Dla niektórych to bój jest ostatni

2018-01-19 06:26

 

Znów o głosowaniach, wyborami zwanych. Bo dyscyplina, która czeka nas w najbliższym czasie, jest śmiertelnie wyczerpująca, ryzykowna i niebezpieczna dla ducha oraz ciała. To triathlon 2018/19/20. Najpierw rekonstrukcja administracji lokalnej i jej majątku oraz budżetów, potem rekonstrukcja Parlamentu i Rządu, na koniec „pieczęć ostateczna” w postaci resortów siłowych, służb i dyplomacji.

Niektóre formacje tego nie przeżyją. Po tych zawodach Polska będzie nieodwracalnie inna, choć my sami, Polskę zamieszkujący, będziemy zapewne tacy sami. Nienajlepsi.

Formacja rządząca ma plan, który trudno będzie „wzruszyć””. Pozostałe formacje już wiedzą, co je boli i gdzie, szukają zatem terapeutów i cudotwórców, a do tego same starają się coś ukręcić. Coś tam niby sobie ustaliły programowo i kadrowo, ale…

Wątpię, że triathlon przebiegnie pokojowo, w atmosferze wzajemnego zrozumienia.

Szary „elektorat” zaś trzymany jest w niepewności. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której lobby finansowo-bankierskie mruga okiem do zawołań lewicowych, lobby euro-biznesowe zapowiada intensywne działania socjalne, a lewica zadaje się z oboma w poszukiwaniu szans przetrwania?

W przestrzeni międzynarodowej Polska grzebie niczym głodna kura: albo wygrzebie dotacje, albo wygrzebie granat. Tam gdzie może wygrzebać przejście do zupełnie nowego kurnika – nie grzebie, głupia ona jest, ta kura.

W przestrzeni nadwiślańskiej Polska miota się między innowacyjnością a socjalem, oba warianty okraszone historią, do wyboru kult Kasztanki, kult Gierka albo kult „opozycji demokratycznej”. W grze najcięższe epitety: faszysta, komunista, kosmopolita, aferzysta, naziol, targowiczanin.  Fruwają sondaże, mediaści napuszczają wszystkich na wszystkich.

Już niedługo puszczę analizę, analizyjkę, analiziątko wskazujące na to, kto ma ten tygiel w garści i dlaczego jeszcze nie ścisnął nas tak, by brakło oddechu