Dlaczego larum?

2011-07-20 10:02


Trwa w najlepsze – nie ogłoszona jeszcze (jest lipiec 2011) – kampania wyborcza, rozpostarta dziś przede wszystkim pomiędzy Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość. Obie nazwy najmocniejszych sondażowo partii z wielkim trudem odzwierciedlają ich programy – których to programów zresztą bardziej się domyślamy niż znamy.

 

Podstawiają swoje nogi liczne żaby: koalicjant Polskie Stronnictwo Ludowe, występujący pod lewicowym zawołaniem Sojusz lewicy Demokratycznej, a także liczne ugrupowania próbujące stanąć na czele niedowartościowanych, nie reprezentowanych politycznie środowisk: drobnych przedsiębiorców, samorządowców, inteligencji, biedoty, wolnych zawodów.

 

Niezależnie od podziałów politycznych – tu sondażownie dają niemal co dzień koncerty życzeń – w Polsce drzemią podziały najistotniejsze, światopoglądowe i ideologiczne.

 

Najsilniejszy jest w Polsce Konserwatyzm: na pakiet wartości konserwatywnych, na ich przekaz w obszarze komunikacji, składają się między innymi: Naród, Ojczyzna, Wspólnota, Patriotyzm, Wiara, Honor, Macierzyństwo, Rodzina, Życie, Sąsiedztwo, Dom, Człowiek, Tradycja, Pamięć, Historia, Pomoc, Opieka, Religia, Modlitwa, Jałmużna, Ofiara, Służba, Zadośćuczynienie, Sakrament, Dusza, Błogosławieństwo, Kapłaństwo, Małżeństwo, Pokora, Posłuszeństwo, Dar, Maluczcy, Ewangelia, Osoba, Opatrzność, Bliźni, Pokrewieństwo, Refleksja, Zaduma, Kolokwium, Konsylium, Intymność, Dom, Pokój, Miłość, Moralność, Cnota, Msza, Poświęcenie, Post, Niedziela, Obrządek, Święcenie, Autorytet, Miłosierdzie, Chorągiew, Wotum, Brat, Rodak, Konfrater, Zakon, Matka, Ojciec, Syn, itd.

 

Wartości konserwatywne reprezentuje w Polsce przede wszystkim PiS, w dalszej kolejności PSL, PO i SLD (mniej więcej połowa „postkomunistów” to konserwatyści), a także niemal wszystkie drobne ugrupowania pozaparlamentarne, w tym flibustierzy występujący pod hasłami lewicowymi (!!!). Konserwatywne a’rebours (żądają udziału w zyskach kapitału) są też wszystkie niemal związki zawodowe (wszystkie uczestniczą w grze politycznej), które zajęły pozycje roszczeniowe, odwołujące się do etyki biznesu i moralności oraz solidaryzmu społecznego.

 

Silny jest też w Polsce ideowo-światopoglądowy nurt prawicowy, nie zawsze „czysto” liberalny:prawicowość manifestuje się następującym słownictwem: Firma, Gra, Biznes, Sukces, Team, Walka, Perfekcja, Marketing, Pozycja, Zysk, Rentowność, Sprawność, Efektywność, Wzrost, Spółka, Zarząd, Kariera, Dyrekcja, Globalizacja, Podatek, Profesjonalizm, Specjalizacja, Przedsiębiorczość, Aktywność, Motywacja, Okazja, Siła robocza, Awans, Kwalifikacje, Dyplom, Tempo, Harmonogram, Czas, Dynamika, Prywatność, Etap, Agenda, Kontrakt, Test, Budżet, Zaliczenie, Porządek, Prawo, Instancja, Kalkulacja, Rachunek, Kolega, itd.

 

Wartości prawicowe w Polsce reprezentuje część PO oraz część „biznesowa” PSL i SLD. Oraz ¾ inteligencji – jeśli mierzyć ją tytułami dzienników, tygodników, periodyków i portali internetowych. Wyjaśnijmy: inteligent to osoba, która otarła się o proces akademicki (np. studia wyższe), ma poczucie misji publicznej i jest bardziej lub mniej egzaltowanym lub „koncesjonowanym” humanistą.Inteligent w powyższym sensie jest zawsze „redaktorem” i zarazem „nosicielem” etosów (wszelkich, np. górniczego, rolniczego, wielkomiejskiego, również inteligenckiego), jest też tym, który ustawicznie kontroluje i dopytuje się o własną tożsamość (kategoria ta spędza mu sen z powiek), jest też bezkompromisowym poszukiwaczem Racji (stanu, ludowej, gospodarczej, itp.). Bywa jednak, że mamy do czynienia z „inteligencją na kartki”: komuś zależy na statusie inteligenta, zatem kolekcjonuje papierowe, opieczętowane, oprawione, inkrustowane dowody na swój upragniony status, ale im więcej tego ma – tym mniej inteligentem, zdaje się, jest.

 

Najsłabiej jest w Polsce reprezentowany światopogląd i pakiet idei lewicowych: lewicowość – na ile jej doświadczyliśmy – operuje nazwami, znakami, symbolami: Kolektyw, Rozwój, Rada, Samorządność, Spółdzielczość, Ogół, Rewolucja, Postęp, Przyszłość, Sprawiedliwość, Internacjonalizm, Samorealizacja, Edukacja, Szansa, Proletariat, Proces, Stowarzyszenie, Samopomoc, Samoorganizacja, Komitet, Komisja, Partia, Związek zawodowy, Czyn, Sprawa, Klasa społeczna, Dialektyka, Walka klas, Ekologia, Prawa Mniejszości, Sztandar, Towarzysz, Wyzysk, Ludzkość, Antyklerykalizm, Hymn, 1 Maja, Partyzantka, PGR, kolektywizacja, Prezydium, Biuro Polityczne, Komisarz, egzekutywa, SKR, itd. Niektóre z tych pojęć są wciąż żywe, choć „odeszły w niebyt” wraz z PRL.

 

Lewicowość reprezentowana jest w Polsce przez nieco zawstydzoną część inteligencji (redakcje, portale, badania naukowe) oraz przez nieliczne ugrupowania w obszarze NGO (organizacje pozarządowe) i równie nieliczne drużyny flibustierskie-podskakiewiczowskie. Kłopotem polskiej lewicy jest to, że jej przywódcy porzucili elektorat lewicowy przechodząc do obozu prawicowego i – mniej licznie – konserwatywnego, a także totalna kompromitacja narracji lewicowej, z której przez dziesiątki lat wynikało, że celem lewicy jest, iżby wszyscy mieli dochód większy niż średni: jest to oczywiście absurd nie tylko arytmetyczny.

 

Niektóre elementy „lewicowości werbalnej”, podstępnie przemiłej, adoptują w przekazie medialnym wszystkie partie parlamentarne.

 

 

*            *            *

Powyższy opis sceny politycznej wyjaśnia, dlaczego dzieje się z Polską, jak się dzieje. Lista spraw, które „się sypią”, jest niekrótka.

 

W obszarze polityki wewnętrznej mamy do czynienia z:

1.      Powiększającym się obszarem nędzy: żadnych oszczędności, brak zatrudnienia lub zagrożenie jego brakiem, kurczące się socjalne zdobycze cywilizacyjne, pęczniejąca bezdomność i liczne wykluczenia, rozkład więzi rodzinnych i towarzyskich oraz środowiskowych, narastająca „przestępczość rozpaczliwa”;

2.      Wzrastająca opresyjność Administracji: stworzyła ona własny świat, w którym „biegle” się porusza, ale świat ten jest obcy „społeczeństwu”, w dodatku karmi się jego wciąż rosnącym kosztem: pokrywa się to wszystko ceremoniałem pozornej uprzejmości, serwowanej z wyższością;

3.      Przeistaczanie samorządu terytorialnego w agenturę Państwa: rozwiązania prawne i polityczne uzależniają samorząd terytorialny w pełni od Państwa, a mimo zawołań lokalnych kampanie wyborcze do samorządu terytorialnego są rozpostarte jednoznacznie pomiędzy najsilniejsze sondażowo partie;

4.      Dekapitalizacja Infrastruktury: starzenie moralne, wielokrotna amortyzacja, ruina sieci drogowej, kolejowej, wodociągowej, kanalizacyjnej, telefonicznej, grzewczej, urbanizacyjnej, melioracyjnej, regulacji rzek (w tym retencyjnej), itd., itp., - z ta uwagą, że dodatkowa (obok budżetowo-podatkowego zasilania) komercjalizacja częściowo usprawnia te sieci;

5.      Potęgujący się drenaż dóbr, wartości i możliwości uprawiany bezkarnie przez sektor Walorów (banki, ubezpieczalnie, budżety, fundusze): rośnie liczba tzw. produktów, których celem jest wyłącznie „odessanie” resztek oszczędności, a nawet przyszłych dochodów, krańcowo niemoralnym przykładem niech będzie akcja „mieszkanie za rentę” skierowana do osób w podeszłym wieku;

6.      Ostateczny „podział rynku” pomiędzy kamaryle, koterie i kliki, wprowadzanie „kultury zatrzasku lokalnego” (skamieniała, obezwładniająca, dusząca atmosfera z tych „wszystko już poustawiane, wszystkie fuchy porozdawane, wszystkie szemrane interesy zaklepane”, która przydusza lokalne społeczności do ziemi);

7.      Obezwładnianie przedsiębiorczości biznesowej, społecznikowskiej i artystycznej, wprowadzanie „kultury więcierza mętnego”, czyli pułapek złożonych z przepisów prawnych, procedur i socjotechnik, które „czyhają” na każdym kroku i przynoszą „łatwy zysk”, co podważa sens jakiejkolwiek przedsiębiorczości opartej na tradycyjnych etosach;

8.      Dramatyczne zadłużenie publiczne, przy czym nie chodzi wyłącznie o deficyt budżetowy czy ujemny bilans rozliczeń międzynarodowych, ale też zadłużenie tzw. gospodarstw domowych, samorządów terytorialnych, podmiotów gospodarujących;

9.      Pogłębiający się dystans (dychotomizacja) pomiędzy Nomenklaturą i zagnieżdżonym w niej Państwem a „szarym ludem”, mający swoje wymiary społeczne (dwie kategorie ludzi, sukcesu u porażki), polityczne (wtajemniczeni i nie wtajemniczeni) oraz gospodarcze (‘doły” mają „karmić górę”);

10.  Brak jakiegokolwiek postępu – przez 22 lata – w budowaniu „klasy średniej” (a raczej, uwzględniając konserwatyzm, „stanu średniego”), pogłębiający się wtórny analfabetyzm obywatelski, wypieranie obywatelstwa rzeczywistego (rozeznanie w sprawach publicznych, gotowość do ich wspólnego polepszania) i upowszechnianie obywatelstwa rejestrowego (PIN, NIP, PESEL: płać, raportuj, głosuj, słuchaj się), zdychająca samorządność zastępowana klientyzmem i mętniactwem („tyle zysku co w pysku”, łapaj i zmykaj);

 

W obszarze polityki międzynarodowej mamy do czynienia z:

A.     Kosztownym i bezsensownym pod każdym względem uczestnictwem w podejrzanych awanturach wojennych;

B.     Rosnącą utratą rzeczywistej (nie fasadowej) pozycji międzynarodowej: w Europie należymy co najwyżej do „drugiego szeregu”, dla Rosji jesteśmy co najwyżej „kłopotem”, dla Ameryki – wiernym giermkiem: nie istnieje jakikolwiek polski projekt szanowany na arenie międzynarodowej;

C.     Brakiem umiejętności zdobycia roli przywódcy regionalnego w Europie Środkowej (mimo sztucznych podpórek amerykańskich);

D.     Utratą – wciąż pogłębianą – wielkich szans gospodarczych (żywność, paliwa, turystyka, sąsiedztwo Rosji, gospodarskie wykorzystanie wpływów z budżetu UE);

Podkreślam: wierzę w oficjalne doniesienia o tym, że Polska ma wiele osiągnięć w polityce wewnętrznej i międzynarodowej, tyle że ze względu na śladowy dostęp do rzetelnych informacji na ten temat moja wiara jest silnie „warunkowa”, zwłaszcza ze nawet w optymistycznych raportach (Diagnoza Społeczna J. Czapińskiego, Polska 2011 MRR) odczytuję informacje „porażające”.

 

Najbardziej boli i frapuje zarazem konsekwentna „polityka Państwa” polegająca na odsuwaniu od siebie wszelkiej odpowiedzialności za Kraj, Ludność, sprawy publiczne: co prawda budżet państwowy rozrasta się w tempie porównywalnym wyłącznie z rozrostem kadrowym i z pęcznieniem Nomenklatury, ale obywatele i przedsiębiorcy odsyłani są w swoich sprawach do samorządów (np. izb), sądów, arbitraży, urzędników podstawowego szczebla, „służb” publicznych, itd., itp., gdy tymczasem tzw. System wzmacnia zjawisko przeciwstawiania się tychże samorządów, sądów, arbitraży, urzędników podstawowego szczebla, „służb” publicznych – obywatelowi.

 

Państwo – upierzone na użytek kampanii w barwy służebności i kompetencji – w rzeczywistości traci resztki swojej społecznej legitymizacji.

 

I właśnie dlatego larum.

 

 

Kontakty

Publications

Dlaczego larum?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz