Herman wtarabania się w rozmowę Prekiela z Ziemskim

2019-05-18 07:25

 

Przemek jest typem solidnego chłopaka, który – choć mieszka w „szarym powiecie” – buduje swoją pozycję rzetelnego kronikarza lewicowości w Polsce: w absolutnie niesprzyjających warunkach polityczno-społecznych – opowiada nam, Polsce, historię naszej rodzimej lewicowości, czyni to „na chłodno”, niczym pewny swego fachu rzemieślnik, choć powinienem użyć innego słowa, „rzemieślnik” kojarzy się nam bowiem z kimś bez „polotu”, a Przemek jest jak najdalej od ciężkawego stylu wyrobnika historii.

Andrzej jest równie solidnym propagatorem myśli socjalistycznej, ale też – od lat – należy do grona kierowniczego ruchu socjalistycznego w Polsce, choć współ-przewodzi bez szczególnych spektakularności i zadęć, po prostu jest „starszym Towarzyszem”, dyskretnie serwującym rozmaite „domieszki” orzeźwiające ruch socjalistyczny. On też jest fachurą w swojej robocie, do tego reprezentuje – jakby to tu rzec – „średnie pokolenie”, pamiętające PRL z czynnej aktywności, a nie tylko z komentarzy IPN.

Obaj zastanawiają się w rozmowie (ten młodszy pyta tego dojrzałego), czy i jakie jest dziś miejsce socjalizmu w polskiej przestrzeni mentalnej i w praktyce dnia codziennego. Padają spokojne słowa o robocie wykonywanej „po lewej stronie” oraz o potrzebach-wyzwaniach ruchu socjalistycznego. O tym, że socjalizm jest dobrą i potrzebną alternatywą dla rozwiązań, których doświadczamy w ostatnich latach. Patrz: https://naszpps.nazwa.pl/instalator/joomla/pps1/index.php/publicystyka/271-socjalistyczna-alternatywa?fbclid=IwAR1SYwKGeu8bGalP2FoNjloRyMF8UaLZX49oQ1TCGBS5fiT7b2hGLOO5NJo

A że jestem wyrywny – to się wtarabaniam w tę spokojną rozmowę inteligentów. Nie, nie mam zarzutów do treści rozmowy, tylko mi się chce zakrzyknąć: to nie tak, panowie, to nie tak…!

Przeżywamy w Polsce okres prawdy, który można sprowadzić do następujących punktów:

  1. W 1980 roku miała u nas miejsce najbardziej socjalistyczna rebelia (epanastasi), skierowana przeciw partii nazywającej się „robotniczą” i przeciw państwu mieniącemu się „ludowym-narodowym” (czyli stojącym po stronie „maluczkich” przeciw „kapitałowi”;
  2. Sądząc po „frekwencji” (przysłowiowe 10 milionów) – Solidarność była społecznie potrzebna, odpowiadała społecznej intuicji, powszechnej ocenie poczynań ówczesnej „władzy” jako „udawance socjalistycznej” (nazwałem to wtedy Socjalizmem Domniemanym, a nie „realnym”);
  3. Całe epanastasi zostało zgrabnie przejęte przez „demokratów”, będących w rzeczywistości agenturą „miękkiego” Zachodu, mającą za zadanie przechwycić Europę Środkową z rąk „komunistycznych” i przekazać we władanie najpierw „kapitałowi”, a potem wprost Ameryce;
  4. Basowało temu oszukańczemu przedsięwzięciu – papiestwo, zblatowane z Reaganem, udające robotniczość (np. encyklika Laborem Exercens), a w rzeczywistości aktywnie budujące rzeczywistość anty-robotniczą, rękami najbardziej świadomej części środowisk robotniczych;
  5. Dokonano rozbioru Europy Środkowej, w tym Polski: swoje dostał „kapitał”, swoje Ameryka, swoje dostało „papiestwo”. Jakakolwiek dychała w nas myśl i energia socjalistyczna – spłonęła na solidarnościowym stosie;
  6. Najbardziej paskudną rolę odegrała w tym wszystkim inteligencja, której tuzy „lewicowe” poszły ramię-w-ramię z ekspertami Solidarności, oferującymi nam łże-wolność, łże-demokrację, łże-rynek;
  7. Poszła polska lewica inteligencka (wspomnę Dariusza Rosatiego, byłego sekretarza uczelnianej organizacji partyjnej) po rację oportunistyczną (kariera, apanaże), poszła po rację zdradziecką (wspomnę Leszka Balcerowicza, zawodowego agitatora Komitetu Centralnego PZPR);
  8. Ujawnili się –dziesiątkami –ludzie, którzy zasługiwali na „dyscyplinarkę” za sposób, w jaki ograli lud roboczy miast i wsi. Ujawnili się – setkami – ludzie, gotowi „budować pomyślność” rodzimych wydrwigroszy i obcych spekulantów dobrem wspólnym;
  9. Jakim cudem ostali się w tym wszystkim socjaliści, ludzie wrażliwi społecznie, rozumiejący, że socjalizm to nie egzaltowane zadęcie, tylko społeczna, nowoczesna cywilizacyjnie potrzeba? Poświęciwszy swoją przyszłość, spychani na margines i wyszydzani najgorszym słowem – ostali się na pohybel zabiegom zdrajców sprawy proletariackiej;

Tego mi zabrakło w ich rozmowie, Przemysława z Andrzejem. Domyślam się, że ostre formy wypowiedzi nie zostałyby opublikowane w gazecie nawiązującej wprost do doświadczeń Trybuny Ludu... Przez podziw dla obu i przez szacunek dla ich godnej pozazdroszczenia pracy – „zezwalam” im na to, by pominęli w rozmowie wątek Minimalnego Dochodu Gwarantowanego, którego projekt wdrażają – o, przewrotna Historii! – zdeklarowani „antykomuniści”, gotowi wieszać Andrzeja i Przemka – zamiast liści – na przydrożnych drzewach. Gotowi pozamiatać całe doświadczenie socjalistyczne, czyszcząc z niego place, ulice, podręczniki, archiwa, wsadzając prewencyjnie do więzienia aktyw lewicowy.

No, i myśl bazowa: socjalizm nie jest alternatywą dla tego nie-wiadomo-czego, które na naszą zgubę narodową wdrożyli demokraci-rynkowcy-wolnościowcy pospołu z łże-lewicową inteligencją. Jest on koniecznością, której łaknie Rzeczpospolita Wykluczonych i Wzgardzonych oraz Rwaczy-Oportunistów, wstawiona podstępnie w miejsce Rzeczpospolitej Samorządnej…