Co robi Konstytucja

2016-05-04 07:44

 

Ano, ustawia grę wszystkich ze wszystkimi o wszystko. A sposób, w jaki to robi, nazywa się powszechnie USTROJEM. Trzeba wiedzieć, że Konstytucja definiuje Ustrój nie w pojedynkę, choć tylko ona jest w założeniu niewzruszoną opoką w tej sprawie: ustrój „stosowany” to postawa urzędów, organów, służb, obywateli, a także echo-prawo, czyli prawo wtórne (ustawy, uchwały, rozporządzenia, zarządzenia) i tzw. powielaczowe (wykładnie, interpretacje, okólniki, instrukcje, obyczaje).

Nie powinno się tak robić, ale podzielmy Ustrój na kilka obszarów:

1.       Ustrój gospodarczy – to reguły konkurowania podmiotów gospodarujących, zasady tworzenia sieci, struktur i systemów, relacje między właścicielami majątku wytwórczego, twórcami oferty (projektantami, ekspertami, inżynierami), managementem, pracownikami-wytwórcami oraz nabywcami-kontrahentami-klientami;

2.       Ustrój polityczny – to zestaw praw obywatelskich, praw człowieka, zabezpieczeń minimalnych, ograniczeń kariery, do tego zasady wyłaniania przedstawicielstw i reprezentacji, struktury instancyjno-odwoławcze, relacje między tym co środowiskowo-samorządne a tym co państwowe (urzędy, organy, służby);

3.       Ustrój społeczny – to sposób wyważenia (unikania, rozwiązywania konfliktów) między rozmaitymi formami wyrażania się ludzkich poglądów i postaw, zarówno w dziedzinach artystycznych i naukowych czy medialnych, jak też wolontariacko-społecznikowskich, to również sposoby, w jaki zabezpieczana jest przed Państwem sfera prywatna i osobista;

Konstytucja, z której obecnie staramy się korzystać, w tych trzech sprawach ma zdanie dziwne: w każdej inne.

1.      Ustrój gospodarczy „inicjują” dwa zapisy konstytucyjne: treść art. 20 brzmi: Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej, a treścią artykułu 23 jest, że podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne. Jednym słowem: wszelka działalność gospodarcza musi być w Polsce ukształtowana jako biznes produkcyjno-usługowy lub gospodarstwo rolne, co oznacza, że osoby prywatne, rodziny, stowarzyszenia, fundacje, jednostki samorządu, zespoły artystyczne czy nawet uczelnie i szkoły – jeśli podejmują działalność gospodarczą, muszą przyjąć jedną z tych dwóch formuł;

2.       Ustrój polityczny jest tak skonstruowany, że najsilniej usytuowano w nim jednoosobowo Premiera Rządu. Jest on jednoosobowo panem wszelkiej Nomenklatury, z ministrami włącznie. Za to zarówno on sam, jak też rząd i rozmaite struktury rozsiane siecią po Kraju są poddawane stosunkowo częstym „próbom”: wybory parlamentarne i samorządowe, expose, działalność Trybunałów czy Regionalnych Izb Obrachunkowych czy NIK. Echo-prawo dotyczące samorządności (biznesowej, administracyjnej, środowiskowo-pozarządowej) stawia podmioty wykonawcze (zarządy) ponad ciałami mającymi postać rad, walnych zgromadzeń itp.: powielona jest tu konstytucyjna rola Premiera Rządu;

3.       Ustrój społeczny jest ustanawiany w Konstytucji bardzo pośrednio, na przykład w postaci zapisów o wartościach chrześcijańskich, ochronie „uczuć”, wolnościach obywatelskich (wypowiedzi, zrzeszania się), zakazie dyskryminacji. Oznacza to, że choć istnieje zapis art. 2 (Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej) oraz zapis art. 1 (Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli), 4/1 (Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu), 6/1 (Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju), a przede wszystkim 8/2 (Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej) – los rozmaitych środowisk i inicjatyw obywatelskich zależy od tego, jak potrafią się „wpisać” w interesy rzeczywistych władców, czyli Nomenklatury;

Żadna z trzech przestrzeni konstytucyjnych nie ma właściwie żadnych – poza eufemizmami – zabezpieczeń przed procesami monopolizacji, za to echo-prawo konsekwentnie i skutecznie generuje monopole oparte na koncentracji możliwości oraz na wymuszaniu standardów, norm, certyfikatów, dopuszczeń, procedur, algorytmów, kryteriów.

Wielką słabością polskiej Konstytucji jest przytoczone już sformułowanie podkreślające, że RP jest DEMOKRATYCZNYM PAŃSTWEM PRAWNYM. O tym, jak niebezpieczne jest to sformułowanie, niech świadczą dwie przemycone w nim okoliczności. Po pierwsze, wola zbiorowości, ludu, środowiska, walnego zgromadzenia, rady – nie może być realizowana wprost, tylko musi się wyrażać poprzez prawo, zaś 99% tego co się nazywa u nas prawem, to procedury, algorytmy, kryteria, certyfikaty, dopuszczenia (gdyby RP była państwem ZASAD PRAWNYCH – wtedy nie litera zapisów echo-prawa, ale najbardziej ogóle zasady wyznaczałyby pole rozwiązań, nie czyniłyby Narodu niewolnikiem przepisów wprowadzanych poza jego – Narodu – możliwością orientacji). Po drugie, PRAWO i DEMOKRACJA stoją wobec siebie w ustawicznej potencjalnej sprzeczności. Ileż to absurdalnych sytuacji, w których przepis zabrania ludziom postąpić rozsądnie i rozważnie, przeżywa każdy z nas!?!

 

*             *             *

Zapewne rozmaitym demokratom trudno to przyznać, ale Konstytucja jasno i stanowczo stawia „to co nasze” przeciw „temu co obce”. Wykrawa w rzeczywistości kawałek sukna ustanawiając obywatelstwo, granice i pojęcie (my)Narodu.

To w tym akcie konstytucyjnym należy doszukiwać się źródła wszystkich nieprawidłowości dyskryminacyjnych, monopolistycznych i tych związanych z uświęconą konstytucyjnie przemocą i przymusem Państwa wobec każdego, którego Państwo wytypuje i władztwo wobec wszystkiego (w granicach), na co padnie państwowy wzrok.

W zwykłym ludzkim odruchu mocno zagnieżdżone jest pojęcie „dobra wspólnego”. Człowiek jest stworzony do życia we wspólnocie. Ale zadekretowanie, że „odtąd-dotąd” jest AREAŁ KONSTYTUCYJNY – daje dobry powód, by (chytrze unikając „przyłapania” na tworzeniu kast eusocjalnych) – redaktorzy konstytucji stymulują NOMENKLATURĘ, czyli kastę nad-polityczną.

W słowie Areał zawarta jest nie tylko powierzchnia ziem (z fauną, florą, zabudową i krajobrazem), wód, przestrzeń powietrzna, kopaliny i wykopaliska – ale też lista spraw publicznych, prywatnych i osobistych, które są przez Państwo patrolowane, monitorowane, regulowane, ostemplowywane, w konsekwencji: grabione. Fakt istnienia Konstytucji automatycznie wyklucza pojęcie „niczyje”: jeśli nie istnieje podmiot mogący udowodnić swoich praw właścicielskich – „to coś” automatycznie przechodzi do puli „Skarbu Państwa”, czyli Nomenklatury.

Więcej: Konstytucja określa liczne powody, dla których Nomenklatura „dzieli się” z obywatelami i różnymi konstelacjami (firmami, organizacjami, samorządami) ich dochodem, pod przymusem oczywiście. Zatem Państwa zagarnia „pod siebie” nie tylko to co „niczyje”, ale też część tego, co „prywatne”.

 

*             *             *

Jest zatem jasne, że podstawową funkcją Konstytucji ustanawianie monopolu nomenklaturowego na szkodę Kraju i Ludności. Monopol ten obejmuje trzy wcześniej wskazane obszary: bogactwo gospodarcze, władzę polityczną i dominację w sferze kultury-świadomości.

 

*             *             *

Jestem wielkim pesymistą w sprawie przyszłych zmian w Konstytucji: być może zostaną przeredagowane funkcje nomenklaturowe, ale nie zmieni to usytuowania Państwa w przestrzeni publicznej, wciąż poszerzanej kosztem przestrzeni prywatnej i osobistej. Już dziś rozmaite służby mogą „zająć” nasz budynek i wyposażenie domu, już dziś służby mają prawo nas obmacywać, podglądać i niewolić: wszystko „prewencyjnie”.

 

*             *             *

Od dawna twierdzę, że Państwo jako fenomen traci, a właściwie już wyczerpało swoją możliwość efektywnego zarządzania sprawami Kraju i Ludności. Staje się tępym narzędziem łupiestwa i pustej, choć celebrowanej władzy. W dodatku jego liczne – od dawna nagromadzane niczym skarby śmieciarza – prerogatywy, są przewłaszczane przez korporacje biznesowe, które organizują nam olimpiady (stwarzając pozór, że czynią to federacje sportowe), wypoczynek i rekreację, edukację, nawet życie gospodarcze i standardy konsumenckie.

Od dawna też propaguję rozwiązanie, które nazywam zamiennie Ordynacją Swojszczyźnianą, Trzecią Racją, Państwem Równoległym.

Inicjatywy na rzecz „wzruszenia” polskiej Konstytucji nawet nie próbują myśleć w ten sposób: ich paradygmatem jest „wzmocnić monopol Nomenklatury”. I na tym się „przejadą”, właśnie dlatego, że Państwo jako fenomen wygasa.