Elżbieta Kruk – coś tam coś tam…
Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT lub KRRiTV) – to organ państwowy, który według Konstytucji (art. 213 – 215) ma stać na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji.
Niektóre uprawnieniaKRRiT:
- powoływanie rad nadzorczych spółek telewizji publicznej (Telewizja Polska S.A. – TVP) oraz publicznej radiofonii (Polskie Radio S.A. oraz 17 spółek regionalnych Polskiego Radia);
- udzielanie koncesji na nadawanie sygnału telewizyjnego i radiowego;
- podział środków z abonamentu radiowo-telewizyjnego;
- nakładanie kar pieniężnych na nadawców;
Co tu dużo gadać, KRRiT to poważna instytucja, tak samo ważna jak NIK, Trybunał, Rzecznik czy Ministerstwo.
Elżbieta Małgorzata Kruk od 1984 pracowała kolejno jako nauczycielka historii w szkole podstawowej, przewodnik wycieczek w Muzeum Historii Lublina oraz jako wychowawca w żeńskim zakładzie poprawczym. W 1989 podjęła pracę w biurze Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność". Po objęciu funkcji prezydenta przez Lecha Wałęsę została zatrudniona w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, którym kierował wówczas Lech Kaczyński. W BBN była jego asystentką i dyrektorem biura. W 1992 po powołaniu Kaczyńskiego na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli została zatrudniona w NIK jako asystentka prezesa. Po odejściu Lecha Kaczyńskiego z NIK w 1995 przesunięto ją do pracy w lubelskiej delegaturze Izby.
To jest kariera asystentki-sekretarki. Owocna, o czym świadczy dalsza kariera.
W latach 2000–2001 współpracowała z Lechem Kaczyńskim pełniącym wówczas funkcję ministra sprawiedliwości na stanowisku szefa jego gabinetu politycznego. W wyborach parlamentarnych w 2001 została wybrana do Sejmu V kadencji z listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu lubelskim. Ponownie uzyskała mandat poselski w wyborach w 2005. Należy do założycieli PiS, była przewodniczącą lubelskich struktur tej partii.
31 stycznia 2006 została powołana przez Lecha Kaczyńskiego w skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a 6 lutego na stanowisko przewodniczącej Rady, w związku z czym zrzekła się mandatu poselskiego. 23 marca Trybunał Konstytucyjny, orzekając w sprawie zgodności z Konstytucją RP nowelizacji tzw. "ustawy medialnej", uznał, że przepis tej ustawy przewidujący powoływanie przewodniczącego KRRiT przez Prezydenta jest niezgodny z Konstytucją. 30 marca opublikowano wyrok Trybunału w Dzienniku Ustaw, wobec czego Elżbieta Kruk przestała pełnić tę funkcję. 17 maja KRRiT na podstawie znowelizowanej ustawy medialnej ponownie wybrała ją na to stanowisko.
Artykuł SE[1], listopad 2008 zmieszany z artykułem z GW[2] (zmieszany i wstrząśnięty):
Mętny wzrok, chwiejny krok, bełkotliwa mowa i magiczne pytanie - "ale o co chodzi"?! Choroba filipińska znów sieje postrach i zbiera swoje żniwo na Wiejskiej! W piątek jej ofiarą padła posłanka PiS Elżbieta Kruk.
Piątkowy poranek. Sejm. W kuluarach prawdziwa burza: Elżbieta Kruk przyszła do pracy pijana - powtarzają między sobą posłowie. Do zbadania sprawy ruszają dziennikarze...
Faktycznie! Zachowanie posłanki daje wiele do myślenia. Pani poseł wygląda na baaardzo zmęczoną, niewyraźnie mówi, robi długie przerwy. Zapytana przez dziennikarzy o powody swojej niedyspozycji, jest wyraźnie zakłopotana. - W związku z tym, że co... Że miałam urodziny dwa dni temu? A skąd zainteresowanie nagle moją osobą? - dopytuje.
Posłanka PiS Elżbieta Kruk staje przed dziennikarzami i zaczyna odpowiadać na pytania. Jedno z pierwszych: "Czy pani jest w stuprocentowej formie?". - A jaki jest cel tej rozmowy w ogóle. Proszę mnie zbadać alkomatem, to będzie pani wiedziała - odpowiada posłanka PiS.
Jej głos nie brzmi najlepiej, wręcz ledwo można usłyszeć, co mówi. - Bo co? Ja potrafię pracować dobrze. Potrafię coś tam, coś tam... - bełkocze bez ładu i składu. Z opresji wybawia ją koleżanka z klubu Anna Sikora, która wyprowadza Kruk z pola widzenia dziennikarzy. Zmęczona posłanka PiS zaszywa się w... sejmowej restauracji, a potem przy pomocy kolegów zostaje odprowadzona do hotelu.
No, dusza asystentki się odezwała, a co…?
Przemysław Gosiewski, który towarzyszył koleżance z partii, nie miał wątpliwości co do tego, że Kruk jest świetną posłanką. - Ja bardzo cenię panią Kruk, bo jest dobrym, znakomitym posłem - mówił, kiedy Kruk oblegli dziennikarze. Dodał, że PiS na pewno będzie wyjaśniał całe zdarzenie. Pytany, czy sprawą zajmie się prezydium klubu ocenił, że "prezydium jest ciałem, które zajmuje się sprawami ważnymi".
W późniejszej rozmowie z PAP Gosiewski powiedział, że "nie było żadnej sprawy i klub nie zamierza się tą sprawą zajmować". Jak dodał, jest to także odpowiedź dla marszałka Sejmu, który zwrócił się do klubu o wyjaśnienie sytuacji.
Nie ma zresztą o czym gadać. Chyba że o jakichś sprawach nieznanych sekretarkom-asystentkom, choć konstytucyjni prezesi raczej powinni coś o tym wiedzieć: wizerunek, godność, honor, przyzwoitość…
Forest Gump PL