Florentyna nie pęka. Pochwała rzeczy błahych

2015-01-01 12:06

 

Tu zapomnij twych nieszczęść, a przyjm szczęścia wieszcze.

Gdy zaś jesteś szczęśliwym, bądź szczęśliwym jeszcze

/Sofijówka, S. Trembecki/

 

Po raz kolejny spędzam dobry czas w miejscu magicznym, które opisywałem nie raz, choćby TUTAJ czy TUTAJ. Tym razem w miłym i życzliwym towarzystwie zamieniam datę grudniową na styczniową.

Poprzedniej nocy do późna pisałem załączniki zbawiające świat. Potem kilkugodzinna podróż do krainy dobrych ludzi (Krosino nad Parsętą, niedaleko Grzmiącej). Jestem niedospany, świąteczny, boję się o kondycję, bo to już lata nie te.

Obok gospodarzy, dysponujących wobec gości całą stodołą serdeczności, przychodzą Wiesław i Danuta. Biesiadujemy, gibamy się w stylu semi-retro, omawiamy najważniejsze sprawy świata. Okazuje się szybko, że Wiesław z Danutą, choć – nie wymawiając – najdalej doszli od dat swoich urodzin, ja przy nich to małolat, mają największą kondycję taneczną i biesiadną. Niewiarygodna forma u człowieka, który 25 lat fedrował na kopalni.

Kiedy zmienia się data, w oknie błyskają fajerwerki. Bo tuż obok, w remizie i w szkole, odbywają się dwie imprezy sylwestrowe, a ich uczestnicy właśnie odpalają wszystko, co wynieśli z okolicznych sklepów.

Patrzę z niepokojem na Florentynę, psa domowego, bo wiadomo, że północna strzelanina to jedna z najgorszych chwil w życiu każdego psa. I tu niespodzianka: Florcia zamiast łkać i chować się w stanie przedzawałowym po kątach – ujada na fajerwerki, rwie się do wyjścia, najwyraźniej panuje nad tym dziwnym ludzkim obyczajem sztuczno-ogniowym. No, nie do pojęcia!

 

*             *             *

W roku 2014 spotkało mnie kilka dobrych zaskoczeń (małych też nie brakowało, ale końcówka roku to dobrodziejstwo przebijające wszystko). I powinienem każdemu życzyć – co niniejszym czynię – by starania, praca, talenty, na co dzień wydające się niczym wielkim – któregoś dnia zebrały się w mieszankę wybuchową, a odpaliwszy niczym fajerwerk, przyniosły każdemu wedle życzenia, dużo dobrego. No, ale do tego potrzeba charakteru Florci, która odrzuca strach przed tym, czego się inni boją, i trzeba też witalności Wiesława z Danutą, którzy niejednego młodzieniaszka zadziwić gotowi formą.

Ni, i trzeba tego, co Herbert nazywał potęgą smaku, a co cechuje moich gospodarzy, Adama i Wandę.

 

*             *             *

Panegiryk, powiecie?

Hmmm…

Przecież to nie pogrzeb, a narodziny!

Więc może raczej sielanka? Adoksografia?