Bliski tryumf flegmy

2018-11-18 12:30

 

Kiedy zacznę notkę od przypomnienia, że trwa otwarta wojna teleinformatyczna (z dodatkami technik genetycznych, żywnościowych i psycho-medialnych) między „grupą chińską” (giga-spółdzielnia inwestycyjna) i „grupą amerykańską” (globalna garnizonia: faktorie i forty) – to „mój” Czytelnik zdradzać zacznie objawy zniecierpliwienia. Ileż można o tym samym.

No, to podejdę Czytelnika z innej strony, z której się on mnie nie spodziewa.

W moich oczach dynastia brytyjska – a właściwie konstelacja dynastii około-wiktoriańskich – jest „sprawcą” zamachu w Sarajewie (zmowa rodzinna przeciw Habsburgom w duńskim Fredensborg). Nie pierwszy i nie ostatni to „numer”, jaki Brytyjczycy „wywinęli” Europie i światu.

Zanim Królowe brytyjskie uzyskały status „szacownego królestwa w imperialnym państwie” – przez całe pokolenia władcy brytyjscy „dorabiali” do tytułu królewskiego kolejne insygnia i „szarfy”:

  1. King/Queen (Król, Królowa);
  2. By the Grace of God (z Bożej Łaski);
  3. Of Great Britain, France and Ireland (Wielkiej Brytanii, Francji, Irlandii) – z czasem United Kingdom (Zjednoczonego Królestwa);
  4. Defender of the Faith (obrońca wiary);
  5. Arch-treasurer and Prince-Elector of the Holy Roman Empire (Arcyskarbnik i książę elektor Świętego Cesarstwa Rzymskiego);
  6. Emperor/Empress of India (Imperator/Imperatorka Indii);
  7. …of the British Dominions beyond the Seas King (…Brytyjskich Dominiów Zamorskich Król/owa);

Panująca obecnie królowa brytyjska ma oficjalny tytuł „Elizabeth II, By the Grace of God, of the United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland and of Her other Realms and Territories Queen, Head of the Commonwealth, Defender of the Faith” (Elżbieta II, z Bożej łaski, Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej i Jej innych Królestw i Posiadłości Królowa, Głowa Wspólnoty Narodów, Obrończyni Wiary).

Dopisując sobie rozmaite nobilitujące tytuły, na skutek podbojów, albo z rąk papieskich – dynastia brytyjska za rządów wiktoriańskich podjęła wyzwanie planowego doprowadzenia (drogą mariaży) do wykreowania splotu dynastii obejmującego kilkanaście małych i dużych królestw i kilkudziesięciu kolonii. Osiągnęła status poważniejszy niż Imperium Romanum, porównywalny z Papiestwem. Trwałość Imperium Brytyjskiego jest porównywalna z najdawniejszymi cywilizacjami – choć jako wyrosłe w Europie – imperium to jest „młode”.

Europejscy „rywale” dynastii brytyjskiej – Hiszpanie, Francuzi, Austro-Niemcy – stoją dziś prestiżowo o klasę niżej.

 

*             *             *

Skróćmy: od czasu fatalnego rozstrzygnięcia I Wojny Światowej (na tę fatalność składa się przede wszystkim upadłość caratu rosyjskiego, finał Hohenzollernów i pojawienie się w Europie USA (od 100 lat grających pierwsze skrzypce w gospodarce i polityce europejskiej) – Korona wykazuje niezwykłą dbałość o wizerunek i nobliwość. Odcięła się od niemieckich korzeni (przybrawszy „nazwisko” od posiadłości w Windsorze), doprowadziła sztukę celebry do rangi „mszy”, jako jedyna w świecie pielęgnuje instytucję „dworu” w kształcie dworów z czasu Kongresu Wiedeńskiego. Wszędzie indziej monarchowie pełnią rolę „kustosza żyrandoli” – w Wielkiej Brytanii stoją do dziś na czele osobliwego, kuriozalnego szafarza racji państwowej.

Chyba tylko Sancta Sedes ma porównywalny prestiż w świecie.

Pałac Buckingham jest wzorcem „protokołu” adoptowanego przez „rodowodową” inteligencję Europy. W odróżnieniu od inteligencji „uczonej”, wywodzącej się z francuskiego środowiska Encyklopedystów.

Rysem niemal „kulturowym” dynastii brytyjskiej jest flegmatyzm, łączący w sobie poszanowanie dla tradycji, daleko posunięty sceptycyzm filozoficzny, cierpliwość dyplomacji i służb sekretnych, dzielenie kompetencji władczych wedle „zasług wielopokoleniowych”, a nie „wczorajszych”.

To stąd nie ustaje uwielbienie Brytyjczyków dla rodziny królewskiej, choć ona nie zawsze „prowadzi się” nobliwie.

 

*             *             *

Typowy brytyjski flegmatyk to introwertyk: bierny, ostrożny, poważny, pojednawczy, solidny, zrównoważony, łagodny, samo-kontrolujący się. To pozwala na to, by brytyjskie intrygi były „kapitałem dodatnim”, choć nie brak im podłości, pańskości, wyniosłości, pogardy dla „niższych”, okrucieństwa.

 

*             *             *

No, i nastąpiło referendum na temat Brexitu. Niby przypadkiem, ale splot przypadków każe nam zastanowić się, ile jeszcze Brytyjczycy wytrzymywaliby sobiepaństwo Ameryki, butę Niemiec, przemądrzałość Francji.

Moim zdaniem Brytyjczycy – oczywiście flegmatycznie – przesterowują się na Chiny. Dają tym samym prztyczka swojemu przerośniętemu, niewychowanemu dziecięciu zza Morza, pokazują co myślą o kanclerskim krewniaku, odcinają się od „demokratycznego romantyzmu” Francji.

Powoli, ale konsekwentnie wskazują na swój wybór: wolimy trzymać z nobliwymi Chinami, niż z awanturniczą Ameryką. Duży Człowiek z Czupryną nazbyt Brytyjczykom przypomina zmorę królowej Wiktorii, Friedricha Wilhelma Alberta Victora, Prinza von Preußen – czyli Wilhelma II Hohenzollerna, strasznego, nieopanowanego, szalonego kuzyna.

Na tej wolcie Brytyjczycy raczej zyskają. Byle się nie spóźnili…