I kto to rozsupła?

2014-08-10 12:16

 

Od czasu do czasu robię sobie listę spraw, w które się Człowiek zakapućkał, nie pomyślawszy przed wyruszeniem w podróż, dokąd – w skali społecznej – prowadzą w rzeczywistości jego starania i zapobiegliwość oraz przedsiębiorczość. Trawestując Kisiela: Ludzkość dzielnie zmaga się z wyzwaniami, które sama sobie stwarza.

Ja to formułuję nieco inaczej: Człowiek, który jest dzieckiem i gniazdownikiem Natury, dokonał swoistej apostazji od-naturalnej, wszedł na drogę Syntetyzacji, przekroczywszy już dawno granicę odtworzeniową, przerwawszy naturalne krążenie ekologiczne (wody, powietrza, pierwiastków, życia).

Wyobraźcie sobie, że wyskoczyliście z samolotu, spadochron się nie otworzył, a Ziemia zniknęła. Czeka was lot nie wiadomo jak długi i nie wiadomo dokąd. Równie dobrze można organizować wyścigi terenowe z przeszkodami w bezksiężycową noc.

  1. Urbanizacja. Jest wiele dobrych powodów, dla których ludzie zaczęli osiedlać się blisko siebie na dłużej niż na czas obozowiska. Tyle, że jakiekolwiek trwałe skupisko ludzkie rodzi poważne problemy zawsze i wszędzie: zaopatrzenie w żywność i artykuły pierwszej potrzeby, regulacja bezładnego ruchu, odpady-ścieki-wydaliny, rozdzielenie miejsca zamieszkania od miejsca zatrudnienia, higiena rozumiana jakkolwiek (robactwo, hałas, tłok, zanieczyszczenia, zarazki). Wszystko to nawet wtedy, kiedy konsumpcja spoczywa na dnie technicznym. A jeśli pojawiają się wyrafinowane sposoby  transportu, bytowania, komunikowania się, rozrywki – problemy potężnieją;
  2. Infrastruktura. Pierwszym, prastarym elementem infrastruktury jest Droga, a zaraz potem Przystań. Dziś Magistrale, Metropolie i Huby – to trzy fenomeny, na które nanizane są dziesiątki sieci (wielopunkty) , struktur (wielopunkty powiązane relacjami), systemów (struktur obdarzonych metabolizmem i inteligencją). Im dalszy postęp techniczny – tym tego więcej, a próg niesprawności automatycznej został już przekroczony dawno i po wielekroć. Trójkanon Logistyczny (jednoznaczny Cel, mechanizm Samonapędu, prymat Beneficjenta Ostatecznego) – nie nadąża porządkować wciąż odradzającej się hydry Chaosu;
  3. Zbrojenia. Filozofia „chcesz pokoju, szykuj się na wojnę”, w oczywisty sposób zgubna, obciąża Człowieka w coraz większym stopniu: bez ryzyka popełnienia błędu można stwierdzić, że ponad połowa ludzkich dochodów, wysiłków i ludzkiej przestrzeni oraz uwagi przeznaczana jest (a wskaźnik ten rośnie) na produkcję, instalowanie, strzeżenie broni, koszar-baz-obiektów, utrzymywanie gotowości bojowej, inwigilację i wywiad, dezinformację, maskowanie, zabezpieczenia techniczne i proceduralne. Nie rośnie od tego (wręcz przeciwnie) ani poczucie bezpieczeństwa, ani samo bezpieczeństwo;
  4. Super-energia. Paliwa stałe i ciekłe, materiały wybuchowe, elektryczność, potem energia zwana atomową lub jądrową – to ścieżka „postępu”, której zawsze towarzyszy (i ją przechwytuje) dziedzina zbrojeń. Zawsze. Dziś można mieć pewność, że istnieją – arbitralnie zablokowane dla zwykłego człowieka – formy i postacie energii, przy których te wymienione powyżej są prehistorią. Ich beneficjentami są państwowe elity oraz służby armijne i policyjne. Katastroficzne wizje „hakerskiego wyłączenia energii” dotyczą Ludności, a nie Polityki. Dlatego będą narzędziem terroryzmu (oddolnego i odgórnego, państwowego), a nie terenem wojen;
  5. Odpady. Dopóki odpady miały charakter wyłącznie naturalny – Ludzkość sobie z nimi radziła, choćby oddając Naturze „do wykonania” zadanie biodegradacji. Dziś jednak niemal wszystkie odpady – to w rzeczywistości ludzkie produkty przemysłowe, z których część to rzeczy zużyte, wyeksploatowane, porzucone – a część to rzeczy z góry przeznaczone do roli odpadu, jak np. opakowania czy środki sanitarne. Coraz więcej z tych odpadów w rzeczywistości w ogóle nie ulega biodegradacji (pomijając „wydolność” Natury, wszelkie plastiki i chemikalia potrzebują na to kilku pokoleń). Recykling – to wciąż jeszcze pieśń przyszłości, której nikomu tak naprawdę jeszcze nie chce się komponować;
  6. Przeludnienie. Nawet dwójka Ludzi, aby dotrwać do następnej chwili, musi w swoim działaniu uwzględnić istnienie „tego drugiego”. Im bardziej rozrasta się i gęstnieje zbiorowość – tym gorsze parametry społeczne: w takiej zbiorowości jest coraz mniej elementów kooperacyjnych i wspólnotowych, a coraz więcej elementów przemocy, traumy i agresji (patrz: „behavioral sink”). Objawia się to na co dzień: wrogością i nieufnością do świata i ludzi, społecznym wycofaniem, obniżonymi nastrojami, akceptacją uzależnienia od „oni-ych”, emocjonalnym odrętwieniem, przewlekłym napięciem zagrożeniowym, zgodą na przemoc wobec siebie i innych, chorobliwą czujnością i drażliwością „na krawędzi” (patrz też: Social Readjustment Rating Scale albo Life Events and Difficulties Schedule). W ekonomii nazywa się to demutualizacją. Za tym zgubnym procesem nie nadążają remutualizacyjne techniki socjatryczne (przywracania elementarnych umiejętności społecznych – no, i zapaść Człowieka jest tylko kwestią czasu;
  7. Prawo. Jest wyraźna różnica między latarką ręczną, reflektorem czy lampą uliczną – a feerią błysków dyskotekowych. Tej miary jest też różnica między obyczajem (prawem naturalnym, nie mylić z zasadami Natury) a prawem stanowionym. To ostatnie występuje dziś w postaci lepkiej mazi legislacyjnej, proliferującej całe tabuny patologii – i poszukującej antidotum na własnej roboty patologie. Współczesne prawo jest w coraz mniejszym stopniu regulatorem, punktem odniesienia, zbiorem zasad współżycia zbiorowego – jest raczej polem gry wirtualnej ze skutkami realnymi;

Kiedy wreszcie powstanie jakiś rząd, który składać się będzie wyłącznie z siedmiu ministerstw nazwanych jak wyżej, a pozostałe sprawy zostaną zdekoncentrowane, uspołecznione, usamorządowione, uspółdzielczone – zacznę oddychać. Pod warunkiem, że te ministerstwa będą MINISTERSTWAMI (łac. minister – sługa, pomocnik).