Drugi fragment artykułu

2012-02-18 15:02

Esencja konceptu cywilizacyjnego pod nazwą BUDŻET

 

Postęp cywilizacyjny – niezależnie od tego, czy dokonany na technicznej ścieżce rozwoju, czy na ścieżce pionierskiej, duchowej albo wegetarnej – rodzi wyższe, uspołecznione formuły meta-gospodarcze, których racją istnienia jest mnożnikowanie tego, co w Gospodarce odruchowe, oczywiste, prymarne. Wyróżniam cztery takie fenomeny: Administracja (mnożnikuje Naturalną Żywotność Ekonomiczną i Przedsiębiorczość), Infrastruktura (poza wymienionymi dodatkowo mnożnikuje Administrację), Walory (np. finanse, ubezpieczenia, fundusze, bankowość), Polityka (zbiorowa podmiotowość publiczna wyważająca alokacje gospodarcze).

Owe formuły meta-gospodarcze rodzą się „spontanicznie”, niepostrzeżenie. Są owocem swoistej „składki publicznej” (public collection), której nikt nie zarządzał, ale która w Gospodarce, w przestrzeni gospodarczej, dojrzewa zawsze jako oczywista potrzeba.

Pośród nich zagnieżdża się Państwo, które z jednej strony „podejmuje się” organizowania owej „składki” i zarządzania nią, z drugiej strony samo udaje, że jest esencjalną istotą tych formuł meta-gospodarczych.  Z tego tytułu zdobywa sobie prerogatywy monopolisty, a jednocześnie wykorzystuje swoje uprzywilejowane położenie do najzwyklejszego w świecie pasożytnictwa. Bo tak rozumie swój interes społeczny. Gospodarczy.

Ostatecznie powstaje uniwersalny model – występujący w dziesiątkach szczegółowych Systemów-Ustrojów – którego funkcjonowanie polega na tym, że z jednej strony odsysa część dochodów realnych z Gospodarki, z drugiej zaś strony pozuje na dobroczyńcę tych, którym dopiero co „odessał” owe dochody (nazywamy to redystrybucją: istnieje przebogata literatura, równie obłudna co uczona, uzasadniająca redystrybucję jako zdobycz cywilizacyjną).

Nie istnieje dowód na to, że Państwo jest najlepszym z możliwych redystrybutorem gospodarczym, jak również na to, że fenomeny mnożnikujące (Administracja, Infrastruktura, Walory, Polityka) lepiej funkcjonują pod zarządem Państwa niż – na przykład – Samorządów wszelkiego typu.

 

Warstwowy model gospodarki

 

Kilkadziesiąt podręcznikowych, najbardziej znanych albo najczęściej używanych modeli gospodarczych (patrz: modele ekonometryczne) jako swoją podstawową wielkość wynikową przyjmuje Dochód, Kapitał albo Wzrost (te trzy kategorie są nicowane w najprzeróżniejszy sposób). Jest to konsekwencja ukrytego założenia, że badacz-ekonomista ma do czynienia z gospodarką rynkową (patrz: ZAŁĄCZNIK).

Założenie to jest błędne u podstaw: Gospodarka od swego zarania jest gospodarką Monopoli. W tym sensie nie istnieje ekonomia inna niż polityczna, bowiem w świecie monopoli o parametrach gospodarczych nie decyduje rynek, tylko decyzje politycznego centrum: rządu, zarządu korporacji, samorządu terytorialnego, właściciela, itd., itp.

Uwzględniając powyższe twierdzę, że wszystko, co dzieje się w Gospodarce, podporządkowane jest Budżetowi, dąży do konstruowania Budżetu. Poniższy rysunek pokazuje uproszczony schemat gospodarczy:

Naturalna żywotność ekonomiczna (NŻE) – to nasza, powszechna, szara zapobiegliwość, staranie się o to, żeby przeżyć godnie do jutra i może jeszcze zabezpieczyć sobie możliwości na pojutrze. Co dnia zdobywamy, wypracowujemy jakiś dochód. Po czym – jako że funkcjonujemy w warunkach daleko posuniętego społecznego podziału ról – przeznaczamy ten dochód na pozyskanie „z rynku” (z przestrzeni gospodarczej) rozmaitych dóbr, wartości i możliwości, wedle naszych życzeń.

Na ten moment czekają Przedsiębiorcy. Przedsiębiorczość (biznesowa, społecznikowska, twórcza) – to gotowość i zarazem umiejętność tworzenia dóbr, wartości i możliwości oraz – najczęściej komercyjnego – dystrybuowania ich w obszarze naturalnej żywotności ekonomicznej. Tworzenie dokonuje się na własny rachunek (i ryzyko) albo w formule „kształtowania rynku”. Tendencja historyczna wskazuje wyraźnie ucieczkę Przedsiębiorczości od ryzyka (poprzez monopolizację).

W gospodarce monopoli działalność Przedsiębiorców jest regulowana. Regulacyjnymi instytucjami, organami, urzędami, agencjami, sądami, itd., itp. – zarządza Desygnatura. Desygnatura tworzy warunki dla Przedsiębiorczości oraz – przy okazji – dla Naturalnej Żywotności Ekonomicznej. Nie zawsze są to warunki sprzyjające, myśląc „warunki” wyobrażam sobie po prostu okoliczności, reguły, zasady, przepisy, normy, certyfikaty, koncesje, patenty, prawa, obowiązki. Pamiętajmy, że mowa nie tylko o gospodarce Kraju (Rządu), ale też o gospodarce Samorządu czy Korporacji.

Ostatnim i ostatecznym ogniwem tego łańcucha, docelową warstwą Gospodarki jest Budżet. Zawiera on sumę wpływów z różnych źródeł (plus tło w postaci rozmaitych zasobów i funduszy). Jego istotną jednak stroną, o którą chodzi w Gospodarce, są WYDATKI. Nie obejmują one niczego, czym nie zechce zająć się KIEROWNICTWO. W naszym sposobie rozumowania jest to Parlament (Rząd), albo Rada Samorządu (Zarząd), albo Rada Nadzorcza Korporacji (Zarząd), albo Właściciel.

Pomiędzy poszczególnymi warstwami występują relacje wzajemności ekonomicznej, które stanowią spoiwo łączące warstwy w Gospodarkę jako całość,  ale też decydują o kondycji poszczególnych warstw i całej Gospodarki:

  • Relacja pomiędzy Przedsiębiorczością a Naturalną Żywotnością Ekonomiczną polega na tym, że Przedsiębiorcy udostępniają NŻW możliwości zdobycia dochodu codziennego (np. zatrudniając pracowników), a NŻW w zamian przeznacza ów dochód na pozyskanie dóbr, wartości i możliwości oferowanych przez Przedsiębiorczość: w ten sposób Przedsiębiorcy realizują swoją rentowność (ten aspekt propaguje się jako „rynkowość”);
  • Relacja pomiędzy Desygnaturą a Przedsiębiorczością polega na tym, że Desygnatura definiuje warunki działania korzystne dla Przedsiębiorców, ci zaś w zamian korzystają odpłatnie (płacąc pośrednio lub bezpośrednio, jawnie lub niejawnie) z możliwości Administracji, Infrastruktury, Walorów/Finansów i Polityki, jakie oferuje Nomenklatura, zawiadująca tymi możliwościami i kreująca je wciąż od nowa;
  • Relacja pomiędzy Desygnaturą a Budżetem polega na tym, że Budżet pośród swoich Wydatków kreuje pozycje rozbudowujące możliwości Desygnatury i samą Desygnaturę, zaś w zamian Desygnatura (Administracja, Infrastruktura, Walory, Polityka, obsadzane przez Nomenklaturę) bierze na siebie „nieuchronność” wpływów do Budżetu, czyli stymulowanie Przedsiębiorczości (i pośrednio NŻW) do zasilania Budżetu z części swoich dochodów;
  • Dodatkowo mamy też do czynienia z relacjami pośrednimi: NŻW z Desygnaturą i Budżetem, Przedsiębiorczości z Budżetem, które dla klarowności modelu pomijam;
  • Na cały ten model nałożona jest jeszcze Gwarancja Budżetowa, niezależna od relacji między-warstwowych, obrazowana na rysunku ukośną strzałką przebiegającą przez całą Gospodarkę: współcześnie oznacza ona wszelkiego rodzaju podatki dochodowe, obrotowe, akcyzy, opłaty, narzuty;

Powyżej opisany schemat jest dalece uproszczony. Jego podstawowym niedostatkiem jest założenie, że Gospodarka istnieje sama w sobie. Tymczasem wszelka Gospodarka karmi się Eko-zasobami oraz Imperium.

Wyjaśniam to poniżej.

Wszelka Gospodarka bierze swój początek od zagospodarowywania Eko-zasobów. Praźródłem tego podejścia jest gospodarka przed-ludzka.

Jakikolwiek przyjąć poziom rozwoju cywilizacyjnego – zawsze mamy do czynienia z określonym, zdefiniowanym właśnie dla tego poziomu, asortymentem dóbr, wartości i możliwości dostępnych Gospodarce w sposób oczywisty, chciałoby się powiedzieć: naturalny. W tym sensie Eko-zasoby trzeba rozumieć jako ten „rezerwuar” dóbr rzadkich i wolnych, którego Gospodarka nie rekompensuje Naturze.

Mówiąc o Eko-zasobach i ich gospodarczym zagospodarowywaniu – przeczymy zarazem, że jakakolwiek Gospodarka jest „grą o sumie zero”: człowiek i jego Gospodarka żywią się Wyzyskiem, a jego najbardziej łagodną postacią jest bezzwrotne wykorzystywanie właśnie owych Eko-zasobów, w rozumieniu powyżej opisanym. Wyzysk Eko-zasobów ustanawia stosunek Człowieka z Naturą, Przyrodą. Można próbować wyobrażać sobie, że eksploatując Naturę – Ludzkość unika wyzysku „człowieka przez człowieka”.

Okazuje się jednak, że – zamiast samemu trudzić się wyzyskiem Eko-zasobów – „taniej” jest przejąć cudzy dorobek oparty na zagospodarowywaniu Eko-zasobów. Tu już nie ma mowy o równości między ludźmi: kreując wygodne dla siebie instytucje społeczne, ludzie sukcesu przejmują dorobek pozostałych ludzi, zaś tylko od ich umiejętności pohamowania się, myślenia perspektywicznego, zależy forma i intensywność tak rozumianego wyzysku dokonywanego przez ludzi kosztem innych ludzi, na ich szkodę.

Właśnie zbiór instytucji pozwalających na „pokojowe” zawłaszczanie (części) cudzego dorobku nazywam Imperium. Wyjaśnijmy jeszcze raz: „uczciwa” (rynkowa) Gospodarka polegałaby na tym, że równi sobie ludzie, każdy wedle swoich ambicji i możliwości oraz potrzeb, w „szlachetnym” trudzie „czynią Ziemię sobie poddaną”, czyli eksploatują zastany pakiet (asortyment) dóbr, wartości i możliwości, nie podnosząc ręki na siebie nawzajem ani na owoce swojego trudu. Część jednak spośród tak trudzących się ludzi preferuje – poprzez splot instytucji społecznych – nie trudzić się samemu, tylko przejmować owoce pracy innych. Tak powstaje Imperium, które ma wiele wspólnego z Monopolem czy Mikromonopolem.

Najłatwiej jest budować Imperium nie w pojedynkę, tylko jako zbiorowość, społeczność. Dlatego wykorzystywane są takie sposoby agregowania społecznego, jak budowanie fenomenów etnicznych (narodowych), religijnych, terytorialnych, rasowych, pokoleniowych, ideologicznych, partyjno-politycznych, urbanizacyjnych, wykształcenia, urodzenia, posiadania, dowolnych innych, które wydadzą się poręczne. Wtedy – z użyciem jakiejś aksjologii – łatwo jest zdefiniować społeczno-ekonomiczne kategorie MY oraz ONI, przy czym ONI są społecznością (zbiorowością) „podludzi” i wyzyskiwanie ich w formule Imperium jest moralnie uzasadnione, a ekonomicznie wydaje się niezbędne (jako efektywniejsze niż trudzenie się samemu w walce z naturalnymi żywiołami).

Imperium w oczywisty sposób definiuje – na własny użytek – fenomen Metropolii i Prowincji, a role między nimi podzielone są zawsze w ten sposób, że Metropolia wyzyskuje i podbija, a Prowincja jest wyzyskiwana, choć tzw. narracja na ten temat serwuje pogląd wręcz odwrotny.

Może jednak okazać się, że z jakichś powodów Prowincji nie da się dłużej wyzyskiwać, a przynajmniej nie w stopniu, do którego Metropolia „przywykła”. Wtedy dochodzi do – najbardziej dramatycznego społecznie i politycznie – Wyzysku Wewnętrznego: MY zaczynamy się różnicować między sobą, a elity wyzysku stają się coraz węższe, stratyfikacja dochodowa (społeczna, polityczna) zaczyna przypominać „pik na równinie”. Spomiędzy „swoich” wyznacza się ofiary dalszej eksploatacji, używając zresztą podobnych kryteriów różnicowania jak powyżej. Możnaby obrazowo powiedzieć, że nadmiernie eksploatowana Prowincja „wnika” w Metropolię i ją rozkłada na czynniki pierwsze.

I oto wchodzimy w sytuację, w której spełnione są następujące warunki, fatalne dla Imperium:

  • eksploatacja Eko-zasobów osiąga swój ekstensywny kres możliwości, wszelkie rozpoznane źródła przychodu z Eko-zasobów wyczerpują się;
  • wyzysk imperialny powoduje na tyle nierówny podział korzyści z eksploatacji Eko-zasobów, że wyzyskiwani obiektywnie (oraz subiektywnie) żyją w nędzy, Eko-zasobów nie wystarcza dla wszystkich;
  • oparte na tej formule Imperium wyczerpuje swoją efektywność, załamuje się gospodarczo, społecznie, na koniec politycznie;

 

Historia zna co najmniej dziesiątki dobrze opisanych Imperiów, które spotkał koniec, „naturalny upadek”, kiedy znalazły się w powyższej sytuacji. Jedynym znanym i doświadczonym przez Ludzkość sposobem uratowania Gospodarki będącej w tym stanie – jest znalezienie nowych Eko-zasobów.

Historia pokazuje, że takimi nowymi pakietami asortymentowymi Eko-zasobów były odkrycia geograficzne (najbardziej spektakularne: odkrycie, a potem „zagospodarowanie” obu Ameryk), rewolucja techniczna (np. silnik parowy), rewolucja naukowo-techniczna (nowe technologie). Współcześnie: badania kosmiczne, nanotechnologie, GMO, „zabawy z genotypem ludzkim” – to przykłady poszukiwań nowych pakietów asortymentowych Eko-zasobów.

Biorąc pod uwagę powyższe, a także zakładając – arbitralnie – że struktura społeczna jest rozbudowana warstwowo, można pokusić się o rozwinięcie wcześniej prezentowanego schematu Gospodarki do formy bardziej złożonej.

W tym złożonym modelu warstwowym u podstaw struktury leżą Eko-zasoby, na szczycie zaś konsekwentnie „punkt docelowy” Gospodarki, czyli Budżet. Jeszcze raz podkreślmy, że w moim przekonaniu ostatecznym celem wszelkich działań gospodarczych Decydentów jest Budżet.

Powtórzmy: „karmą” wszelkiej Gospodarki są Eko-zasoby. Korzystają z nich wszelkie inne warstwy gospodarcze. Ale aż do warstwy Słabizny (są to np. osoby czy gospodarstwa domowe pozbawione stałego, pewnego źródła dochodu) mamy do czynienia z Pozaekonomią. Jednym słowem, działania gospodarcze nie uwzględniają (co najwyżej śladowo, mimochodem) tego, co dzieje się w warstwach Słabizny, Outsiderów (wykluczeni), Imperium i Eko-zasobów. Trwa tu jednak gra pozorów: jednym z takich pozorów jest instytucja katastru, na mocy której zatwierdza się czyjąś własność gruntu (posiadłości), ale tylko po to, by Budżet miał tytuł do obciążenia tej własności podatkiem.

Imperium jest czymś w rodzaju „rekietu”: zawłaszczona zastaje cudza połać gospodarcza, której istoty się nie narusza, pod warunkiem że „opłaca się” ona specjalnym haraczem.

Następne dwie warstwy (Outsiderzy i Słabizny) pozostają poza Ekonomią (rozważaniami o Gospodarce) z prostego powodu: nie są w stanie samodzielnie dokonywać zakupów na „rynkach”, natomiast udostępnianie im możliwości zdobycia dochodu nie opłaca się Przedsiębiorcom, z wielu powodów. Są oni kosztem, można je objąć nieładnym słowem „sludge” lub „garbage”, „rubbish”.

I od warstwy NŻE rozpoczyna się Wyzysk Wewnętrzny. Każda kolejna warstwa wyzyskuje w jakiś sposób warstwę „niższą”, zaś Budżet jest esencją i zarazem zwieńczeniem tego wyzysku.

Powiada się, co mogłoby podważyć moje poprzednie zdanie, że przecież Budżet zawiera mnóstwo pozycji „filantropijnych”, mających w swoim „statutowym” celu wsparcie Outsiderów, Słabizny, NŻE, Przedsiębiorczości, a nawet Nomenklatury. W odpowiedzi mogę zapytać: a jakie pozycje budżetowe tnie się, kiedy Gospodarka słabnie?

Otóż „filantropijne”, a także dynamizujące pozycje budżetowe powstają i pęcznieją wyłącznie wtedy, kiedy sprzyja koniunktura, a potem, na mocy mechanizmu Dynalogic, są „retorsjowane” z powrotem ku Budżetowi. Przypomnijmy schemat Dynalogic:

 Jest to nieco inna ilustracja Wyzysku Wewnętrznego: Infragospodarka (Przedsiębiorczość oraz Naturalna Żywotność Ekonomiczna) zasila Ultragospodarkę, ta zaś, kiedy Infragospodarka słabnie, „witaminizuje” ją funduszami, programami-projektami, survive (środkami na przeżycie). Kiedy jednak Infragospodarka odzyskuje siły witalne, cała Paragospodarka przekierowywana jest z powrotem ku Ultragospodarce (retorsja).

 

Obnażone pasożytnictwo

 

Jeszcze lepiej mechanizm Dynalogic, choć w bardziej złożony sposób, ujmuje to kolejny schemat: w tym schemacie (na rysunku poniżej) zawarte jest też narzędzie, za pomocą którego „urynkowia się”, a w rzeczywistości komercjalizuje obszar Ultragospodarki i Paragospodarki. Sensem i dążeniem tej komercjalizacji jest spowodowanie, że:

  1. W Budżecie „sensu stricto” pozostają tylko pozycje związane z finansowaniem tzw. Państwa Stricte (Parlament, Rząd, Armia, Policja, NIK, Służby sekretne, Służba Graniczna, Dyplomacja, Służby graniczne – straż i celnicy – Wojewodowie), pozostałe pozycje budżetowe (w tym resortowe i paragospodarcze) zostaną oddane „w ajencję”, np. jak w Ameryce;
  2. Wszelka odpowiedzialność za jakiekolwiek problemy społeczne albo za stan gospodarki – oddalona jest poza Państwo Stricte i Budżet, które przeistacza się w podmiot wszechwładny, omnipotentny, ale za to pozostający poza kontrolą i poza odpowiedzialnością za cokolwiek;
  3. Zarządzanie sprawami gospodarczymi i społecznymi, ale jednocześnie stanie na straży interesów Państwa i nadzór Para-Budżetów – na podstawie specjalnej cesji przejmuje warstwa Top-Nomenklatury, zagnieżdżonej w sferze publicznej i prywatnej;

Jest to model ustrojowy najgorszy z możliwych, ale akurat popularny w takich krajach jak Rosja, Ameryka, Ukraina, Polska, kilka krajów europejskich.

Można sobie wyobrazić abstrakcję polegającą na tym, że istnieje Gospodarka, ale nie istnieje Państwo.

Dla przeciętnego mieszkańca jakiegoś Kraju oznacza to, że znikają wszelkie państwowe prerogatywy, które go trzymają w kleszczach Poprzeczni Gospodarczej. Staje się on z konieczności Obywatelem „pełną gębą”.

Przede wszystkim jednak znika podstawowy „obowiązek gospodarczy” w postaci podatków i innych przymusowych wpłat definiowanych przez Państwo (i znikają służby tym zajęte). Zarządzanie sprawami publicznymi (przed wszystkim czterema fenomenami mnożnikującymi, meta-gospodarczymi) musi (?) przejść do formuły powierniczej, co oznacza, że wszelkie funkcje publiczne obarczone są rzeczywistą kontrolą „oddolną”[1].

Na powyższym schemacie pokazuję, jak Państwo – które jeszcze w ubiegłym stuleciu „podszywało” się pod formuły utylitarne – wyzbywa się wszelkich obowiązków, komercjalizując wszystkie dziedziny związane z budżetową odpowiedzialnością wobec Kraju i Ludności. Komercjalizuje zarówno fenomeny mnożnikujące (dolna część schematu), jak też te elementy Budżetu, które zajmują się utylitarną redystrybucją (górna część schematu). Pozostawia sobie Państwo wyłącznie „swój folwark”, zatem trudno jest się dziwić, że obudowuje go Twierdzą Konstytucyjną, złożoną z wtajemniczeń, dopuszczeń, certyfikacji, nominacji, itd., itp.

Pamiętamy, że wyzysk warstwy „niższej” na rzecz warstwy „wyższej” odbywa się w ten sposób, że „góra”, daje „dołom” możliwość funkcjonowania, uzyskiwania dochodów w formule charakterystycznej dla konkretnej warstwy, zaś w zamian ma uprawnienie do eksploatowania „swoich dołów”. Dodatkowo Państwo ma szczególne uprawnienie, polegające na tym, że może „bez zobowiązań” (pomijając procedury wyborcze) dodatkowo obciążać wszelkie warstwy (patrz: Gwarancja Budżetowa: podatki dochodowe, obrotowe, akcyzy, opłaty, narzuty, itd., itp.).

Jest oczywiste, cała Gospodarka stoi na Naturalnej Żywotności Ekonomicznej oraz na Przedsiębiorczości (pomijając Eko-zasoby i Imperium), i że jeśli „suma wyzysku” tych warstw będzie przekraczała ich potencjał dochodowy – to Gospodarka zacznie się zapadać.

 

CIĄG DALSZY: trzeci fragment artykułu

 

 

 

/przypisy/

[1] Piszę o tym obszernie w pracy Demokracja Powiernicza;