Cytat

2018-09-30 14:55

Jest taki ktoś na FB, kto nazywa sie Zbigniew Waldemar. I on zareagował na tekst opublikowany w Strajk.eu.

 

Przytoczę w całosci jego reakcję (poza kosmetyką ad-personalną):

 

Lewica w Polsce to przysłowiowe „dzielenie skóry na niedźwiedziu”, bo mamy strasznie dużo wszelkiej maści liderów, a praktycznie żadnego aktywu robotniczego, czyli po prostu młodych ludzi chcących działać. 

Ostatnio pytałem się pracowników wrocławskiego Kolpoltera (pakowaczy gazet na magazynie), dlaczego nie chcą działać politycznie to powiedzieli, że w sumie to by działali, ale najzwyczajniej nie mają na to czasu, bo ciągle zapier***ają od zmierzchu do świtu, 6 nocy w tygodniu. 

Kolejna sprawa jest taka, że lewica w Polsce ma nieprzejrzyste hasła – w związki zawodowe to w ogóle już nawet ja nie wierzę, a typowy polski robotnik to już w ogóle nie wie o co w tym chodzi. Typowo „szumlewiczowe” hasła typu: „Precz z wyzyskiem!”, „Żądamy wyższych płac!”, „Zasoby ludzkie mają dość!”, są już po prostu w oczach społeczeństwa wyświechtanymi sloganami, które latami niesione na transparentach zupełnie czegokolwiek nie zmieniły. 

Samo słowo „antykapitalizm” jest również nieprecyzyjne, bo w dzisiejszej dobie nie kryją się pod nim jakiekolwiek konkretne rozwiązania systemowe – proste, zrozumiałe, konkretne i przejrzyste. Uspołecznienie środków produkcji ludzie w dzisiejszych czasach uważają za archaizm. 

Ja sam jestem osobą predysponowaną do działań terenowych, ja nie jestem politykiem, tym bardziej nadającym się na jakiegokolwiek lidera. Jeśli pozyskałbym jakichś ludzi, mógłbym tworzyć strukturę i działać terenowo. Uważam po prostu, że więcej takich ludzi jest potrzebnych, a takich ludzi odstraszają liberalno-lewicowi liderzy, którzy ciągle dzielą skórę na niedźwiedzi, wiecznie coś knują dogadując się ze skompromitowanymi liberałami. Barbary Nowackie, które wiecznie mówią „nie dogadaliśmy się”, bo ktoś inny chce być liderem. 

Takie zjawiska odstraszają młodych ludzi i powodują (co niestety jest faktem), że tak naprawdę nie ma żadnego elektoratu lewicowego, o który należy się kłócić, bo wbrew powszechnemu na lewicy przekonaniu, elektorat to nie jest suma mniejszości na zasadzie – dwóch homoseksualistów, jeden ekolog, trzech wegetarian i już mamy lewicowy elektorat. 

To nie jest żaden elektorat, bo elektorat to są masy skoncentrowane na konkretnym oraz tożsamym interesie masowym. 

Jeszcze gdyby wśród tych wszystkich liderów był jakiś charyzmatyczny, twardogłowy, charakterny, energiczny, bezkompromisowy renegat, utożsamiający swoją osobą profil społeczny, do którego trafia, ale my tutaj mamy tak naprawdę jakichś kawiarnianych ludzików, okularników, dzięciołów i kolorowych pajaców, którzy nadają się najwyżej do teledysku disco polo albo programu jaka to melodia. 

To nie są żadni liderzy, tylko hipsterzy w wąsami a’la Salwador Dali i kubkiem kawy. Po prostu, kurczę, czasami trzeba potrafić się dostosować do adresata.

 

I teraz słowo ode mnie, wąsatego renegata: czterdziesci lat sie szarpię "intelektualnie", a tu normalny człowiek w kilku zdaniach zamyka te 40 lat w pudełku bez opakowania i wali w sedno. 

Niskie ukłony...