O demokracji jeszcze dwa ciepłe słowa

2010-02-15 13:10

Demokracji nie uświadczysz ani u zwierząt, ani u roślin. I nic nie wskazuje – patrząc na Florę i Faunę – że są tam jakieś demokratyczne dążenia czy oczekiwania, choć trudno odmówić im harmonii i równowagi dużo stabilniejszych niż u Człowieka, który wszak Demokracją wypełnia swoje pragnienia. Coś w tym jest zatem, że Demokracja jest wyłącznie „ludzka”: Człowiekowi dana jako cel i zadanie, misja.

 

Może zatem nazwijmy Demokrację po nowemu, ale nie po to nawet, by odkrywać nowe jej znaczenia, tylko po to, by świeżym słownictwem odkryć to, co porosło patyną albo nie wydobyte na wierzch wciąż drzemie w głębokich pokładach tego pojęcia.

 

Demokracja to polityczna, zamierzona i pożądana równość wszystkich osób i ich związków, przezwyciężająca ustrojowe działanie instytucji kluczowej. Wymaga czynnego ustąpienia i poświęcenia jednych na rzecz drugich, Umiaru dla Harmonii, Zaangażowania dla Równowagi. To uczłowiecza, choć przeczy Naturze, w której wszelki zadowalający Porządek jest ustanawiany w abstrakcji od Demokracji, jakkolwiek ją rozumieć.

 

Wyjaśnijmy niektóre słowa ukryte w tej opisowej definicji. Najważniejsze z nich – to Instytucja Kluczowa. Otóż każdych dwoje (a co dopiero większa liczba), jeśli ze sobą obcują, np. komunikują się lub współpracują albo walczą, prędzej czy później ustanowią dla siebie specjalne, uzgodnione lub wprowadzone podstępem albo siłą przez kogoś, narzędzia, atrybuty, „sposoby” regulujące to, co powtarzalne w ich relacjach, co pojawia się nieuchronnie na skutek ich spontanicznego behavioru i postrzegane jest jako przeszkoda, zatem wymaga relacji porządkujących, które są niczym innym, jak ofiarą jednych wobec drugich składaną w formie auto-przymusu. W ten sposób, pielęgnując i namnażając pakiety instytucji, ze zbiorowości wyłaniają się społeczności i/lub wspólnoty (Geselschafts,  Gemeinschafts).

 

Pośród tych instytucji, na skutek zbiegu wewnętrznych procesów „metabolicznych” w społecznościach-wspólnotach, w koincydencji z okolicznościami i warunkami danymi przez otoczenie, jedna staje się tą, która „organizuje” inne instytucje, niejako im przewodzi, staje się odniesieniem dla pozostałych i ich swoistym katalizatorem.

 

Stając się wiążącą dla pozostałych instytucji – Instytucja Kluczowa „redaguje” Ustrój panujący w społeczności, wspólnocie – a pośrednio w całej zbiorowości, obejmując swoim działaniem również ten żywioł, który jest wcale nieuspołeczniony lub uspołecznił się słabo, „nie dojrzał” do Ustroju.

 

Powyższe dotyczy zarówno osób pojedynczych „dotkniętych” działaniem ustrojowym, jak też wszelkich ich związków, dobrowolnych i przymusowych, formalnych i poza-formalnych, mających tendencje do scalania się lub odwrotnie, do dezintegracji, a-morfizacji, rozkładu, rozpadu.

 

Kiedy pakiet instytucji owocuje już Ustrojem (czyli jest już dojrzałym „nawisem” Codzienności) – staje się on (lub jego wyimki) „autonomicznym” punktem odniesienia zachowań dla osób i ich związków. Już nie samodzielne rozproszone „odruchy” rządzą osobami i ich związkami, tylko instytucje. Uczestnicy życia zbiorowego, społecznego, publicznego nie idą już „na czuja” przez wielki step, tylko kierują się tyczkami instytucji, niekiedy same tyczki ustanawiając jako cel (stąd niektóre tyczki przybierają, oswajają alienacyjną formułę wobec zainteresowanych i formalizują się jako tyczki państwowe, albo przynajmniej państwowo-twórcze).

 

Spośród wszystkich wyobrażalnych instytucji zaledwie nikła cząstka ustanawia, ze swej natury, niepodważalną równość uczestników życia publicznego, zbiorowego, społecznego. Pozostałe (znakomita większość) nie tylko powoduje stratyfikowanie się osób i ich związków (uwarstwienie, różnicowanie pozycji, hierarchizowanie – ale też takie ma zadanie, tego się od nich oczekuje!

 

Oznacza to nic innego, jak akceptację czy wręcz „ustrojowe podżeganie” do Wyzysku. Czymże innym jest bowiem oczekiwanie, że instytucje i sam Ustrój – bez naszego udziału – spowoduje stratyfikacyjny sukces jednych i porażkę innych? Na nic argument, że wyposażony w wolną wolę i talenty Człowiek może uwolnić się od działania instytucji i Ustroju: mają one bowiem i tę właściwość, że unifikują osoby i ich związki (jakkolwiek to rozumieć), w ten sposób cementując, unitaryzując cały obszar wpływu Ustroju i instytucji. Wokół Instytucji Kluczowej, pod jej „sztancę”.

 

Postulat ustanowienia Demokracji nie może zatem abstrahować od tego co powyżej. Ktokolwiek demokratą się głosi, musi świadomie i aktywnie działać na rzecz zniesienia stratyfikujących skutków działania instytucji i całego Ustroju, na rzecz zniesienia Wyzysku. Oznacza to świadome, czynne rezygnowanie ze swojego „pozycjonowania” przez tych, których sukces jest wynikiem działania ustrojowego, oznacza też ich poświęcenie i wsparcie dla tych, którzy w Ustroju nie mają instytucjonalnych szans na Karierę. Podkreślmy, że postawa samo-poświęcenia nie może być dekretowana instytucjonalnie, tym bardziej – o zgrozo – jako element porządku prawnego czy konstytucyjnego. Powinna wynikać z głębi duchowości i świadomości osób i ich związków, dotyczyć też zarówno Gemeinschafts i Geselschafts, jak też zbiorowości pozostających poza uspołecznieniem, ale objętych ustrojem.

 

Definiowanie Demokracji (zdarza się to w Polsce nagminnie) jako „każdy może tyle ile może, a jak się nie podoba to sobie rób swoje” – jest paradoksalnie przywołaniem tego, co się dzieje w Naturze, tyle że w formule a’rebours, bowiem Natura nie ustanawia swoich porządków przywołując Demokrację, jest owa Natura ze swej natury niedemokratyczna, a zaprowadzany w jej łonie Ład – choć harmoniczny – nie ma nic wspólnego ani z równością, ani ze sprawiedliwością, ani tym bardziej z moralnością.

 

ZADANIE DOMOWE: wątpiący niech – choćby w myślach – postawią się najpierw w roli „dziada”, a potem w roli „nobliwego” – i nazwą kolejno po imieniu swój stosunek do tego drugiego oraz swoje wobec niego położenie.

Kontakty

Publications

O demokracji jeszcze dwa ciepłe słowa

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz