Dyżurne pięknoduchy

2013-07-24 07:19

 

W Pacanowie kozy kują, więc Koziołek – mądra głowa – błąka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa.

Spustoszenie, jakiego w ludzkim poczuciu obywatelstwa dokonują kreatury zaludniające medialne programy publicystyczne, równe jest zadęciom och-ach-socjalizmu uprawianego przez Krytykę Polityczną. Nie, nie neguję ani zasług mediów dla demokratyzacji, ani dorobku (zwłaszcza bibliotecznego) Stowarzyszenia im. St. Brzozowskiego. Tyle, że tak ładnie zrazu spluralizowane media dość szybko usadowiły się w reklamowych targetach, w większości przyjmując pozycję zleceniobiorcy politycznego, zaś KP wyprowadza tabuny nawiedzonej młodzieży – przeważnie akademickiej – w malinowy chruśniak „humanizmu współczującego”, gdzie recytuje się wiersze o zdychającym nędzarzu, podczas gdy ów nędzarz rzeczywiście zdycha.

A życie codzienne jest nieco inne: lepkie, pośmiardujące, szarobure, niekształtne, zalega guanem pośród raniących wszystko kolców, sęków i zasieków, drogi są nie tyle bite, co wyścielone raniącymi stopy odłamkami tłucznia, a chaszcze biją po twarzy, chyba że skłonisz się nisko przed Losem i tym poddańczym chodem jakoś się będziesz pomykał.

Powtórzę kilka mądrości swoich, głoszonych od lat.

  1. Jeśli zdecydowana większość Ludności żyje w narastającym przekonaniu, że bez Państwa żyłoby się lepiej niż żyje się z Państwem – to owo Państwo jest nielegalne, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi (wszak to Państwo uzurpuje sobie prawo legalizowania i delegalizowania);
  2. Ludzkość większość swojej Historii przeżyła bez dobrodziejstw Państwa, radząc sobie w formułach bardziej lub mniej samorządnych, i żałosne jest przypominanie, że formuły państwowe są manifestacją ucywilizowania: dały i dają nam Państwa zbyt wiele i zbyt mocnych świadectw swojego barbarzyństwa;
  3. Proces demutualizacji (czynienia tego co wspólnotowe i swojszczyźniane – wyobcowanym, giełdowym, rynkowym, komercyjnym) jest najbardziej wyuzdana politycznie formułą odczłowieczania, pozbawiania człowieczeństwa zarówno Ludzi, jak tez ich Dzieła: ;
  4. Państwo jako zarządca Kraju i Ludności – wyczerpało swoją historyczno-cywilizacyjną formułę: na żadnym z kontynentów nie da się znaleźć dziś Państwa, które skutecznie zarządza cywilizacyjnym dorobkiem powołanym do mnożnikowania ludzkich starań (administracja, infrastruktura, finanse, alokacje społecznych zasobów);
  5. Obywatelstwo – jako ludzka osobnicza zdolność do pojmowania spraw publicznych i bezwarunkowa skłonność do czynienia ich lepszymi – narasta samoistnie w miarę „gęstnienia” przestrzeni publicznej (coraz więcej ludzi, coraz więcej wspólnych spraw): wzajemnictwo, gromadnictwo, spółdzielczość, samorządność – to historyczno-cywilizacyjne konieczności, a nie fanaberie lewaków;
  6. Polityka Państwa zmierzająca do wyparcia obywatelstwa rzeczywistego i zastąpienia go obywatelstwem rejestrowym (sprawozdawaj o sobie, płać co nakazane, głosuj kiedy każą, pokornie znoś uciążliwości) – jest przeciwstawna naturalnemu, oczywistemu kierunkowi rozwoju Ludzkości;
  7. Oderwanie obywatelstwa od instytucji Swojszczyzny (umowy osoby, rodziny, grupy ze społecznością lokalną co do wzajemnych uprawnień i zobowiązań) – jest zbrodnią współczesnego Państwa popełnianą na Demokracji, bowiem odspołecznia człowieka i – zmieliwszy jego obywatelstwo – oddaje go „z-saceryzowanego” – niczym odpad;
  8. Trash-society (lemingizacja postaw, areburyzacja obywatelstwa, autystyzacja zachowań) – to najbardziej oczywisty produkt współczesnego Państwa, zarazem najbardziej oskarżający dowód jego przemijania: zamieniwszy Ludność w bezwolne bryły, a Kraj w rumowisko – jakiż sens dla siebie Państwo zredaguje?;
  9. Itd., itp.;

Kiedy człowiek, który jeszcze nie osiągnął statusu l’uomo senza contenuto, który ma jeszcze DOM (miejsce, gdzie nabiera umiejętności społecznych, gromadzi swój życiowy dorobek, buduje Rodzinę, pobiera elementarną lekcję swojszczyzny), bezwiednie pozwala, by mu Państwo nieproszone gościło się w kuchni, spiżarni, piwnicy i sypialni, sam zaś zajęty jest oglądaniem w telewizji całymi dniami, jak kamery obserwują z bliska proces prokreacji królewskiej rodziny z dalekiego kraju, albo pasjami uczestniczy w podobnych wiwisekcjach nazywanych serialami, publicystyką, realszołami – to znaczy, że osiągnęliśmy dno. A Państwo, które z wyraźną uciechą uruchamia taki proceder – powinno samo zasiąść na taczce i dać się wywieźć dokądkolwiek.

Myśli kozioł: coś dla ciebie ta zabawa nie jest zdrowa. Idź ty lepiej, koziołeczku, szukać swego Pacanowa.

Westchnął cicho nasz koziołek i znów poszedł biedaczysko po szerokim szukać świecie tego – co jest bardzo blisko.