Bogusław trafił

2018-10-12 09:01

 

Stał się cud, i z licznego grona „nie swoich” rządowe przekaziory wychwyciły szefa WZZ „Sierpień’80”. Zadanie powierzono dziennikarce wyważonej, niekonfliktowej, rzetelnej, niesprzedajnej.

Jednym słowem: Bogusław „udzielił”, a Eliza skrzętnie „zanotowała”.

Aha, nie szydzę powyżej, nie będę też kpił poniżej. Po co, znam oboje bardziej dobrze niż inaczej.

Otóż Bogusław ogłosił to, co przeczuwają wszyscy prawie, ale im przez gardła ścisnięte nie chce przejść: „Przy okazji chcę powiedzieć tym, którzy marzą o szybkiej zmianie – w mojej opinii PiS będzie rządzić przez 20 lat”.

Przy okazji mu się wypsnęło, bo mówił o 500+ i innych błogosławieństwach. I zauważył politycznie: w IPN nie ma teczek chyba tylko na tych, co nic nie robili. Pyta Ziętek: na takich nic-nie-robiących za młodu mamy budować?

Aż pobiegłem kupić gazetę, żeby poczytać całość „wywiadu”. No, zainwestowałem ryzykownie.

Najpierw o samym Bogusławie.

Przejął schedę związkową po Danielu Podrzyckim, który był inteligentem-robociarzem, a w polityce miał nosa jak trzeba i kręgosłup prosty. Poszedł szerokim frontem i – w mojej ocenie – nie ogarnął. Polska Partia Pracy („świadoma awangarda” WZZ) poszła w niebyt, zaś prasa (Trybuna R, Kurier Z) umościła sobie raczej niszową przestrzeń, dojmujący jest brak „biblioteki” związkowej (wydawnictw) i przy okazji związkowych „świetlic”.

Koncertowo zaprzepaścił szansę na ruch społeczny, którego zaczyn zrodził się w łonie „Sierpnia’80”: mowa o Komitecie Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników. Gdyby nie odruchy „podsiębierne” Bogusława – dziś istniałaby naprawdę poważna siła społeczna, wielonurtowa ideowo i społecznikowsko. Może jeszcze jedna próba…?

A teraz do rzeczy, czyli politycznie.

Formacja aktualnie rządząca w Polsce potrzebuje jak kania dżdżu pluralizmu wewnętrznego, a jednocześnie ma skłonność do kontrolowania wszystkiego co się z nią klei. WZZ Ziętka jest ukorzenione w nieparafialnym żywiole konserwatywnym, stawia wysoko rodzinę, pracę, sprawiedliwość, patriotyzm. Więc nie musi być kontrolowane „do spodu”. Jest rodem z dawnej „wielkoprzemysłowej klasy robotniczej” (jeśli w ogóle wydobycie węgla to przemysł). Zatem jest to dobry kąsek i fakt, że Przewodniczący pozwolił się oświetlić, przypomnieć Polsce o WZZ – jest chwalebny dla Sprawy i służebny dla formacji rządzącej.

Domyślam się, gdzie jest punkt konfrontacyjny (poza Solidarnością): WZZ nie będzie z nikim uzgadniał ani swojego „kalendarza”, ani nie podda się żadnemu „redagowaniu”. Widziałem niejedno porozumienie, pod którym Bogusław się podpisał – po czym pobiegł dalej. Na tak pojętą lojalnośc PiS nie może liczyć.

Wszystkie milion związeczków zawodowych w Polsce – chwała im za to że są – mają rodowód inteligencki. Sierpień’80 trzyma się twardo gruntu robociarskiego i tam akurat inteligenckie intrygi są źle widziane, czego niejeden cwaniura już doświadczył.

No więc tych milion związeczków powinno znaleźć jakąś formułę „ugięcia się pod przywództwem” przy zachowaniu odrębności. To kwestia intuicji a nie manipulacji. Tę miriadę związeczków powinny (mogłyby) wspierać takie „refleksyjno-dyskusyjne” inicjatywy jak wrocławska „czerwona róża” czy kilku-miejske Stowarzyszenie Wolnego Słowa czy takie efemerydy jak ruch na rzecz pamięci Edwarda Gierka (i jego czasów), który jeszcze jakąś chwilę będzie partią, dopóki nie zmurszeje na amen.

 

*             *             *

Więc skoro oko dziadziejącego (temperamentem) PiS padło na WZZ Sierpień’80 – to może i dobrze. Wszystko zależy od tego, jak bardzo wydoroślało „kierownictwo” związku od czasów, kiedy działałem w KPiORP.

 

Aha, zapomniałbym: za rok to juz PiS na pewno nie będzie tym czymś, czym jest teraz, drogi Przewodniczący Bogusławie. 20 lat...? Rozumiem, to miał być ten smaczek...