Głos czy Echo

2010-08-05 13:50

 

Poczułem się zaproszony – jako przysłuchiwacz – na dzisiejszą debatę o tym, co wynika z wyników. Chodzi o wybory prezydenckie: czy odzwierciedlono poprzez głosowanie zróżnicowania społeczne, polityczne, i tak dalej.

 

Wbrew pozorom temat nie jest nieaktualny.

 

Znani z mediów utytułowani fachowcy opowiadali o zakrętach programowych i wizerunkowych, o fenomenie napieralczyków i podobnych sprawach.

 

No, to daję swój głos.

 

Wybory prezydenckie, jak żadne inne, są poręczne dla „przeróbki” Elektoratu w Publiczność. Głosuje się na jedną z kilku figur z teatrzyku medialnego. Zresztą, medialna reżyserka ma więcej tu do powiedzenia niż sztaby wyborcze.

 

Wyborcy w wyborach prezydenckich nie eksponowali poprzez kartkę do głosowania ani swoich racji politycznych, ani jakiegoś pakietu ideowego, ani swojej struktury społecznej. Stali się bezwiednie zwykłą Publicznością, której powierzono – nie do końca – zadanie nominowanie do roli Prezydenta RP któregoś z front-menów scenicznych. Lelum-polelum, i tyle.

 

Nie uda się w ten sposób narysować pomarańczowo-niebieskiej mapy rzeczywistych interesów politycznych i społecznych, bo nikt ich w tych wyborach nie wyrażał.

 

Za to bez żadnych wątpliwości reakcja kartkowo-urnowo-wyborcza była echem występów medialnych poszczególnych front-menów. Mam pewność, że ten sam temat poruszany przez różne osoby wywoływał(by) odmienną reakcję publiczności wyborczej, tak jak rola Koziołka Matołka w jednym wykonaniu bardziej się podobać może, a w innym – wcale.

 

Wybory już ładnych parę chwil za nami, ale kłopot pozostał. Otóż Publiczność nijak nie chce się pożegnać ze swoją „rolą”, nie chce powrócić do pozycji Elektoratu. A może tylko zręcznie ktoś manipuluje w tym teatrze, zatem choćbyśmy chcieli, mamy już na zawsze pozostać widzami, oddającymi bez namysłu, pod wrażeniem spektaklu czarne, czerwone, zielone, pomarańczowe albo błękitne kulki do różnych urn, a wynik jest zgaduj-zgadulą artystyczno-wizerunkową, nie zaś społeczno-polityczną. I zawsze jest już zgaduj-zgadulą tylko.

 

Idą wybory samorządowe, niebawem parlamentarne. Poza wyborami „głosującymi” niemal co miesiąc stajemy przed innymi wyborami życiowymi: do konkursu stają OFE, usługodawcy od kolonii i wczasów, producenci nie-wiadomo-czego-czyli-wszystkiego, szkoły językowe, uczelnie wyższe, placówki edukacji pomaturalnej, hipermarkety.

 

A my – wszystko idzie ku temu – lelum-polelum…

Kontakty

Publications

Głos czy Echo

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz