Górna półka polityczna

2010-02-20 23:30

 

GÓRNA PÓŁKA POLITYCZNA

/kiedy już tak narozrabiasz, że wszyscy modlić się będą o to, żeby tylko wróciły czasy marne, za to spokojne, ty spokojnie strzepując kurz zagaj tak: to się odbuduje/

 

U prezydenta, u premiera, w Klarysewie – kim to chcecie robić? – chciałoby się zapytać. Komitety wyborcze – to co najmniej kilka tysięcy ludzi zgrabnie rozrzuconych po kraju i spiętych logistyczną maszynerią instytucjonalną. Wierzyć się nie chce, że Ordynacka ma na „stanie” takie wyposażenie.

Istotą każdego stowarzyszenia jest jego obywatelska autokreacja. To w tzw. organizacjach pozarządowych wyrastają ludzie, którzy zaczynają od infantylnego buntu przeciwko wszystkiemu co niedobre, a dojrzewają do sumiennej i rzetelnej oraz profesjonalnej roboty dla dobra publicznego i dla poprawy Rzeczpospolitej w jej całej rozciągłości lub w wybranym fragmencie. Aby stowarzyszenie dopracowało się takiej kadry, trzeba lat pracy: tu nie chodzi o dezawuowanie talentów i uczciwości tych, którzy chcą zaczynać „od komina”, tu raczej chodzi o przywrócenie porządku w politycznym „prawie budowlanym”, które powiada, że najpierw fundament, a potem reszta, w dowolnej technologii.

Polska to taki kraj, gdzie wszyscy znają się na medycynie, ekonomii, polityce i paru innych rzeczach. Dlatego u nas z opieką zdrowotną jest „na ludowo”, z ekonomią jest jak na bazarze, a z polityką jest jak na wiecowisku.

Ale też właśnie dlatego Polska jest krajem wielkich szans, pod warunkiem, że podzielimy sie konkretną robotą i każdy od początku do końca, w teminie wykona swoje mając świadomość, że wszyscy inni postąpią tak samo. Na tak wykonanej robocie budujemy kolejne jej warstwy, aż faktycznie zasłużymy na miano firmy mocarnej swoimi dokonaniami. Wszak źródłem wszelkiego bogactwa jest praca. Na jej podstawie można potem formować „grupę trzymającą władzę”.

Kiedy jednak zaczynamy od tego, że dobieramy sobie reprezentację liderów politycznych (a może oni sami się dobrali?) i planujemy zamaszyste zwycięstwa we wszystkich najważniejszych politycznych rozdaniach w najbliższej przyszłości – to ktoś tu chyba pomylił kanony logistyczne. To tak, jak niegdyś było z przedpłatami na „malucha”: najpierw płacisz ile możesz, potem czekasz na to, że fabryka przypomni sobie o tobie. Każdy wtedy wiedział, że chodzi o zdjęcie nawisu inflacyjnego z rynku, a nie o sprzedaż samochodów.

Ale czy wiemy na pewno, że w Ordynackiej być może chodzi o zagospodarowanie „wolnego elektoratu” i niezasłużonej „marki politycznej”, nikogo zaś nie obchodzi konkretna robota, a tym bardziej wychowanie obywatelskie?