Co nas czeka

2019-01-07 08:27

 

Naród i kultura stają się rzeczywistymi nad-wartościami pobudzającymi pasjonarność, dającymi moc obywatelom, elitom i szarakom – jeśli są tyglem twórczym, konstruktywnym, nie nastawionym na niszczenie, na wroga, na rozpierduchę.

 

*             *             *

Z politycznego czy gospodarczego punktu widzenia zmiana licznika dat niewiele zmieniła: nic się poważnie nie zmienia w jedną noc, albo „z okazji świąt”. A już na pewno nie procesy społeczne czy mentalno-kulturowe.

Można co najwyżej dać wyraz swoim reakcjom na dojrzewające, pęczniejące lub gasnące procesy. I taki charakter ma dzisiejsza notka.

Z mojego „punktu obserwacyjnego” (inteligent w pierwszym pokoleniu, w słusznym wieku, mieszkający w pobliżu metropolii, w średniej wielkości kraju Europy Środkowej, między Europą, Orientem i Rosją) – widzę kilka takich rzeczy, z którymi się zmierzymy chcąc-nie-chcąc, a także zmierzyć się powinniśmy, nawet nie chcąc.

WIATR GLOBALNY

Nasila się wojna chińsko-amerykańska, czyli między mocą wzbierającą i mocą wierzgającą. Ciężar znaczenia politycznego na globie przesuwa się nieodwracalnie z Północy (Europa-Ameryka-Rosja) – ku strefie pólnocno-równikowej.

Z datą pisałem: https://publications.webnode.com/news/z%20gory%20na%20do%c5%82-%20reglobalizacja/

Indie trwają od stuleci w swoistej hibernacji: we wnętrzu tego żywiołu dojrzewają jednak siły żywotne najbardziej przydatne w przyszłości, nap. „teleinformatyczne” czy „kolektywizacyjne” albo „urbanistyczne”. 

Świat latynoski, związany z Ameryką Południową, Środkową (w tym z wyspami karaibskimi) łączy zaś w sobie doczesną wegetarność (życie w bezpośrednim obcowaniu z Naturą) oraz duchowe eksperymenty między Opatrznością a Kolektywnością. 

Właśnie te „właściwości” światów hinduskiego i latynoskiego wyniosą je na czoło Ludzkości i postawią w opozycji do siebie. Oczywiście, podane są ogólnikowo, może nawet zagadkowo. Jeśli jednak pojąć, że opozycja hindusko-latynoska będzie miała jakościowo (kulturowo, cywilizacyjnie) inny charakter niż opozycja amerykańsko-radziecka – to pojmiemy, że dzisiejsze problemy gospodarcze bankrutującej Północy albo przyszłe problemy „wolnościowe” związane z ekspansją chińską – będą w przyszłym stuleciu archaizmami.

Największymi „potęgami” globalnego świata w przyszłym stuleciu będą „województwa” hinduskie i latynoskie. Trzeba najpierw zauważyć, że Glob za 100 lat będzie dla przeciętnego człowieka widziany w takiej perspektywie, jak dziś średniej wielkości kraj: stąd używam słowa „województwo”.

Ubitym traktem ku tej nieuchronnej przyszłości jest równie nieuchronna Viktoria Chin., największego globalnego inwestora „spółdzielczego” (montującego wielkie związki gospodarcze mające wnieść świat w nową przyszłość giga-urbanizacyjną). Na drodze tych przemian stoi USA, żywioł zrodzony na ludobójstwie i zainteresowany tylko dobrem swoim własnym, znający tylko militarne i „ssacze” sposoby dominacji nad światem. Im więcej świat pozwoli Ameryce – tym wolniej dotrze do swojej przyszłości, od której i tak się nie „wywinie”.

Polecam też https://publications.webnode.com/news/from-arctic-circle-till-tropic-of-cancer/ oraz https://publications.webnode.com/news/w-poszukiwaniu-globalnej-formuly-patronatu/ i kilkadziesiąt innych moich artykułów.

WIATR PÓŁNOCNY

Polska, położona na północ od Karpat, a także po tej stronie działów wodnych, które ją przybliżają ku Bałtykowi a oddalaja od mórz Czarnego i Śródziemnego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_Europejski_Dział_Wodny#/media/File:Europäische_Wasserscheiden.png ) – zapomina, że jest integralną częścią Europy Środkowej, i mylnie widzi siebie rozdartą między Europę a Rosję, nie dostrzegając trzeciej mocy mającej wpływ na politykę nad-regionu – czyli Orientu (patrz: żywioły mongolsko-tatarskie, kaukaskie i tureckie). Lepiej to widać z perspektywy czeskiej czy węgierskiej.

Napisałem kilka wprawek i schematów, z których wynika, że polityczna samo-organizacja Europy Środkowej jest i niezbędna, i korzystna, jestem też autorem popularnego dziś sformułowania ABC (trzy morza). Polecam https://publications.webnode.com/news/europa-środkowa-–-wymiary-polityczne/, albo https://publications.webnode.com/news/kiedy%20obszar%20staje%20się%20regionem/ czy https://publications.webnode.com/news/klucz-srodkowo-europejski/ .

Kiedy „państwa tymczasowe” (wykreowane „przy okazji” Traktatu Wersalskiego jako bufor między Europą a Bolszewią) odwróciły się gwałtownie od rozklekotanego przez Jelcyna ZSRR i wystawiły swoje trzewia na łup Zachodu – zyskały symbole, straciły zaś źródła utrzymania. Wybrały marzenia kosztem przetrwania. Polska należała do prymusów takiej Transformacji i dziś DOCHÓD POLSKI znacznie różni się od DOCHODU UZYSKANEGO W POLSCE (ale będącego dochodem zachodnim).

Jako, że świat nie stoi w miejscu – warto w konflikcie sygnalizowanym nieco powyżej stanąć w roli „spółdzielcy” giga-inwestycji chińskich i odrzucić chorobliwą antyrosyjskość.

POLSKA SPRAWA USTROJOWA

Ukułem kiedyś, za czasów Tuska, pojęcie Mega-Neo-Totalitaryzmu (patrz: choćby tekst z 2010 https://publications.webnode.com/news/mega-neo-totalitaryzm/ albo tu: https://publications.webnode.com/news/panstwo-stricte-mega-neo-totalitaryzm/ ). Z grubsza chodzi o taki rodzaj „przywództwa” politycznego, które karmi się suicydalnym uwielbieniem i naśladownictwem elit wobec pół-jawnego „zakonu rządzącego”. W ten sposób Zbiorowy Władca nie musi uciekać się do przemocy policyjnej, wystarczy że ma po swojej stronie biznes, media i służby (niekoniecznie sekretne).

Polska jest zanurzona w Mega-Neo-Totalitaryzmie mniej-więcej od czasu wchłonięcia przez Unię Europejską. Oczywiste są różnice między tym co reprezentuje dzisiejsza opozycja i tym co reprezentuje dzisiejsza formacja rządząca – ale sam fakt pogłębiającej się dwubiegunowości daje do myślenia.

Jeśli nie ma swobodnego pluralizmu – to zróżnicowanie wewnątrz jednego z dwóch „bloków ideowo-politycznych” nie zdoła go zastąpić. Bo takie zróżnicowanie w ostatecznym rozrachunku jest służebne wobec przywództwa i wraz z kolejnymi odsłonami politycznymi musi rezygnować ze „skrzydeł” i z „odchyleń”, by nie zostać wypchniętym za nieprawomyślność. Ofiarą polskiego Mega-Neo-Totalitaryzmu jest formacja zwana lewicową, choć poprzez próby ratunkowe dawno porzuciła swój lewicowy kręgosłup samorządowo-spółdzielczy.

Czeka nas zatem w Polsce poszukiwanie reprezentacji politycznej dla rosnącego żywiołu wykluczonych, dla głosicieli swobód rzeczywistych, a nie zadekretowanych. Jeśli nie – narosną napięcia i czeka nas niewąskie epanástasi https://publications.webnode.com/news/epanastasi/

POLSKA SPRAWA GOSPODARCZA

Wiodące dziedziny przemysłowe i usługowe w Polsce, w tym elektronika, digitalizacja, motoryzacja, surowce-energetyka, infrastruktura krytyczna, bankowość, ubezpieczenia, zarządzanie patentami i markami, handel, spożywczość, a nawet budżety terenowe – pozostają pod kontrolą „zagranicy”. Kiedy zatem mówimy o „kolonizacji” albo o „Polsce w ruinie” – to nie bzdurzymy, a wiele mówią podsłuchane wypowiedzi ministrów, w stylu „państwo teoretyczne”, „jakaś taka murzyńskość”, ch…j, d…a i kapieni kupa.

Zapewne polityka „renacjonalizacji” ma jakiś sens, ale więcej dałaby polityka oparta na tym, co nam rzeczywiście pozostało: grunty-wody-lasy oraz „własne ręce”. Pilną sprawą jest konstytucyjne zabezpieczenie tych wartości przed dalszym przechwytywaniem ich przez „zagranicę”. Bez oglądania się na „zachodnie standardy demokratyczne”, bo jakoś „zagranica” nie trzyma się tych standardów, kiedy nas łupi.

Jeśli obecny rząd stawia na rozwojowe-postępowe mega-przedsięwzięcia w dziedzinach wiodących globalnie – to ja już tylko pytam, czy redaktor naczelny tych projektów bierze moje pieniądze, czy mojego kolonizatora. Od odpowiedzi zależy moje zaangażowanie w te przedsięwzięcia.

Z jednego nie ustąpię na pewno: jedynym sposobem na to, by ta najbardziej elementarna, najbardziej szara praca ludzka owocowała dla Kraju i Ludności, a nie dla global-korporacji – trzeba ją ulokować w mutualnych, nie-komercyjnych podmiotach gospodarczych (ja stawiam na sieciowość spółdzielczą, ale nie będę zwalczał innych formuł nacelowanych na to samo).

POLSKA SPRAWA NARODOWO-KULTUROWA

Polacy – nawet ci podejrzewani o rusofilię, germanofilię i inne „filie” – są patriotami, bo polskość – to brzmi dla nas dumnie. Dlatego „totalno-obywatelskie” ruchy szydzące z patriotyzmu parafialnego są, najgrzeczniej ujmując, nietrafione. Nie jest winą Polaków pobożność, tylko bezkrytyczne podążanie za duchowieństwem w sprawach politycznych, nie jest winą Polaków „gminność”, tylko uległość wobec „miastowej” przemocy symbolicznej, nie jest winą Polaków folklor (wypierany przez zachodnie wzorce) – tylko „cepeliadowość”, podkreślająca przaśność zamiast zmyślności.

Przy okazji Wiadomego 100-Lecia postawiliśmy niemały kapitał społeczny na bogo-ojczyźnianość, która jest zaledwie początkiem tego, czego nam trzeba. Edukacja historyczno-patriotyczna mogłaby – wreszcie – skupić się na podkreślaniu ciągłości narodowej (jak w Chinach, Rosji, w Niemczech, Brytanii, Francji, Italii, Grecji, a nawet w raczkującej historycznie Ameryce), a nie na numerowaniu Rzeczpospolitej Różnych Wyznań Ideowych.

Nie ma w sobie nic kreatywnego podgrzewanie atmosfery eventowej na osi lewacy-narodowcy, zwłaszcza że – mówię to od dawna – wszyscyśmy w jednakim położeniu (socjalnym). Owocem tego chorego „żanru” jest np. wieloletni areszt „na bezdurno”, przynoszący wstyd i władzom i nam wszystkim, nałozony na patriotę-socjalistę Dra Mateusza Piskorskiego, któremu jedni wybaczają wczesny neopoganizm, bo „nasz-ci on lewicowy jest”, a drudzy mu nic nie wybaczają, ani patriotyzmu, ani lewactwa.

Naród i kultura stają się rzeczywistymi nad-wartościami pobudzającymi pasjonarność, dającymi moc obywatelom, elitom i szarakom – jeśli są tyglem twórczym, konstruktywnym, nie nastawionym na niszczenie, na wroga, na rozpierduchę.

 

*             *             *

W tych pięciu obszarach niejedno jeszcze napiszę i zrobię. Może nawet nagnę swoje myślenie, by szukać porozumienia z „nieco odmiennymi”.

To wszystko zamiast postanowień noworocznych czy jak im tam…