Hurrraaaa! Dług publiczny spłacony!

2010-10-20 10:16

 

Jest taka strona internetowa Zegar Długu (ewentualnie Altenatywny Zegar Długu, trwają rozważania kto był pierwszy). Z tej strony wyczytujemy, że przeciętny stały mieszkaniec Polski ma uśredniony dług w wysokości – to się zmienia – 19.722 złote. Dużo, dla niektórych to więcej niż całoroczny dochód.

 

Ale jest pociecha. Dziennik Gazeta Polska nr 200, z 13 października 2010, podaje, że przeciętny dorosły mieszkaniec Polski ma 28,6 tys. $ majątku! To dużo, bardzo dużo, wielu z nas umrze nigdy w życiu tyle nie mając, co zresztą najcelniej świadczy o zarządcach naszej gospodarki. W kraju, w którym po 20 latach pracy większość nie ma własnego mieszkania i paru drobiazgów – nie wolno mówić o nieroztropności obywatela, tylko o braku kwalifikacji rządzących.

 

Licząc „z grubsza”, wyrównując i dopasowując do siebie te dwa wskaźniki, widzimy, że przeciętny stały mieszkaniec Polski ma cztery razy więcej majątku niż długu.

 

Panie premierze!

 

Już pan wie, jak się poruszać po śliskiej grani prawa, bo praktykuje to pan na dopalaczach i innych zabawkach (zresztą, doradzam wziąć przykład z węgierskiego Orbana i nie grozić palcem w kierunku OFE, tylko odciąć ich od cycka).

 

Proponuję poniższy eksperyment statystyczno-budżetowy.

 

Każdemu stałemu mieszkańcowi Polski nakazujemy ustawą spłacenie „swojej” porcji zadłużenia państwowego, ale uwaga, nie po równo! Każdy płaci proporcjonalnie do tego, ile ma. Kto nie ma nic (oświadczenie majątkowe, takie jak w sądach) – nie spłaca nic. Kto zaś ma dużo – spłaca proporcjonalnie do swojego majątku, 25%. Niech szuka forsy pod zastaw gdzie popadnie, jego sprawa. To kara za to, że sobie takie Państwo wybieramy, to obywatelska odpowiedzialność za decyzje wyborcze.

 

Na tym nie koniec. Przecież to nie obywatele się zadłużali, tylko ich wybrańcy. Wobec tego każdy piastujący funkcję wybieralną („samorządową” lub państwową) poniesie karę za to, że własnym działaniem, zaniechaniem, współ-obecnością sprokurował owo zadłużenie. Otóż politykom – od Radnego po Prezydenta, ustanawiamy przelicznik, mnożnik przeciętnego zadłużenia: w gminie i powiecie – przelicznik „2”, w województwie – przelicznik „4”, w ministerstwach – przelicznik „5”, na najwyższych 500 funkcjach – przelicznik „7”. I to niezależnie od tego, czy ma majątek, czy nie: starczy im z wypłaty. To jest odpowiedzialność polityczna za to, że chciało się porządzić nie mając kompetencji albo nie myśląc o dobru publicznym.

 

W ciągu roku znika polskie zadłużenie państwowe, a jeszcze mamy „przelicznikową nadwyżkę”!

 

Z prawem może niewiele to ma wspólnego, ale na pewno jest to sprawiedliwe rozwiązanie. A i Racja Wyższa odgrywa tu rolę niemałą!

 

Po co ja się szarpię, wypisując (pseudo?) uczone wywody, na przykład „Rachunki uproszczone” (tutaj), albo „Zdefragmentować budżet” (tutaj), kiedy sprawę można załatwić od ręki?

 

Albo może pan premier da wreszcie po łapach statystykom, którzy pieprzą trzy-po-trzy?

 

Marek Łangalis na swoim blogu „Polska bez długów” wstawił takie oto motto:

 

"Nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy"

 

No, to co powstrzymuje Timura i jego hałastrę?

 

 

Kontakty

Publications

Hurrraaaa! Dług publiczny spłacony!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz