Imperfect man inside imperfect reality

2011-02-28 09:38

 

Monopol i nierozłącznie związany z nim Wyzysk są zaprzeczeniem idei Demokracji. Notka poniżej w całości stanowi nie tyle wywód oparty na dowodach powyższego stwierdzenia, ile na podpowiedziach co do sposobu rozumowania, gdyby takich dowodów zechciał ktoś poszukiwać.

 

Notka wystąpi w dwóch wersjach: niniejsza jest skrócona, okastrowana do wymiarów „internetowych”.

 

Zatem:

 

Życiem społecznym zarządzają instytucje. Mają one charakter doraźnych lub bardziej trwałych pakietów umów (są przyzwoleniami na takie umowy)pomiędzy osobami-podmiotami zanurzonymi we wspólnocie, społeczności, zbiorowości: owa wspólnota, społeczność czy zbiorowość akceptująco „przyklepuje” owe umowy lub nie.

 

Możemy sobie wyobrazić czyjąś osobistą hierarchię-piramidę potrzeb-preferencji-opcji. Ten ktoś, dysponent hierarchii-piramidy zawiera umowę z kimś innym: umowa dotyczy najważniejszej, najwyżej w hierarchii położonej potrzeby jednego i drugiego „sygnatariusza”. Umawiający się osobnicy tak kształtują na przyszłość swoją aktywność i wzajemne relacje, aby będące przedmiotem umowy najwyższej rangi potrzeby-preferencje-opcje stały się dla siebie komplementarne, aby wzajemnie się zaspokajały i zarazem „napędzały”. Ku równorzędnemu, porównywalnemu zadowoleniu umawiających się osobników.

 

Zawarłszy jakąkolwiek umowę z innym – osobnik w ten sposób dokonuje aktu gospodarowania swoimi zobowiązaniami w kontekście zaspokojenia swoich potrzeb. Staje się osobnikiem gospodarującym. Umowa może być „reprodukowana” automatycznie albo w każdej iteracji precyzowana inaczej, doredagowywana. Albo porzucana. Pamiętajmy że owe umowy to mikro-instytucje społeczne, esencja instytucji.

 

Bywa, ze pakiety umów między dwoma, trzema, pięćdziesięcioma, milionem osobników, i to umów przewidujących wzajemne „ekonomiczne” relacje nie tylko najważniejszych potrzeb, ale rozmaitych ich kombinacji-zestawów spośród hierarchii-piramidy – tworzą z nich podmiot publiczny. Ze względu na wielość i wielorakość umów (mikro-instytucji) ą to podmioty gospodarujące, których społeczną istotą jest multi-sieć więzi społecznych będących konsekwencją pojedynczych umów: taka multi-sieć nie da się już redagować, precyzować na bieżąco, wymaga bowiem konsensusu większości albo decydentów konkretnego podmiotu (wspólnoty, społeczności-zbiorowości).

 

Reprodukcja pojedynczych umów (mikro-instytucji) staje się w takich warunkach elementem Kultury, można ją opisywać jako wymuszoną, podpowiedzianą, zawieraną (odtwarzaną) pod naciskiem. Mimo spostrzeżonej nierównowagi, wymagającej interwencji w następnej iteracji – takiej interwencji nie ma.

 

Przykładem podmiotu gospodarującego może być para, rodzina, klub, samorząd, firma, klasa szkolna, banda podwórkowa, korporacja, grupa przestępcza, pasażerowie autobusu, itd., itp.

 

Pora już włączyć do rozumowania pojęcie perfekcjonizmu (idealności). Załóżmy, że w jakimś momencie i w konkretnych okolicznościach (tu-teraz) spełnione są trzy warunki dotyczące sieci powiązań instytucjonalnych wewnątrz podmiotu gospodarującego:

 

1.       Każdy z uczestników sieci ma doskonałą kontrolę osobistą nad zawieranymi przez siebie umowami (rozumie je, zawiera je świadomie, bilansuje-równoważy swoje zobowiązania z zaspokojeniem swoich potrzeb, panuje nad nimi, ogarnia je swoim nie-mylnym postrzeganiem);

 

2.       Każdy z uczestników ma zadowalające rozeznanie w całej sieci ustanawiającej „jego-swój” podmiot gospodarujący;

 

3.       Każdy z uczestników sieci ma wystarczające kompetencje moralne, intelektualne, psychiczne, motoryczne, sprawnościowe, wydolnościowe – by swoje umowy realizować dla swojego optymalnego dobra zsynchronizowanego z dobrem publicznym „swojego” podmiotu, czyli „multi-dobrem” wszystkich uczestników sieci w „swoim” podmiocie;

 

Powyższe warunki definiują idealnego osobnika, uczestnika sieci powiązań w ramach podmiotu gospodarującego.

 

Uzupełnijmy te warunki o trzy dodatkowe, dotyczące samego podmiotu gospodarującego:

 

4.       Sieć umów wewnątrz-podmiotowych idealnie (właściwie, wystarczająco, „w sedno”) zaspokaja wszystkie hierarchie-piramidy potrzeb-preferencji-opcji reprezentowanych przez wszystkich poszczególnych osobników uczestniczących w podmiocie gospodarującym;

 

5.       Wspólnota-społeczność-zbiorowość stanowiąca podmiot gospodarujący jest w stanie płynnie, na bieżąco, bezkonfliktowo przeredagować całą sieć swoich umów, jeśli tylko nastąpi w niej „ruch” (ktoś „wypadnie”, zmieni się jakaś osobista hierarchia, zmieni się wzajemne „ułożenie” osobników w podmiocie, np. rekonstrukcja funkcji pełnionych wobec pozostałych);

 

6.       Umowy podmiotu „jako całości” z innymi podmiotami spełniają – na tym szczeblu – wszystkie warunki 1-3 odnoszące się do umów wewnątrz podmiotu gospodarującego;

 

Całość 6-ciu warunków powoduje, że mamy do czynienia z perfekcynymi osobami w perfekcyjnej rzeczywistości.

 

Dodatkowo „przemycone” zostały w tym rozumowaniu rozwiązania monopolistyczne: wszak jakakolwiek umowa zawarta między kimkolwiek oznacza „wyłączność”, odsunięcie od przedmiotu umowy pozostałych osobników: jeśli umawiam się, że osobnik X mnie nakarmi, to automatycznie wykluczam z tej umowy osobnika Y i wszystkich innych. Sieć takich monopoli – w opisanej warunkami 1-6 sytuacji idealnej-perfekcyjnej – jest siecią harmonijną, opartą na wieloaspektowym, wielostronnym umiarkowaniu wynikającym z treści zawieranych sieciowo umów.

 

Trwając – na razie – w przekonaniu, że mamy do czynienia ze zharmonizowaniem i umiarkowaniem, wyróżnijmy trzy rodzaje monopoli:

 

A.      Nanomonopol – to najczęściej doraźny monopol, na przykład „zaklepanie” miejsca w kolejce, by ją chwilowo opuścić w innych celach – powróciwszy, mamy pewne miejsce w kolejce kosztem tych, którzy dotarli przed nami, ale po akcie „rezerwacji” miejsca, choć w niej nie staliśmy;

 

B.      Mikromonopol – to najczęściej monopol wewnątrz podmiotu, w którym spełnia się tzw. bezpośrednia kontrola społeczna (patrz: powyższe warunki 1-2), polegający na utrwaleniu pierwszeństwa któregoś z osobników w jakiejś sprawie (np. ktoś zostaje „głową rodziny” z uprawnieniami do decydowania za innych, kontrolowania ich, rozliczania, nagradzania i karania, a nawet wyróżniania i dyskryminacji);

 

C.      Monopol ekonomiczny – to najczęściej trwałe, poparte licznymi hybrydowymi instytucjami, upoważnienie osoby lub podmiotu do pierwszeństwa na wielu polach, pozostające poza bezpośrednią kontrolą społeczną, wynikające „automatycznie” z kontekstu niezliczonych umów, spostrzegane „poniewczasie”;

 

Ten ostatni monopol nazwałem ekonomicznym dlatego, że jest on przedmiotem rozważań nauk społecznych (przede wszystkim ekonomii, socjologii, politologii) i jako taki wszedł do powszechnej świadomości, do codziennego obiegu w dyskursie społecznym.

 

Gdyby wciąż utrzymywała się wspomniana sytuacja zharmonizowania i umiaru, gdyby dodatkowo spełniony był warunek 3, oznaczający, że nasz glob zaludniają osoby cnotliwe pod każdym względem – słowo „monopol” należałoby zastąpić ugrzecznionym słowem „organizacja” lub podobnym.

 

Jednak sprawy mają się inaczej. Po pierwsze, nasze cnoty najczęściej pozostawiają wiele do życzenia, po drugie, instytucje są poddawane – odruchowo albo z wyrachowaniem – petryfikowaniu, do poziomu obyczaju, a nawet „twardziej”, do poziomu prawa. Na tym poziomie – obok „typowego” monopolistycznego pierwszeństwa, pojawia się upoważnienie do przymusu i do stosowania przemocy.

 

Mamy zatem do czynienia z niedoskonałym Człowiekiem w niedoskonałej Rzeczywistości. Niedoskonały Człowiek nie spełnia warunków 1-3, niedoskonała Rzeczywistość nie spełnia warunków 4-6. To powoduje, że nie istnieje prosta, oczywista zastępowalność słowa „monopol” ugrzecznionym słowem „organizacja” lub podobnym. Tamę owej nie-zastępowalności stawia pojęcie WYZYSK-u.

 

Wyzysk pojawia się wtedy, kiedy przy zawieraniu umowy jeden osobnik „ogrywa” drugiego: w konsekwencji niezbilansowania, niezrównoważenia wzajemnych świadczeń i korzyści jeden osobnik uzyskuje – na mocy umowy – przyzwolone przez wspólnotę, społeczność, zbiorowość (przyzwolone bezwiednie, na skutek mylnego postrzegania albo wprowadzenia w błąd) uprawnienie do nienależnego korzystania z części dostatku, dorobku, dobrostanu innego osobnika. Podobne relacje zachodzą w grze nie tylko między osobnikami, ale też między podmiotami gospodarującymi.

 

W tym kontekście pojęcie „gry” przestaje oznaczać zabawę, a nabiera treści pejoratywnej, kojarzonej z „ogrywaniem” (się) osobników, z „ugrywaniem” czegokolwiek kosztem innych: powszechność takiej gry w niedoskonałej rzeczywistości nazywam grą wszystkich ze wszystkimi o wszystko (gra WWW).

 

U każdego osobnika oraz u każdego podmiotu gospodarującego mamy do czynienia z różną Tolerancją Na Wyzysk. Wynika to ze zróżnicowania kontroli nad własnym pakietem umów i rozeznania w całej rzeczywistości, ale też wynika z umiejętności operowania mimikrą, przemocą i przymusem oraz z cech osobistych (np. charyzma) osobników monopolizujących dla siebie rzeczywistość. Jest też pochodną sieci umów, która lokuje osobników i podmioty gospodarujące w konkretnych położeniach na tle publicznym, a nie jest siecią doskonale elastyczną, nie można jej „przeredagować” w jednej chwili.

 

Niedoskonałość osobników bierze się z istoty człowieczeństwa: człowieka z całego Uniwersum (dotąd rozpoznanego) wyróżnia pojęcie „ja”, autopostrzeganie, które uruchamia ludzkie EGO i jest podstawą wszelkiej KULTURY ludzkiej.

 

Niedoskonałość sieci umów bierze się ze swoistej Racji Probabilistycznej: brak pełnego rozeznania w rzeczywistości powoduje, że instytucje są tworzone ryzykownie, nie jest znana ich ostateczna „wersja”, nie wiadomo „co z tego wyjdzie”.

 

Na to wszystko nałóżmy taką oto ludzką właściwość: człowiek nie kieruje się w postępowaniu (grze WWW) altruizmem, dobrem publicznym – tylko egoizmem, dobrem partykularnym. Oznacza to, że nawet jeśli człowiek jest niedoskonały – to nie dąży do doskonałości, nie wspiera – zakładanego powyżej – umiarkowania i harmonii, tylko ją podważa,  grając „na siebie”.

 

Tu pojawia się kategoria INTERES-u. Interes – to maksymalizacja własnego status quo. Cóż to jest owo status quo? Najprościej – zestawienie bilansów możliwie wszystkich zawieranych umów (i umów, do których się przystąpiło) pod kątem zobowiązań i korzyści. Maksymalizacja (poprawa) status quo polega na tym, by zestawienie owych bilansów pokazywało jak najwięcej korzyści, jak najmniej zobowiązań.

 

Człowiek – ów człowiek niedoskonały – ma niezliczone „techniki”, sposoby realizacji swojego interesu. Np. odrzuca umowy „niekorzystne” (czyli umowy o ujemnym bilansie, zrównoważonym bilansie i o zbyt niewielkim pozytywnym bilansie), przeredagowuje umowy, wyszukuje w przestrzeni publicznej i przyłącza się do umów „jak najkorzystniejszych”, łamie umowy na swoją „korzyść” udając, że ich przestrzega, itd., itp.

 

Jest oczywiste, że masowość tego „procederu” uprawianego przez niedoskonałych ludzi nie zainteresowanych doskonaleniem się – powoduje wciąż większe oddalanie się Rzeczywistości od doskonałości. Powszechnieje mechanizm społeczny znany skąd-inąd pod nazwą prawa Greshama-Kopernika, wskazującego na to, że to co gorsze (mniej doskonałe) wypiera z rzeczywistości to co lepsze (doskonalsze).

 

I oto wchodzimy w obszar PARADOKSU USPOŁECZNIENIA. Świat zaludniony jest przez osoby o różnym „nastrojeniu” w skali egoizm-altruizm. Okazuje się, że gdyby oszacować „przeciętną”, uśrednioną cnotliwość Człowieka, to jest ona wyższa niż doskonałość Rzeczywistości. Mamy do czynienia z czymś takim, jakby kawałek bardzo lekkiego drzewa pływał po słonej wodzie. Woda obrazuje Rzeczywistość i przez „zasolenie” jest niedoskonała. Drewienko obrazuje Ludzkość: niewielka część Ludzkości jest jeszcze mniej doskonała niż Rzeczywistość (to jest ta część poniżej linii zanurzenia), zaś większość Ludzkości – mimo że niedoskonała – w swej masie jest doskonalsza niż Rzeczywistość. Rzeczywistość więc zatapia, pociąga w dół przeciętnego Człowieka. Nie dziwota, że w swej masie Człowiek nie jest zainteresowany samo-doskonaleniem.

 

Woli człowiek grę WWW. Woli grę interesów, woli uprawiać politykę. Uspołecznienie poprzez politykę, czyli uspołecznienie „arystotelesowskie”, jest właśnie uspołecznieniem paradoksalnym: prowadzi nie do ulepszenia (doskonalenia) Człowieka i Rzeczywistości, ale do ich pogorszenia, do imperfekcji.

 

Wszelkie próby faktycznego  doskonalenia rzeczywistości (w myśl „utopii” opisanej w założeniach 1-6) – to próby przezwyciężania EGO, promowania altruizmu. Widzimy tę „szlachetną robotę” w takiej oto postaci, że – najczęściej metodami państwowymi, czyli z użyciem prawa, szantażując przemocą i przymusem – wprowadza się nowe instytucje, a wraz z nimi wprowadza się postulaty co do cnót ludzkich, które gwarantują, przynajmniej wspierają ewentualne powodzenie instytucji.

 

 

Mamy zatem Politykę Dobra, Prawdy i Piękna (różniącą się od gry WWW), która polega na wysiewaniu instytucji w gronach zawierających „podczepione” postulaty (warunek 3). Zaprowadzamy jakiś instytucjonalny porządek – ale wiemy, że on się spełni, jeśli będzie realizowany cnotliwie, jeśli wszyscy zaangażowani będą spełniać „podczepione” do instytucji postulaty.

 

Bywa też, że zaprowadzany jest instytucjonalny porządek, któremu towarzyszy wyrachowana, cyniczna świadomość, że cnoty nie będą „działać”, zatem popiera się instytucje prawem, tworzy się monopole ekonomiczne (przymus, przemoc), z których najpotężniejszym we współczesnym świecie okazuje się Państwo.

 

Gra interesów przeistacza się zatem w GRĘ O PAŃSTWO. Jest to gra monopolistyczna „do szpiku kości” i nie ma nic wspólnego z „bezwyzyskową” grą polegającą na harmonijnie i umiarkowanie „dobieranych” instytucjach (umowach) opisanych na początku tej notki.

 

 

*             *             *

Można sobie wyobrazić Demokrację zanurzoną w masie Monopoli, w której nie ma równości, ludzie mają zróżnicowane pozycje i role społeczne, nierówno są obdzieleni kompetencjami, upoważnieniami, dochodami – ale byłaby to Demokracja pozbawiona Wyzysku, bo wszyscy w nią zaangażowani są skierowani „twarzą ku doskonałości”, więc eliminują w zarodku Wyzysk wszędzie tam, gdzie on rodzi się poprzez Monopole.

 

Taka Demokracja może panować – przykładowo – w patrymonialnej rodzinie, której „głowa” jest szlachetna i dobrze zarządza nie tylko gdy jest koniunktura, ale też wtedy, kiedy pojawiają się sytuacje kryzysowe i ekstremalne. W której – jeśli ktoś jest w czymś „dobry” – to nie monopolizuje tej przewagi dla wyzysku, tylko stara się, aby inni byli „dobrzy” nie mniej niż on, dzieląc się z nimi wszystkim co ma: dobrami, wiedzą, umiejętnościami, wartościami, możliwościami.

 

Rzecz w tym, że jakiś „pierworodny grzech niedoskonałości” spowodował, że instytucje (umowy) nie zawsze unikają ryzyka, a wszędzie gdzie ryzyko się ziści – powstają monopole wyzyskujące. Ich umasowienie, połączone z odwróceniem się człowieka „twarzą ku niedoskonałości” (zatapiająca cnoty Rzeczywistość) powoduje, że Rzeczywistość i Ludzkość pogrążają się coraz bardziej w niedoskonałości, w przeciwieństwie Dobra, Piękna i Prawdy.

 

W takich warunkach jakakolwiek Demokracja może być wyłącznie koślawa, helleńska, arystotelesowska: nieliczni monopoliści może i są sobie równi, co nie przeszkadza im wciąż czekać na moment nieuwagi, na błąd konkurentów, ale ważne jest, że znakomita większość jest z takiej Demokracji wykluczona, karmiąc ją z pozycji „oddolnych”, z pozycji wyzyskiwanych.