Czy cywilizacja to koniecznie demokracja?

2011-10-13 09:29

 

Oczywiście muszę zacząć od tego, co uczyni każdy, kto się trochę wgłębił w zagadnienia związane z demokracją: od zdemaskowania pierwotnej, wzorcowej(?) demokracji helleńskiej. Dziś już nawet licealiści wiedzą, że w rozdemokratyzowanej ateńskiej Helladzie 90% (300 tysięcy) ludności stanowili ludzie zniewoleni lub pojmani w bojach, pracujący w nieludzkich warunkach przy najcięższych zadaniach, którzy owocami swojego niekoniecznie ulubionego trudu utrzymywali 30-tysięczne ateńskie polis, tu zaś też demokracja była umowna, bo choć wszyscy byli z nazwy obywatelami, to jednak „równość i równiejszość” była porównywalna ze znanymi nam współcześnie podziałami według statusu.

 

Myślę, że w tym helleńskim fenomenie chodzi o coś innego, co nazywamy demokracją, ale rozumiemy to jako synonim ROZKWITU. Okres od 480 do 431 r. p.n.e. to czas rządów wielkiego męża stanu - Peryklesa, który zainicjował wielki program budowy Aten, obejmujący także Partenon i Propyleje na Akropolu. Wewnętrzna organizacja państwa, zrozumiała dla wszystkich (patrz: bezpośrednia kontrola społeczna), oparta była na rozlicznych swobodach i prawach rodzących się ze swoistego nadmiaru wolnego czasu u niektórych, polegała z jednej strony  na ludowych zebraniach otwartych dla wszystkich, a z drugiej strony na uzurpatorskim „nadzorze” Rady Areopagu złożonej z archontów, wybieranych przez coroczne głosowanie. Ateny były w tym czasie centrum kultury, otwartym na wszystkie nowości w nauce, filozofii i sztuce. Dłużej niż pół wieku miasto cieszyło się polityczną przewagą, ale prawdziwe jego znaczenie dla historii zachodu ukształtowało się dzięki wieloaspektowej aktywności w dziedzinie sztuki, organizacji życia i myśli filozoficznej.

 

Dodajmy, że spadkobierca Aten, Imperium Romanum czerpało ze świetności Hellady do woli, ale rozwiązania zwane demokratycznymi stosowało oszczędnie, wybiórczo i zaledwie „na próbę”, choć znawcy prawa rzymskiego będą argumentować za czymś wręcz przeciwnym.

 

Współczesne państwa, szczególnie te wywodzące się z pnia europejskiego lub oswojone europeizmem, mają niczym nie zmącone przekonanie, że są demokratyczne, do tego stopnia, iż zamieszczają to w swoich konstytucjach. Są też tak przekonane o tym, że jest to największy z darów świata, ze eksportują swoje warianty demokracji dokąd tylko się da, choćby ogniem i mieczem. A w końcu ustawiają się w roli eksperta, oceniając, gdzie i jaka demokracja została już zaprowadzona. Służy temu mnóstwo rozmaitych instrumentów „badawczych”, gospodarczych i politycznych.

 

Historię swoją państwa te widzą jako nieustanny proces doskonalenia mechanizmów i idei demokratycznych. Z jakimiś incydentami, np. w postaci faszyzmu, ale to tylko incydenty. Szalone i indywidualne.

 

No, teraz mogę coś od siebie.

 

Zacznę od rozróżnienia Formacji, Ustroju i Państwa.

Formacja – to emanacja kultury konkretnego społeczeństwa. Tę zaś stanowią rozmaite instytucje kształtujące relacje, zestawy wyznawanych wartości, dorobek w rozmaitych dziedzinach twórczości artystycznej, gospodarczej, intelektualnej, sposób przenoszenia ciężarów społecznych na kolejne pokolenia, kształt dysputy publicznej (obecnej zarówno w poglądach i ideach, jak też w działaniach i sposobach „ucierania” i komunikowania), reguły obcowania przyjęte między ludźmi.

Ustrój – to sposoby organizowania się ludzi we wspólnoty, społeczności i zbiorowości, stanowiące w miarę spójny pakiet zrozumiały lub wyczuwany przez wszystkich oraz akceptowany z entuzjazmem lub pod wpływem okoliczności. Ustrój jest znakiem rozpoznawczym społeczeństwa, swoistym kanonem, który – jeśli się go nie akceptuje – marginalizuje lub wręcz odrzuca malkontentów, oponentów, w każdym razie źle wpływa na ich szanse i kariery.

Państwo – to prawno-organizacyjna fasada zarówno Formacji, jak i Ustroju, znajdująca swój wyraz w prawodawstwie oraz w strukturach organów i urzędów, a także w sposobie doboru kadr do poszczególnych ról w ramach organizacji. Do najistotniejszych wymiarów Państwa należy Prawo (przepisy, procedury, sądy, policja) oraz Prerogatywy (: w obu dziedzinach Państwo jest ostatecznym i najwyższym suwerenem, co czyni owo Państwo „odgórnym” wobec Kraju i Ludności.

 

Relacje między Państwem a Formacją i Ustrojem są pochodną efektywności społecznej oraz wydolności społecznej.

 

W efektywności chodzi o to, że Ludność odczuwa (lub nie), że obecność Państwa w przestrzeni publicznej jest korzystna zarówno materialnie, jak i w innych wymiarach (np. duchowy). Jeśli jest zgoda co do tego, że państwo przynosi swoim istnieniem i działaniem korzyści większe niż koszty – Ludność gotowa jest powierzyć Państwu swój los i los swojego Kraju.

 

W wydolności chodzi zaś o to, że spośród rozmaitych rozwiązań państwowych Ludność nie wszystkie jest w stanie udźwignąć. Tak samo, jak nie każdy budynek jest w stanie udźwignąć wszystkie możliwe przeznaczenia (w drewnianej szopie trudno jest zaakceptować montażownię silników czołgowych). Tylko takie Państwo, które jest „kompatybilne” z Formacją i Ustrojem – nie zbankrutuje ani moralnie, ani ekonomicznie.

 

Czasem jest tak, że niektóre państwa próbują rozwiązań niezwykle postępowych, niezaprzeczalnie postępowych – ale potem okazuje się, że „ludność nie dorosła” i wszystko wraca do rozwiązań sprzed wdrażania postępu. Przykładem niech będzie Kraj Rad, ale zaznaczmy, że przykładów takich historia zna setki.

 

DEMOKRACJA jako koncept na Państwo napotyka właśnie problemy wydolnościowe i efektywnościowe.

 

Zaryzykuję prezentację trzech ścieżek rozwoju (celowo używam karykaturalnego słownictwa):

A.     Wolnościzm – Alterglobalizm – Demokratyzm. Na tej ścieżce niewątpliwie znajduje się Europa. Kategoria wolności, emancypacji, równości i wiele podobnych są obecne w europejskiej dyspucie od zawsze, są podłożem europejskiej formacji. Stąd Europa wciąż poszukuje – i trwa to tysiąclecia – nowych ustrojów, a te poszukiwania można nazwać nieustającym alterglobalizmem. Zmierza do wszystko do demokratyzmu, ale jeśli ktoś twierdzi, że gdzieś widział demokracje – to albo łże, albo nas nabiera;

B.     Współczulizm – Wolontaryzm – Elitokratyzm. Na tej ścieżce niewątpliwie trwają choćby Indie (rozumiane tak jak Europa, jako zbiór społeczeństw i państw, a nie jako polityczny monolit). Empatia jest podstawą hinduskiej formacji. Stąd wiele jest tam osób i grup, które „u nas” nazwanoby wolontariuszami, społecznikami, działaczami: niosą one różnoraką pomoc innym budując ustrój wolontaryzmu, ten zaś zmierza do państwa elitokratycznego (współczulizm to kultura opieki elit nad maluczkimi);

C.     Niezadowolenizm – Terroryzm – Ideokratyzm. Chciałoby się wskazać tu na Arabię, ale to zbyt łatwe. Niech zatem będzie Rosja. Kraj ten od zawsze był zaludniany przez niezadowolonych (co nie oznacza braku szczęścia codziennego). W niedostatku żył i żyje Lud, w niezadowoleniu żyje władza. I zadowolić zarówno Lud, jak i Władze – jest niemożliwe, bo jest duży opór „obiektywnej materii”. Stąd terroryzm „odgórny” i terroryzm „oddolny”. To nie są koniecznie bomby, zamachy, jawna represja: to jest po prostu ustrój. Zmierzający do państwa ideokratycznego, w którym religia i racja państwa przenikają się wzajemnie;

 

Mam nadzieję, że pisałem zrozumiale. Podkreślę tylko: w Rosji czy Indiach co prawda podejmuje się idee wolności, ale jakże inaczej niż w Europie, gdzie na tej kategorii oparte jest niemal wszystko w dążeniach i próbach! W Europie i Indiach obecny jest co prawda temat niezadowolenia, ale nie jest ono ogniskiem świadomości powszechnej. W Europie i Rosji wiele jest filantropii i charity, ale w Indiach to jest oczywista podstawa ustroju, nie do przyjęcia w Rosji, trudna do zbudowania w Europie.

 

 

*            *            *

Choć czasem trudno jest w to uwierzyć – świat podróżuje po azymucie cywilizacji. Im dalej, tym tej cywilizacji więcej, z jej wszystkimi korzyściami i okropieństwami.

 

Ale wmawianie światu, że ucywilizowanie jest tożsame z demokratyzacją – zwłaszcza, kiedy się tej demokracji owi mówiący sprzeniewierzają – to wielki grzech ogłupiania bliźniego. Są inne drogi cywilizowania i żadna nie jest straszna, choć dla laika wychowanego na mediach słowo Terroryzm budzi grozę. Są bowiem rozmaite Formacje, wszystkie siebie godne, są rozmaite ustroje. I tylko Państwa arbitralnie wmuszają swoim Krajom i Ludności, że najlepszym wynalazkiem Człowieka jest Demokracja. I kiedy trafiają na grunt, gdzie zarówno efektywność, jak i wydolność demokracji okazuje się marna – przechodzą do wmuszania jakichś swoich państwowych wyobrażeń.

 

Co to za demokracja, którą się wmusza komuś?

 

A teraz przyjrzyjmy się Polsce, tuż po wyborach 2011