Ha, ha, ha!
Kwaśniewski na szafot!
Oglądam wywiad – taki „nowoczesny”, czyli obróbkę przesłuchaniową, odpytankę z tezą główną stawianą przez dziennikarza, a nie przez gościa, którym jest Waldemar Kuczyński. Nie powiem kto i w jakiej stacji. Właśnie przerwał gościowi, który się rozgadał, omijając tę odkrywczą tezę dziennikarza szerokim łukiem: musimy kończyć. Cóż…
Oglądam ten wywiad tuż po ogłoszeniu przez Kapitułę zwycięstwa w konkursie na dziennikarza XX-lecia, za niezależność otrzymał ją Jerzy Baczyński, natychmiast cedując ją na licznych dziennikarzy zespołu Polityki i przepraszając innych znakomitych dziennikarzy XX-lecia. Powtórzył żart-anegdotkę, że Polityka zawsze starała się być „umiarkowanie radykalna”.
No, ten odpytujący dziennikarz, o którego nazwisku już było głośno w niedobrym kontekście, dziś przeszedł samego siebie w niezależności myślenia.
Oto wciska Ministrowi pogląd taki: Aleksander Kwaśniewski kończąc drugą kadencję tak dobrał terminy wyborów parlamentarnych i prezydenckich, żeby one były bliskie siebie, wtedy PO i PiS, niby skazane na POPiS, pożrą się i wszystko się pokitłasi. Dwa razy to powtórzył mistrz intrygi!
Brawo, brawo, słów brakuje!
Wreszcie wiemy, kto jest winien katastrofom, mordom politycznym i powodziom chyba też.
Jak to się robi „od kuchni”, jak odmóżdżone dziennikarstwo sieje odmóżdżenie pod strzechy – pisałem w tekście „Samopowielanie a reprodukcja wsobna” – tutaj.
Cóż…
PS:
Ministra Kuczyńskiego serdecznie nie znoszę za jego wkład w Transformację. Nie przeszkadza mi to docenić jego umiejętne, z uśmiechem, ominięcie „podpowiedzi” dziennikarskiej.