Blida i inni

2011-06-16 03:10

 

Kiedy ktoś robi karierę w świecie źle poustawianym – najprawdopodobniej sam jest źle poustawiany. Nie, nie mówię że jest zły, że jest reprezentantem zła, że sieje zło – mówię, że najprawdopodobniej sam jest źle poustawiany.

 

Alfred Dreyfus, skazany za zdradę, której nie popełnił, na skutek swojej „popularności” robił karierę w armii, która go wcześniej „wydała”. Zbierał swoiste „tantiemy” za krzywdy wcześniej doznane, zbierał je w systemie, który błądził i nie umiał się samo-naprawić. Wystarczyło być potem zwykłym oficerem, by robić karierę niezwykłą, tej zaś nie byłoby, gdyby nie „szum medialny” wokół niego.

 

Pawlik Morozow, symbol skołowanego propagandą małolata, wydał rodzonego ojca jako kułackiego spiskowca, czym zasłużył się nieludzkiemu systemowi, a kiedy dopadła go przedwczesna śmierć – stał się legendą. Rzeczywista historia jest nieco bardziej mętna, i niejasna, ale fakt, że urasta do pozycji bohatera ktoś, kto dla Systemu sprzeniewierzył się rodzinie – jest symboliczny właśnie.

 

Michaił Chodorkowski, dorobiwszy się w szemrany sposób, zbyt późno, jak sam powiada, pojął, że pieniądze to nie wszystko. Jest dziś symbolem ofiary opresyjnego, mściwego państwa, które wspiera i wchodzi w układy wyłącznie ze swoimi lojalnymi „wyznawcami”, jeśli oni potrafią trzymać dobre układy z „właściwymi” politykami, zawiadującymi państwem, krajem, ludnością.

 

Barbara Blida stanowiła sprawny element tego, co J. Kaczyński zdefiniował jako Układ. Mogła być zarazem ministrem, regionalnym „mieszaczem” i duszą towarzystwa oraz lobbystą. Dziś funkcjonariusz, jutro doradca w wielkim biznesie w tej samej branży. To nie jest normalne. Tak jak nienormalne jest „pukanie” rano do drzwi, choć można było zaprosić-wezwać na przesłuchanie.

 

W każdym kraju znane są – medialnie lub poliszynelowo – dziesiątki „symbolicznych” osób, których główną przewiną jest to, że były źle poustawiane. System te osoby dopieszczał i sekował na przemian. Nie świadczy to najlepiej o Systemie, ale też pokazuje, jak bezwarunkowa i bezkrytyczna wiara w system potrafi zgubić lub co najmniej zniesmaczyć.

 

W najbardziej nas dziś zajmującej sprawie Barbary Blidy (i raportu „komisji Kalisza”) rzecz ma się następująco:

1.       Barbara Blida uczestniczyła czynnie zarówno w funkcjonowaniu państwa, które fatalnie poustawiane ma obszary, gdzie się BB poruszała – jak też w środowiskach, które wedle kanonów „demokracji” (przejrzystości) powinny być od państwa izolowane;

2.       Barbara Blida nie musiała brać łapówek, aby znaleźć się w sytuacjach dwuznacznych, wystarczyło, by podczas spotkań towarzyskich cichcem lub głośno krążyły w eterze jakieś sumy i znajomości oraz interesy;

3.       System nie musiał się na nią zapinać, by udowodnić to co wszyscy pojętni wiedzą: jest nieludzki, zwłaszcza wtedy, kiedy znajdzie się w rękach ludzi przewrażliwionych lub nieopanowanych;

 

I Barbary Blidy niewątpliwie czyste intencje oraz osobista uczciwość nic tu nie mają do rzeczy: "ukarana" została za to, że funkcjonowała w Systemie i go reprodukowała, na zgubę swoją i wielu, bardzo wielu innych, bardziej anonimowych. Również płatników najwyższej ceny.

 

Ktoś powie, że porównanie z Pawką, Michaiłem czy Alfredem jest nie na miejscu i nie na temat. Temu komuś proponuję ponowne przeczytanie tej notki. Ze zrozumieniem.

 

We wczesnej młodości miałem rozmowę w akademiku ze swoim „szefem po linii”, przewodniczącym Komisji Nauki w Radzie Okręgowej SZSP, Sławkiem Golonką. On, widząc mój spontaniczny bunt przeciw zakłamaniu w organizacji młodzieżowej, tłumaczył: najpierw ugnij się i zrób karierę, a potem z mocnych pozycji zbawiaj świat.  Sławek nie odpowiedział mi na proste pytanie: a dajesz gwarancję, że robiąc karierę nie zmienię się, nie stanę się zakładnikiem własnych sukcesów? Nie urosną we mnie cechy, które tak mi dziś uwierają u innych?

 

Nie jestem święty, ale jeśli ktoś wchodzi do Systemu i – widząc że zły – nie próbuje go przeinaczyć (chyba że nie ma wyjścia albo czuje koniunkturę) – powinien się od tego Systemu spodziewać nie tylko beneficjów. W domyśle adresuję to do apologetów Barbary Blidy, zwykłej, solidnej Pani Minister i zarazem Lobbystki, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby sobie te słowa wziął do serca przynajmniej niejaki Zbigniew Ziobro, człowiek małego formatu, niekoleżeński lizusek, słynny ze stosowania „gwoździ” już na studiach wobec kolegów. System go wchłonął, zaadoptował i ukołysał, teraz ten sam System go zeżre na drugie śniadanie.

 

Ten sam System, moi drodzy, ten sam. On jest skancerowany od swego początku po dzień dzisiejszy, a nie tylko za czasów „terroru”.

 

 

Kontakty

Publications

Blida i inni

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz