Duży człowiek z czupryną ukradł nam księżyc

2018-06-21 00:33

 

Właśnie dowiadujemy się, że wyodrębniono Space Force, które będą działać w Kosmosie. Mam wrażenie, że nie chodzi o eksterminację zielonych ludzików, tylko całkiem ludzkich „bandytów” (a może „niebezpieczników”), jak to zwykło się określać w języku amerykańskiej soldateski.

To oznacza, że ciałem stał się dowcip z czasów radzieckich. Taki oto: doradcy amerykańskiego prezydenta alarmują, że Rosjanie zamalowują Księżyc na czerwono. Spoko, easy, take a time – uspokaja prezydent. I tak kilka razy alarm – a w odpowiedzi luzik prezydenta. I kiedy już cały Księżyc pokraśniał – prezydent wysłał na te filię Ziemi amerykański prom pełen białej farby, a fachowcy ozdobili radziecką czerwień – białym „logo” Coca-Coli.

Ten konkretny, współczesny Duży człowiek z czupryną – co dzień budzi się zlany potem i sprawdza na tweeterze, czy ktoś go nie przeskoczył w głupotach. Wraca – za to z przytupem – do konceptu Reagana, który miał polegać na tym, że cokolwiek ruszy się na Ziemi – zostanie wychwycone czujnymi oczami satelitów i zniszczone, zanim się wykluje z wrażego silosa. Teraz jest tak, że amerykańskiej Garnizonii (tysiące „faktorii” dojących świat chronione przez setki baz naziemnych na całym globie, zbrojnych i inwigilacyjnych) – potrzebne są koszary na satelitach Ziemi, naturalnych i sztucznych.

Czasy się jednak zmieniły. Wojna teleinformatyczna polega nie na tym, kto ma więcej „super-fortecznych jednostek” sterowanych zdalnie, ale na tym, kto wystawi więcej – i bardziej zdyscyplinowanych – zespołów „hakerskich”. Gdyby 2% Amerykanów (6 milionów) wzięto w kamasze w związku z ich umiejętnościami hakerskimi – to wystarczy 1% Chińczyków (15 milionów), by zamęczyć Amerykę ciągłymi black-out-ami. To nie są czasy Gorbaczowa, urzeczonego Zachodem, gotowego uwierzyć w serdeczne intencje łupieskiej Ameryki.

Pedia: The rationale is to defend assets in space that may be threatened by other spacefaring nations. In 2007, China launched a satellite killer that demonstrated to the world its ability to destroy a weather satellite in space (China destroyed its own satellite during the test). One year later, the United States matched the feat by destroying an American reconnaissance satellite[1]. In 2018, China is suspected of backing hackers who are currently "waging a wide-ranging cyber espionage campaign against satellite operators.[2]"

Dziś BRICS obejmuje połowę lądu Ziemi i – więc idąc tropem (psim swędem) Ameryki – może ogłosić, że wszelkie obiekty przelatujące nad tym wspólnym lądem na dowolnym pułapie podlegają ich jurysdykcji. Czyli muszą się owe obiekty „opowiadać”, wypełniać jakiś nowy, kosmiczny „formularz wizowy-tranzytowy”. Albo zmienić „kurs”.

Że są konwencje o „wspólnym Kosmosie”? No, to przeczytajmy (za Pedią):  "The Latest: President Trump directs Defense Department to 'immediately begin the process' of establishing 'Space Force' as sixth military branch". CNBC. 18 June 2018. Retrieved 18 June 2018,  "The Latest: Trump signing directive to clean up space junk". abcnews.go.com. 2018-06-18. Retrieved 2018-06-18. Albo nie czytajmy, bo to strata czasu i „re-focus” naszej uwagi, na którą liczy nowożytny Neron-Caligula.

Taka lub inna możliwość, sprowokowana przez dużego człowieka z czupryną – nie zakończy się bankructwem BRICS (jak niegdyś ZSRR), bo 15 mln teleinformatyków-hakerów, wzmocnione sojuszniczymi brygadami najlepszych przecież na świecie Rosjan i Hindusów – to zbyt dużo, by którakolwiek naziemna, podwodna, kosmiczna instalacja amerykańska zadziałała sprawnie.

Sam fakt, że ten gość jest aż tak nierozgarnięty – pogrąża Amerykę w zamęcie. I grozi bezładną bijatyką, o którą propaganda Amerykańska obwini „agresywne Chiny” z Kremlem na dokładkę. Żałosne.

No, ale my „kochamy Amerykę”, najfajniejszą demokrację w Historii, nieprawdaż…?



[1] "Does America really need a Space Force? "The Week. 19 June 2018. Retrieved 19 June 2018;

[2]  "Chinese hackers targeting satellite and defense firms, researchers find "Politico.com. 19 June 2018. Retrieved 19 June 2018;