Europo, zasługujesz na to cudo!

2014-09-10 06:23

 

Europo, nasza jedyna, nie lękaj się już niczego: ani zastojów gospodarczych, ani imigrantów zewsząd, ani Rosji, ani rozmaitych „indignados” nękających wszelką władzę „od dołu”. Pozyskałaś bowiem dla siebie najlepszego z możliwych prestigitatora, który uczyni Cię, Europo, szczęśliwą nawet wtedy, kiedy będziesz miała poważne powody do zmartwień.

Od dawna przymierzam się, Europo, do analizy rządów drużyny Tuska w Polsce, choćby na tle dwóch mega-zobowiązań premierowskich, jakie podjął w swoich expozesach (exposé). To jest siedmioletnie pasmo sukcesów, które wyniosły Polskę na szczyty. Jakie to szczyty – każdy widzi. Ale już się nie przymierzam do analizy, nie będę walczył z wiatrakami propagandy, szykującej peany. Mam przeczucie, że od dziś – w dzień po tym, jak z ulgą Tusk pozostawił mój Kraj i moich współmieszkańców – nikt już nie poważy się na krytykę tego siedmiolecia cudów. Nikt nie chce mieć opinii czepialskiego. Powstaną podręczniki o tym, jak dzielny Tusk, historyk rozpoczynający dorosłe życie od spółdzielczych prac wysokościowych na kominach, spoglądał z góry na umęczone „komuną” Trójmiasto i doznał olśnienia, które wyraża najlepiej bon-mot niejakiego pana Ferdynanda, postaci popularnej w Polsce, choć jedynie filmowej: TAK DALEJ BYĆ NIE BĘDZIE! Powstaną seriale o tym, jak Kraj nad Wisłą, który zrodził Solidarność i delegował swojego syna na Stolicę Apostolską – stał się publiczno-prywatną własnością nie wiadomo kogo, kto jednak potrafi tak zakręcić, że budzimy się co rano z coraz bardziej pustymi kieszeniami i coraz bardziej zdezorientowani, coraz bardziej pod mostem, coraz bardziej pod rynną, coraz bardziej poza domem, choć akurat statystyki, wskaźniki, indeksy, parametry konsekwentnie nam raportują, żeśmy coraz bardziej światli, samorządni i zasobni.

Europo, nasza Macierzy, spadkobierczyni wiosny nieustającej helleńskiej, spadkobierczyni rzymskiej soldateski, spadkobierczyni wartości niesionych z Izraela między lud przez apostołów Tego, Który Ukrzyżowan, spadkobierczyni Celtów rozpędzonych na cztery wiatry przez Germanów i spadkobierczyni Daków wyrżniętych w pień. Doświadczana przez bezrozumne najazdy Hunów, Gotów, Tatarów, Arabów, Turków, Normanów. Wprawna w kolonizowaniu wszystkiego co za miedzą. Wzięłaś sobie kiedyś naszego milusińskiego, nazwiskiem Jerzy B., który zapisał się u nas czterema reformami na miarę epoki, po których mamy czkawkę w administracji terenowej zwanej samorządem, w lecznictwie zwanym ochroną zdrowia, w szkolnictwie zwanym edukacją, w budżetach zwanych zabezpieczeniem emerytalnym. Wszystkie te cztery obszary dziś się sypią, a na pewno nie realizują swoich „statutowych” zadań społecznych, za to były świetną okazją dla cynicznych i bezczelnych łupieżców-geszefciarzy. Kto to pozbiera teraz i postawi z powrotem na nogi – nie wiadomo, w każdym razie nie zrobił tego ani Tusk, ani jego – pożal się boże – przyboczna, pozostająca na posterunku w kraju.

Zresztą, po Tusku mamy kilka czkawek dodatkowych, w pakiecie promocyjnym.

Pan Buzek okazał się świetnym „panem nikt” na Twoich pokojach, Europo. Profesorski spokój, europejski uśmiech, dobre słowo dla każdego, ale i przygana dla wyrywnych „niegrzeczniątek”. Może i Tusk da się ułożyć, w końcu jest rasowy, tyle że choć jeszcze nie zaczął, to już wierzga: złożył daninę (na razie słowną) Brytanii, wmusił też Tobie, Europo, swoją blondynę, choć byłem pewien, że to ona zostanie jako tymczasowy plenipotent na włościach nadwiślańskich. Tak czy owak trzeba będzie się tej parze przyjrzeć uważniej niż dotąd…

Wiem, Europo, że się mylimy, bo my tu, na dalekiej rubieży, mamy skłonność do egzaltacji: w każdym razie my tutaj tego Tuska wcale nie cenimy tak wysoko, jak on wam naopowiadał, a wtórowali mu jego drużynnicy. My tu mamy wrażenie, że on nie umie dobrać sobie kadr, bo co i rusz wychodziło na jaw, że to są cwaniaczkowie, geszefciarze, sobiepaństwo, z bladym pojęciem o sprawach, do których ich powołano. Dobrze że przynajmniej na murgrabi z Chobielina się poznaliście. Mamy też wrażenie, że Donald pasjami lubi obiecywać, przy czym robi to teatralnie i przekonująco, po czym – kiedy już się na obiecanki nabierzemy – porzuca je w kąt, bo ma poważniejsze biznesy do załatwienia. Zresztą, słowo „załatwić” – musisz wiedzieć, Europo – ma u nas dwojakie znaczenie: może oznaczać, że sprawę zakończono pomyślnie i zgodnie z oczekiwaniami oraz w zgodzie z roztropnością, ale też może oznaczać, że sprawę „udupiono”, a wraz z nią tych, którzy ją stawiali na wokandzie i nadal się przy niej upierają.

My tu mamy, Europo, wrażenie, że Tusk i jego ludzie za nic maja obowiązek, nic nie umieją zrobić porządnie, za to umieją – lepiej niż oryginalny Potiomkin – stawiać swoje „domki-udawanki” metodą majster-klepki i złotej rączki: Ty, Europo, znasz to pod fajną nazwą „bricolage” albo „polistylizm”: brzmi uczenie i seksownie, a oznacza „klecenie byle czego z byle czego”. Mamy też tu wrażenie, najdroższa Europo, że Tusk i jego ziomale polityczni to sprawni ściemniacze, którzy – jeśli tylko zechcą – sprzedadzą Tobie pokątnie Tour Eiffel i to w taki sposób, że ani Paryż się nie zorientuje, że mu ona zniknęła, ani Ty, Europo, nie zapytasz, skąd on toto wziął i jak przemycił tyle żelastwa. Działa przebiegle, jak to złomiarz. I z uśmiechem, cały pachnący.

Takich cudów, prześwietna Europo, Tusk Ci zapewni kilka na każdy kwartał. Jeśli myślisz, że go przydusisz swoim biurokratycznym cielskiem, aż odechce mu się wywijać numery, jakie nam wywijał – to Ty go najwyraźniej nie znasz.

Wiem, wiem, masz jakieś specjalne powody, żeby akurat naszego Donalda sobie przysposobić. Jak to wyśpiewywał nasz starzejący się bard, w przemądrym utworze „W telewizji pokazali”: w swoim czasie wyjdzie na jaw, kto knuł i co było grane.

Pod tą notką są słowa-tagi, których powinni się nauczyć na pamięć żurnaliści opisujący po kronikarsku Twoją historię najnowszą, Europo nasza Jedyna. Bo bez opanowania tego słownika – ciężko będzie pojąć, co też Donald robi na swoim nowym urzędzie.