Głos nieważny – najważniejszym

2018-10-19 06:33

 

Co robi obywatel, kiedy agituje się go do udziału w „święcie demokracji”, po czym podaje się mu ową „demokrację” w formule okastrowanej?

Obywatel stara się uczynić głosowania – niewaznymi.

Rozważmy:

  1. Kandydata na Prezydenta Warszawy wyeliminowano z obecności w życiu politycznym-publicznym poprzez pożałowania godną nagonkę-lincz-infamię, areszt prewencyjny (28 miesięcy) i tajność postępowania;
  2. Kandydatowi na Prezydenta Warszawy uniemożliwiono zgłoszenie (podpisanie) swojej kandydatury w obecności „rodzonego” KWW (komisarza wyborczego i pozostałych członków Komitetu);
  3. Kandydatowi na Prezydenta Warszawy nie zarejestrowano założonej przezeń partii politycznej, pod takimi zarzutami, że boki zrywać, w każdym razie przedszkolak ma więcej wyczucia;
  4. Kandydata na Prezydenta Warszawy obsobaczono przed Obywatelami, okrzykując go – bez żadnych podstaw – szpiegiem ruskim czy chińskim (donosicielstwo obcym mocarstwom źle się w Polsce kojarzy zawsze);
  5. Środowisko kandydata na Prezydenta Warszawy infiltruje się do tego stopnia, że na pięciu członków Komitetu Wyborczego – dwóch pracuje wedle instrukcji, a przynajmniej wedle interesu służb;
  6. Państwowa Komisja Wyborcza „nie jest adresatem” (tak twierdzi na piśmie) interwencji w tej sprawie (odpowiednio wczesnej, pół roku przed wyborami), sugeruje też, aby „organizatorem” kampanii wyborczej był … kierownik aresztu!

Tylko ktoś nie będący obywatelem – skłonny będzie ten proceder ze strony formacji rządzącej uznać za „nie znaczący dla wyników wyborów”, co oznacza, że głosowania na Prezydenta Warszawy są faktycznie nieważne, choć jak znamy bezczelność „wymiaru”…

Nie siła poparcia w takich wypadkach decyduje, ale obywatelskie poczucie sprawiedliwości.

Kiedy wyborom grozi unieważnienie – co robi obywatel?

Ano, daje wyraz swojej obywatelskości i wspiera kandydata, którego wyeliminowano z gry w sposób niegodny, nieczysty, paskudny estetycznie.

Nie jestem fantastą. Ale uważam, że wrzucona do urny kartka, na której do grona kandydatów obywatel dopisze nazwisko kandydata wyeliminowanego siłowo z gry – ma większy sens, niż udawanie, że głosuje się „poprawnie”.

Jeszcze raz powtarzam: i tak wszystkim głosom grozi „nieważność”, co więc nas powstrzyma przed taka nieważnością, którą sami wygenerujemy, manifestując niezgodę na pozasportowe eliminowanie kandydatów?