Dmuchanie zjedzonej żaby. Łże-ofensywa lewicy

2019-08-19 09:12

 

W czasach tzw. afery Rywina, na początku obecnego Tysiąclecia (chodziło o zmonopolizowanie rynku medialnego metodami „na szeryfa i jego drużynę) – stałem się uczestnikiem ożywionej debaty w środowisku Ordynackiej, która dokonywała się między innymi w nieistniejącym już budynku kina Skarpa. Wcześniej nie miałem z Ordynacką wiele wspólnego (choć jestem byłym aktywistą studenckiego ruchu naukowego), ale wszedłem do tej debaty trzema artykułami: w jednym z nich (200 plus mięso) wskazałem około dwustu prominentnych działaczy politycznych (np. A. Kwaśniewski, J. Oleksy, Wł. Cimoszewicz), gospodarczych (np. Zb. Wróbel, M. Józefiak, M. Grabarek), art-kulturalnych (nie wymienię, bo szanuję ich robotę), naukowo-edukacyjnych (również nie wymienię), którzy obsadzali kluczowe funkcje w życiu publicznym, a dla których pozostali byli i nadal czynni aktywiście byli jedynie szarą masą legitymizującą ich arbitralne uzurpacje.

W drugim artykule użyłem wobec Ordynackiej słowa „kamaryla”: to osobliwa formuła Zatrzasku Lokalnego (często jej teraz używam, można znaleźć na blogu), ogarniająca zarówno „oddolne” kliki, jak też koterie gospodarczo-polityczne – łącznie stanowiące „bazę społeczną” kamaryl. Adam Michnik, broniąc zresztą Agory przed celnymi spostrzeżeniami Rywina i Czarzastego – ten sam fenomen nazwał Grupą Trzymającą Władzę, tak jakby sam takiej grupie nie przewodził .

Ostatecznie wskazałem na najważniejszy element ustrojowy transformacyjnej Rzeczpospolitej, którego próżno szukać w Konstytucji czy ustawach, a który znano jako czteroelementowy (brydżowy) „układ”: w mojej redakcji chodzi o Pentagram, czyli osobliwość polityczną, osnowę jednomyśli i jednodziałania, na którą splatają się światy giga-polityki, giga-biznesu, giga-służb, giga-gangów i giga-mediów.

Czytelnikowi nie muszę już chyba ogłaszać, ze moje stosunki z liderami środowiska Ordynackiej pozostają od tamtego czasu w konwencji „szorstkiej przyjaźni”.

Ale wtedy apelowałem do nich z żarem godnym lepszej sprawy: skoro Michnik za darmo robi Ordynackiej reklamę, dmucha w ordynacki balon – to trzeba ten balon szybciutko zapełnić inicjatywami konkretnymi, działaniami, które nie pozwolą „obcym” szydzić ze środowiska. Bo pusty balon łatwo jest nakłuć dowolna szpilką – i wtedy huknie, plaśnie – ordynacka zostanie żałosna i śmieszna oraz nieładna. Ale kiedy narobić pożytecznej roboty – to zamiast huknąć – balon wysypie na złośliwców dziesiątkami treściwych przedsięwzięć.

Mówiąc oględnie – nie zostałem wysłuchany, choć poparłem swoje słowa takimi inicjatywami jak Forum Inteligencji Polskiej (dwuletni cykl seminariów-konferencji pod patronatem Marszałka Sejmu) czy Narodowym Programem Kształcenia (Ustawicznego: uczymy się przez całe życie), a także kilkoma mniej zaawansowanymi.

 

*             *             *

Wielkie oczekiwania i nadzieje uruchomił akt „Re-Unii Lewicowej” (RULE), którą niepotrzebnie ktoś zohydza wołając, że Kudłaty (dawna, młodzieżowa ksywka Czarzastego”) dobrał sobie do trójcy razemnego Starozakonnego i wiosenną Damę. Obie dobrane przez Włodzimierza osoby widzę zresztą jako ofiary kudłatej modliszki, ale to nie mój problem.

Moim natomiast problemem jest to, ze RULE jest wydmuszką taką samą jak wcześniej dmuchana Grupa Trzymająca Władzę. Nie proponuje niczego jakościowo lepszego od PiS, a do tego wciąż samobójczo romansuje z formacją, która po ośmiu latach koniunktury schodzi śmiertelnie ze sceny politycznej, podrygując w agonii w niezgrabnym uścisku Shreka.

„Moim” bowiem programem jest ODRESTAUROWANA SPÓŁDZIELCZOŚĆ impregnowana na rwaczy biznes i na nomenklaturowość (wtedy popchnie do przodu rosnące zastępy wykluczonych, dając im – zamiast socjale – okazje godnego zarobku), PRZEBUDOWANA SAMORZĄDNOŚĆ (oparta na tym, że Sołtys staje się automatycznie radnym, a ławy sołeckie wyłaniają „szczeble wyższe” aż do parlamentarnego) oraz SPOŁECZNY RZECZNIK PRAW CZŁOWIEKA I OBYWATELA (korpus ombudsmanów społeczny, czyli nie karmiony z budżetu, wyposażony w weto zatrzymujące rozmaite egzekucje, np. komornicze, bankowe, ubezpieczeniowe, do czasu wypowiedzenia się społeczności sąsiedzkiej).

Nie narzucam się ze swoimi konceptami, wyrażam jedynie żal, że polityka polska idzie w tych wszystkich sprawach na zgubną łatwiznę, a lewica (RULE) mości sobie w tym wszystkim ciepłe posadki, zamiast zabrać się za obronę interesu Człowieka.

Na razie – po dłuższej przerwie – tyle.