Fachowiec z trudnym charakterem

2011-06-27 09:52

Profesor Kołodko do łatwych rozmówców nie należy. Ma wielką wiarę w siebie i w trafność swoich poglądów, słuszność głoszonych racji. Tak wielką, że przeszkadza mu ona wsłuchiwać się w rozmówców, choć przy czytaniu już tych problemów nie ma (a widać, że czyta dużo).

 

 

Spośród ludzi z pierwszych i drugich stron gazet – jedynie Grzegorz Kołodko konsekwentnie ogłasza konstruktywne koncepty. Nie uczestniczy w przepychankach, tylko zachowuje się jak ekspert. W dodatku niezależny.

 

 

Nie tak dawno zwracałem uwagę na jego Inicjatywę Warszawską, czyli projekt polskiego rzecznictwa w sprawach krajów pozostających poza „wyższymi ligami” rozwoju gospodarczego, na czas prezydencji europejskiej. Oczywiście, niezauważoną przez „mainstream” zajęty awanturkami i przepychankami oraz dojutrkowością.

 

 

A teraz, w wywiadzie udzielonym dla „Fakty – Magazyn Gospodarczy” (Nieźle zeuropeizowani, peryferyjni ze światem) rozwija jedną z myśli zawartych w uzasadnieniu do Inicjatywy Warszawskiej.

 

 

Zaczyna ostro:

– Analityków mamy głównie od tego, by się mylili... Przede wszystkim nie należy utożsamiać kryzysu z recesją. Ani Polska, ani świat nie jest w fazie recesji, ale kryzys trwa. Ma on charakter strukturalny i instytucjonalny. To przecież głęboki kryzys neoliberalnego kapitalizmu i zlekceważenie płynących stąd zagrożeń doprawdy może wiele kosztować. Z takim kryzysem nie walczy się poprzez przeciwdziałanie objawom i zamiatanie pod dywan. To wymaga sięgnięcia do przyczyn sprawczych i ich eliminacji poprzez dokonywanie istotnych zmian w trójkącie współzależnych determinantów rozwoju: wartości, instytucji i polityki. Jeśli to się nie stanie, to tylko kwestią czasu jest nadejście tego, co w „Wędrującym świecie” określam jako Jeszcze Większy Kryzys – JWK.

 

A potem już o Polsce:

Rzeczywista kondycja naszej gospodarki powinna być postrzegana nie w kontekście rządowej propagandy o „zielonej wyspie”, lecz na tle sytuacji, która miałaby miejsce przy właściwej polityce gospodarczej. Wtedy tempo wzrostu gospodarczego byłoby szybsze, bezrobocie i emigracja zarobkowa mniejsze, baza podatkowa szersza i nie doszłoby do de facto załamania budżetu państwa. Polskę ominęła recesja, bo spadaliśmy z wysokiego wskaźnika ponad 7-proc. wzrostu PKB i udało się zatrzymać „powyżej kreski”, ale niestety nie ominął nas kryzys. Przejawia się on w jednym z najwyższych w Unii Europejskiej poziomie bezrobocia, niskim stopniu wykorzystania istniejących mocy wytwórczych, spadku inwestycji i olbrzymim deficycie budżetowym. „Wyspa” zatem mocno poczerwieniała, gdyż w roku 2010 na 25 krajów tzw. wyłaniających się rynków, dla których dane co tydzień przytacza „The Economist”, aż w 20 tempo wzrostu gospodarczego było wyższe niż w Polsce.

 

I dalej:

Ostatnie rządy swą wadliwą polityką podczas minionych pięciu lat doprowadziły do załamania równowagi budżetowej. Na podobną skalę, jak doprowadziła to tego neoliberalna polityka na początku lat 90. Wskutek szoku bez terapii i pod ich koniec w wyniku przechłodzenia gospodarki bez potrzeby. Być może L. Balcerowicz chciał zatrzeć przykre wspomnienia, jakie wywołują jego błędy z obu tamtych okresów i stąd taki agresywny atak na niedawnych partyjnych kolegów. Teraz rząd PO sam siebie – oczywiście, przy niemałym wkładzie rządów PiS – postawił w dramatycznej sytuacji. Musi przeprowadzić bardzo trudne dostosowanie fiskalne, zmniejszając deficyt całego sektora finansowego z prawie 8 proc. poniżej 3 proc. PKB. Chwyta się więc różnych sposobów. Tu podnosi podatki, tam tnie wydatki, tu zwiększa VAT, tam zmniejsza ludziom zasiłki pogrzebowe. Ale wszystko to na skalę – na razie – taką, by wygrać jesienne wybory. Sięgnął więc do bardzo wydajnego z fiskalnego punktu widzenia posunięcia, zmniejszając radykalnie skalę wpłat do OFE. W aktualnej sytuacji – do której nie musiało dojść, co raz jeszcze należy podkreślić – jest to zasadne posunięcie.

 

Największe wyzwanie, jakie stoi przed światową gospodarką, to jej reinstytucjonalizacja pod kątem dostosowania reguł ekonomicznej gry do nowych warunków stworzonych przez nieodwracalny proces globalizacji. Chodzi o to, że wskutek globalizacji wyłoniła się współzależna ogólnoświatowa gospodarka, nie powstał natomiast żaden podmiot zdolny do skutecznej koordynacji polityki w skali globalnej. Rzecz idzie zatem o stworzenie reguł i mechanizmów sterowania globalną gospodarką. Długa i znojna do tego droga, ale coś się dzieje, chociażby próby koordynacji działań i regulacje sugerowane czy wręcz wprowadzane w ramach grupy G-20. Na tym tle dopiero trzeba widzieć inne piętrzące się wyzwania: kryzys ekologiczny, ocieplanie klimatu, wymykającą się spod kontroli masową migrację ludności, zbyt wielkie rozpiętości dochodowe, miliardową masę niedożywionej i głodującej ludności, nierównowagę finansową.

 

Pani Redaktor pyta: Jest pan przeciwnikiem neoliberalnej polityki gospodarczej. Twierdzi pan, że nie może ona zapewnić zrównoważonego rozwoju, a kontynuacja modelu neoliberalnego jest niebezpieczna. Dlaczego? Proszę rozwinąć tę myśl…

 

– Czy o tym trzeba jeszcze kogoś myślącego i uczciwego przekonywać? Czy neoliberalizm, ten współczesny laissez-faire, nie skompromitował się dostatecznie, doprowadzając do światowego kryzysu finansowego i gospodarczego, a teraz już także społecznego i politycznego? Czy nie powinniśmy mieć go już zupełnie dość po tym, jak i w Polsce posłużył do wzbogacania się nielicznych kosztem licznych, a po drodze już po raz trzeci doprowadził do kryzysu finansów publicznych, co będzie nas jeszcze dużo kosztować? Nie ulega wątpliwości, że kontynuacja neoliberalnej polityki – a nie można tego niestety wykluczyć tak w Polsce, jak i na świecie, co skądinąd się łączy – doprowadzić musiałaby do katastrofy cywilizacyjnej. Tego trzeba uniknąć. I cały czas jeszcze można.

 

Czytelnicy mi wybaczą podstawianie żabiej nogi kowalowi, który kuje Kołodce: o tym wszystkim piszę od dawna na tym blogu, ale dobrze, ze jest ktoś prominentny tej samej myśli, choć wcale nie bardziej zauważany

 

 

I wnioski końcowe:

 

Dobrze byłoby, gdyby udało się wyłonić koalicję programową, która za nadrzędny cel postawi sobie budowę autentycznej społecznej gospodarki rynkowej i oprze strategię długofalowego rozwoju na nowym pragmatyzmie, o czym szerzej piszę w obu wspomnianych książkach. Ale na to jeszcze chyba tym razem się nie zanosi. To raczej sprawa następnych wyborów. Teraz zaś trzeba dyskutować i argumentować, aby w polityce było jak najmniej doktrynerstwa, a jak najwięcej pragmatyzmu; by górę brał interes społeczny, a nie partykularny; żeby nad nierozsądkiem dominowała racjonalność.

 

 

*            *            *

Grzegorz Kołodko jest przez media przedstawiany jako intelektualista i polityk, w tej kolejności.  

 

Pozostaje mi potwierdzić, choć nieskromnie wtrącę, że w dziedzinie filozofii ekonomii (rozpoznawania paradygmatów, a mechanizmów stochastycznych dopiero potem) wyprzedzam nieco Profesora, przy czym tubę w ręku trzyma jednak On.

 

Lepiej byłoby dla wszystkich nas, gdyby tubę Profesora wprowadzić tam, gdzie podejmuje się decyzje. Bo nie gwiazdorem zaiste chce on być, tylko naprawiaczem i reformatorem.

 

 

 

Kontakty

Publications

Fachowiec z trudnym charakterem

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz