Co to jest prawo

2013-10-23 08:37

 

Jest dziś w „publicznym obrocie medialnym” kilkanaście spraw, które w mediach są rozpościerane między prawo państwowe i prawo duchowo-moralne. A następnie wałkowane bez pamięci.

Polak brał udział w grupowym ataku na rosyjski statek w Arktyce. Lewicowy społecznik odmawia wykonania wyroku polskiego sądu i ujmują się za nim autorytety opozycji demokratycznej. Była premier sąsiedniego państwa skazana za prawdziwe przestępstwa na opresyjną karę polityczną. Preparuje się uwięzienie w psychiatrykach osób kończących wyroki, o których „wiadomo”, że znów będą łamać prawo. Rozważa się sposoby pociągnięcia do odpowiedzialności „immunitetowych” urzędników i polityków za ewidentne łamanie prawa i obietnic wyborczych. Rozważa się postawienie przed obywatelami wysokiej bariery referendalnej. Gwałci się odwieczne kanony religijne w imię ochrony praw zwierząt. Rozbija się rodziny za to, że są ubogie, czyli nie zapewniają dzieciom cywilizacyjnych standardów. Pacjenci umierają przed ośrodkami leczniczymi, które ich nie mogą opatrzyć z powodów formalnych. Zmusza się ludzi do finansowania ze swoich dochodów jakiegoś systemu emerytalnego, potem się go zmienia na rewolucyjnie inny, potem się ten inny koryguje, potem następuje wycofanie z wcześniejszej rewolucji – łamiąc po drodze liczne gwarancje konstytucyjne i narażając ludność na straty. Ubogie Mazowsze bankrutuje, bowiem ma na swoim terenie Warszawę i – uchodząc za bogate – płaci niemiłosierne janosikowe.

Gołym okiem widać niewydolność tego, co uczenie nazywa się paradygmatami prawa[1]. A prawo – to przecież jedno ze spoiw uspołeczniających zbiorowości ludzkie. Po czasie, w którym prawo jako fenomen wrastało (nie bez dramatycznych błędów) w społeczną świadomość i kulturę jako mnożnik uspołecznienia, , po czasie, kiedy urzędowe czy sądowe werdykty były powszechnie aprobowane, przyszedł czas tzw. „anomalii”, czyli powszechnej refleksji o tym, że prawo tworzone, wdrażane i egzekwowane w ramach aktualnie obowiązującego paradygmatu, nie umie odpowiedzieć sobie na zaistniałe pytania i wątpliwości, gubi się w sytuacjach, wydawałoby się, oczywistych. Prawnicy natrafiają na okoliczności, z których interpretacją uporać się nie mogą, jako że wyniki doświadczeń nie zgadzają się z przewidywaniami, zaś wszelkie próby uporania się z tego typu trudnościami za pomocą posiadanych środków teoretycznych nie przynoszą zadowalających rezultatów.

W obrębie nauk prawnych, zgodnie z tradycją zapoczątkowaną przez Friedricha Carla von Savigny’ego i niemiecką szkołę historyczną, ze względu na dominujący typ metodologii i problematyki wyróżnia się[2]:

1) Dogmatykę prawa – tj. naukę prawa obowiązującego, zajmującą się interpretacją tekstu, konstrukcją pojęć umożliwiających tę interpretację oraz systematyzacją pojęć prawnych, dzielącą się na dyscypliny odpowiadające poszczególnym gałęziom prawa np. konstytucjonalistyka, karnistyka, cywilistyka;

2) Ogólne nauki o prawie - zajmujące się ogólnymi zagadnieniami związanymi z prawem, tj. filozoficzną refleksją nad prawem, jego istotą i celem, jak również problemami stosowania, wykładni i obowiązywania prawa i przybierające postać odpowiednio filozofii prawa, bądź teorii prawa;

3) Nauki historyczno-prawne – blisko powiązane pod względem metodologii z historią, jednak nie ograniczające się jedynie do badania tzw. pomników prawa, lecz zajmujące się również analizą kultury prawnej określonej grupy z punktu widzenia jej ewolucji i historycznych uwarunkowań. W ich skład wchodzi między innymi historia prawa oraz historia doktryn politycznych i prawnych;

4) Nauki pomocnicze prawa – niewymienione przez Savigny’ego, opierające się na dorobku i metodologii innych nauk i odnoszące się następnie do badania prawa, np. kryminalistyka, kryminologia, medycyna sądowa, logika prawnicza, czy socjologia prawa;

Sam fakt, że prawem zajmują się tak rozbudowane nauki, dowodzi tego, że człowiek-ludzkość w dziedzinie regulacji, norm i standardów już dawno i nieodwracalnie daleko odszedł od formuł przedludzkich (znanych z obserwacji stada, klucza-lotu, roju, mrowiska, ławicy). Ale też czujemy, że skoro już „porubrykowano” rzeczywistość za pomocą przepisów i procedur – to więcej nacisku kładzie się na to, by nas „wpasować” w tą rubrykową kratownicę, niż na to, by ową kratownicę uczynić służebną wobec dobra publicznego (choć taką ściemę serwuje się maluczkim).

Do trzech podstawowych paradygmatów w dziedzinie nauk prawnych zalicza się:

1) Paradygmat prawno-naturalny;

2) Paradygmat pozytywistyczny;

3) Paradygmat socjologiczno-psychologiczny (realistyczny),

- czasami wymieniając również „paradygmat teologiczny”[3], poprzedzający powstanie dwóch pierwszych.

Nie sposób pominąć tu również (to znów cytat) refleksji Immanuela Kanta, który szukając źródła uniwersalnego, powszechnie obowiązującego prawa formułuje imperatyw kategoryczny, brzmiący: „Postępuj tak, jakbyś życzył sobie, by maksyma twego postępowania była prawem powszechnym”[4]. Ów imperatyw jest nakazem rozumu praktycznego, a jego realizacja opiera się na zasadzie autonomii moralnej człowieka – może on być spełniony jedynie dobrowolnie, z naturalnego poczucia obowiązku. Kant wyprowadza przy tym z niego trzy nakazy stanowiące podstawowe zasady porządku moralnego: nakaz wolności, nakaz prawa oraz nakaz kary. Formalnie rozumiany imperatyw staje się więc podstawą treściową dla wszelkich możliwych do sformułowania porządków moralnych i prawnych[5].

W moim przekonaniu – popartym poszukiwaniami konstruktywnych, pozytywnych rozwiązań w miarę moich możliwości i rozeznania – warto teraz, zanim w miejsce tąpnięć nastąpi zapaść, powrócić do praźródeł, czyli do umowy społecznej, cokolwiek rozumieć pod tym zawołaniem.

Umowa społeczna może być zawarta jedynie w stanie natury, gdy jednostki nie znają jeszcze swojego położenia, statusu społecznego oraz talentów, posiadając co najwyżej minimum wiedzy na temat tak zwanych „okoliczności sprawiedliwości”. Gwarantuje to, że nikt nie stworzy teorii sprawiedliwości dającej mu wyłączne korzyści. John Rawls zauważa przy tym, że formalne reguły sprawiedliwości winny cechować się: ogólnością przedmiotową, publicznością i abstrakcyjnością, oraz ostatecznie formułuje dwie fundamentalne zasady sprawiedliwości proceduralnej, zgodne z etycznymi intuicjami jednostki[6]:

1) zasada priorytetu wolności nad innymi wartościami;

2) zasada priorytetu sprawiedliwości nad efektywnością i dobrobytem[7];

Nie widzę innej możliwości powrotu do prawa zanurzonego w umowie społecznej i z niej czerpiącego paradygmatyczna legitymizację – jak powrót do „samorządności pierwotnej”, dla której wszelkie instancje wyższe i szersze niż społeczność lokalna są obowiązkowo wtórne, służebne, celowo-zadaniowe.

 

No, ale na to jeszcze poczekamy…

 



[1] „Paradygmat” jest terminem pochodzenia greckiego i oznacza przykład, wzór, rozumiany jako pierwotny model rzeczy zmysłowych, model w formie schematycznej, mający wartość dydaktyczną dostarczając wyraźnego i bezpośredniego oglądu szczególnie złożonych badań. Do filozofii nauki „paradygmat” został wprowadzony przez Georga Christopha Lichtenberga (1742-1799);

[2] Cytuję pracę Marcina Kalińskiego, „Paradygmaty nauk prawnych”, https://www.knhd.law.uj.edu.pl/documents/3035628/61d6f407-17dd-4a64-b170-ad3f918c5db6 ;

[3] Paradygmat teologiczny, wywodzący się z chrześcijańskich koncepcji Augustyna i Tomasza z Akwinu, zakłada, iż prawo pochodzi od Boga, czyli bytu transcendentalnego. Według Augustyna, odwiecznym prawem jest wola Boża, nakazująca przestrzegać naturalnego porządku i zabraniająca go zakłócać. Odróżnia on przy tym „prawo Boże” od „prawa naturalnego”, z czego to drugie uważa za swoiste odbicie pierwszego. W drodze intelektualnej można poznać tylko „prawo naturalne”, natomiast poznanie „prawa Bożego” możliwe jest jedynie w drodze ekstatycznej, przy udziale i pomocy samego Boga. Z kolei Akwinita dzieli prawo na: pozytywne, naturalne i wieczyste. To ostatnie, ugruntowane w samej Substancji Bożej, jest jednocześnie źródłem wszystkich innych praw. Obowiązkiem człowieka jest poznanie, czego prawo wieczyste od niego wymaga i dostosowanie się do owych wymagań. Istota ludzka może tego dokonać dzięki temu iż jest ono niejako wyryte w naturze człowieka pod postacią prawa naturalnego (będącego przejawem partycypacji prawa boskiego w ludzkiej naturze). Prawo pozytywne, stanowione przez człowieka, nie posiada zaś istotniejszego znaczenia, będąc zaledwie naśladownictwem prawa naturalnego, a poprzez nie prawa wieczystego. Kres paradygmatowi teologicznemu położyło Oświecenie, lecz niektóre spośród wypracowanych przezeń instytucji i rozwiązań zostały przejęte przez inne paradygmaty, w tym pozytywistyczny. Jerzy Stelmach, Ryszard Sarkowicz, Filozofia Prawa XIX i XX wieku, Kraków 1999, s.13-14;

[4] Simon Blackburn, Oksfordzki słownik filozoficzny, Warszawa 1997, s. 167;

[5] Jerzy Stelmach, Ryszard Sarkowicz, Filozofia Prawa XIX i XX wieku, Kraków 1999, s.16;

[6] W pracy Teoria sprawiedliwości (1971) Rawls zaproponował koncepcję sprawiedliwości jako bezstronności (justice as fairness). Uważał, że dominujący wówczas utylitaryzm nie odpowiada intuicjom demokratycznego społeczeństwa. Jego koncepcja jest odmianą teorii umowy społecznej. W swojej teorii Rawls korzysta głównie z filozofii Kanta. Rawls sformułował dwie zasady sprawiedliwości. Według niego zostałyby one wybrane przez wolne i równe jednostki "za zasłoną niewiedzy" (veil of ignorance), tzn. w sytuacji, gdyby nie wiedziały, jaką pozycję zajmą w społeczeństwie, jaką będą mieć płeć, wiek itd. Zasady są ułożone hierarchicznie, nie można np. ograniczenia wolności zrekompensować zwiększeniem przywilejów socjalnych. Zdaniem Rawlsa zasady te posłużyłyby do zbudowania dobrze urządzonego społeczeństwa. Pierwsza zasada sprawiedliwości: Każda osoba ma mieć równe prawo do jak najszerszej podstawowej wolności możliwej do pogodzenia z podobną wolnością dla innych. Podstawowymi wolnościami obywatelskimi są, mówiąc oględnie, bierne i czynne prawo wyborcze, wolność słowa, myśli, prawo do zgromadzeń, prawo do własności prywatnej, nietykalność osobista itd. Zasada wolności ma charakter absolutny i nie może być złamana, nawet ze względu na Drugą Zasadę. (Pierwsza Zasada ma zwykle prawo pierwszeństwa nad Drugą Zasadą). Jednakże wolności na różnych płaszczyznach mogą być ze sobą w konflikcie, dlatego może być konieczne rezygnowanie z ich części, w celu uzyskania jak najobszerniejszego systemu praw jednostki. Druga zasada sprawiedliwości: Nierówności społeczne i ekonomiczne mają być tak ułożone, (a) aby były z największą korzyścią dla najbardziej upośledzonych, pozostając w zgodzie z zasadą sprawiedliwego oszczędzania [zasada dyferencji]; i jednocześnie (b) aby były związane z dostępnością urzędów i stanowisk dla wszystkich, w warunkach autentycznej równości szans. Rawls rozwinął i zmodyfikował tę teorię w późniejszej pracy Liberalizm polityczny, gdzie przeprowadził również analizę pluralizmu politycznego. Dwie koncepcje zasad (1955) są wczesnym wykładem podstawowych zasad teorii Rawlsa. Cytowałem Pedię;

[7] Jerzy Stelmach, Ryszard Sarkowicz, Filozofia Prawa XIX i XX wieku, Kraków 1999, s. 68-69;