          nie bawić się w szczegóły – te przeznaczone są dla sztabowców i innych aktywistów, szef natomiast ma doprowadzić sprawy do takiego momentu, kiedy owe szczegóły staną się koniecznością, i wtedy pozbyć się całej sprawy: powiadają, że diabeł tkwi właśnie w szczegółach, ale umówmy się, że diabeł ten to sprzymierzeniec szefa, a nie sztabowców, jeśli potrzebne są jakieś szczegóły – to ich wymagać i z nich rozliczać, a nie samemu się w nie pogrążać;

-          mówić że zależy, a zachowywać się jakby nie zależało – to dewiza mimikry, jaką szef powinien stosować zawsze, kiedy pojawia się problem stojący poza sferą jego wpływów: nie zapominajmy, że szef zawsze robi łaskę całemu światu, że szefuje, nie jest to jego ulubione zajęcie, po prostu podjął się go, skoro wszyscy tak chcieli;

-          stworzyć ekipę klakierów – to ważna sprawa, bowiem jakże często się zdarza, że zebrani ludzie albo medialni słuchacze/obserwatorzy nie zrozumieją ważkich słów, nie wykażą się refleksem, albo nie daj boże nie zgadzają się z tym, co szef prezentuje: ekipa klakierów temat powinna załatwić, jeśli będzie w miarę stała i profesjonalna, reagować będzie na słowa-wytrychy albo na intonacje głosu lub jakieś gesty szefa (oczywiście, bez poufałości i tego mrugania okiem, że my, szefie, wiemy o co chodzi);

-          stworzyć ekipę ubiegających się – to tak samo ważny obowiązek jak poprzednie, bowiem dobrze jest mieć wokół siebie dobrze widoczną i dobrze prezentującą się drużynę, pokazującą, że na czymś jej (im) bardzo zależy: jak by to wyglądało, gdyby szef w jakimś momencie ostał się sam, co najwyżej ze służbą, pozbawiony tego najbardziej prestiżowego zajęcia, jakim jest odganianie i kwitowanie różnych interesantów, nawet przy zupełnie temu nie sprzyjających okazjach?

-          bądź wiecznie zajęty – jest to najlepsza wymówka dla lenistwa, głupoty, braku orientacji, sklerozy i paru innych przywar, właściwych wszystkim szefom, jak Historia długa i szeroka: zajętemu szefowi wypada właściwie wszystko, choćby na zdrowy rozum była to rzecz niesłychana i do szefa niepodobna;

-          nie bądź na każde zawołanie – tak jest, nawet prowokuj sytuacje, w których wydajesz się swobodny i zrelaksowany, ale odmawiasz skierowania swojej uwagi na kogoś, na jego sprawy, na jego osobę: ostatecznie to nie jest tak, że jak komuś się czegoś zachce, to zaraz trzeba reagować, to poniżej czegokolwiek!

Ta wielce skrócona lista nie pochodzi z żadnego podręcznika szefowania czy innego prezesowego savoir-vivre’u: jest owocem kilkutygodniowej obserwacji szefa.

I to by było na tyle.