Bezrobocie wśród kapitalistów?

2012-05-01 10:41

 

Jestem wpatrzony z otwartą gębą w żelazną logikę Janusza Korwin-Mikke od czasu, kiedy w PRL-owskim pociągu ze Stolicy do południowo-wschodnich krańców kraju, zamiast zdawkowo zbyć moje pozdrowienia, zaczął do rana roztaczać przede mną uroki wolnego rynku i najszerzej rozumianej wolności splecionej ze swobodami. W ten sposób szlag trafił złotówki wydane na kuszetkę i sen, którego tak wtedy potrzebowałem, uleciał w inne strony.

 

Mając tyle lat do czynienia z iron-logic-manem, można już mniemać, że się wie, skąd ten fenomen.

 

Moja teoryjka jest taka: świat nie jest jednowymiarowy i prosty, tym bardziej logiczny w rozumieniu, że wszędzie są reguły a reguły działają bez zarzutu i niezawodnie. Janusz K-M zatem przykraja podstępnie świat do reguł, których właściwie nie ma, ale ich pragniemy – i potem już wszystko pomyka zgrabnie i z wdziękiem.

 

Dziś – w 1-Majowej rozmowie z czerwonokoszulińskim Ikonowiczem – Janusz K-M ogłosił najprawdziwszą prawdę, że producenci (ci szarzy ludzie w fabrykach) są zainteresowani, by wytwarzać byle jak i jak najdrożej, a konsumenci (ci sami szarzy ludzie, ale „po fajrancie”) chcą na odwrót: jak najlepszych towarów po jak najniższej cenie. Stąd konflikt interesów, który uderza w kapitalistów, bo muszą zaspokoić pracowników (wysokimi płacami), a potem zadowolić konsumentów (niskimi cenami), więc bankrutują.

 

Bezrobocie wśród kapitalistów – powiada interlokutor Ikonowicza – jest większe niż pośród konsumentów. A Piotr porażony tą logiką milczy jak grób albo bełkocze, choć znają się panowie długo i mógłby Ikonowicz wcześniej pomyśleć.

 

Podstawą podstępu intelektualnego Janusza K-M jest wymazanie różnicy między Przedsiębiorcą a Kapitalistą. Otóż jakaś część Ludzkości jest przedsiębiorcza, czyli gotowa brać na siebie ryzyko przedsięwzięć społecznych (w tym gospodarczych) większe niż inni, odpowiedzialność większą niż inni, zobowiązania publiczne większe niż inni. To jest cecha (różnica cech) naturalna, przedsiębiorcami jest około 5-7% Ludzkości. Pozostali są co najwyżej zapobiegliwi (naturalna żywotność ekonomiczna), a i to nie zawsze, nie w każdych warunkach.

 

Przedsiębiorca ma „we krwi” oraz „z tyłu głowy”, że kiedy zdoła dobrze odczytać to, co „porusza gromadą” i w odpowiedzi na to rozłoży akcenty swojej przedsiębiorczości odpowiednio do „mapy interesów” – to osiągnie własną satysfakcję i poczyni dobro publiczne. Zyska chwałę i dobrą pamięć o sobie.

 

Kapitalista zaś – to taki ktoś, kto ma upierzenie Przedsiębiorcy, ale nie myśli kategoriami Przedsiębiorcy, tylko jest indywidualistą, anty-społecznikiem, poszukuje skrajnie egoistycznej korzyści z tego, że nie-przedsiębiorcza większość ma jakieś interesy i potrzeby oraz pragnienia. Obaj – Kapitalista i Przedsiębiorca – wtedy są profesjonałami, jeśli dobrze odczytują „mapę interesów”, ale kapitalista tłumaczy sobie tę „mapę” na zyski własne, a Przedsiębiorca przetwarza ją na działalność dla dobra publicznego. Stoją na diametralnie różnych pozycjach.

 

W warunkach swobodnej konkurencji – gdyby taka gdzieś była – Kapitalista zawsze wygra, wygryzie Przedsiębiorcę, bo nie angażuje „swoich” i społecznych sił oraz środków dla dobra publicznego, tylko dla siebie, czyli unika całej gamy kosztów, których Przedsiębiorca nie uniknie, jeśli chce zrealizować swoje projekty. Ostatecznie wielu Przedsiębiorców „odpada”, wielu zajmuje przypadkowe nisze gospodarcze, pozostali stają po stronie interesu publicznego, czyli „lewicują”. Tak, panie Januszu, najwięcej Przedsiębiorców jest na lewicy, a Kapitalistów jest najwięcej na tak zwanym Rynku, który wcale rynkiem nie jest, bo kapitalistyczne interesy budują strukturę społeczną opartą na fenomenie Monopolu (od postaci „nano” i „mikro”, do postaci „normalnego monopolu” oraz do oligarchizacji).

 

Kapitalista ludzkie interesy przekłada na swój zysk, Przedsiębiorca zaś przekłada je na zaspokojenie rozmaitych interesów ludzkich. Dla maksymalizacji zysku Kapitalista gotów jest nawet przeciwstawić się ludzkim interesom, pogardzić ludzkimi pragnieniami. Przedsiębiorca zaś prędzej straci, dołoży chwilowo, niż „rwacko skubnie”.

 

Oczywiście, ci którzy nie są Przedsiębiorcami, często przeginają w dokładnie przeciwną stronę niż Kapitaliści: powiadają „dbaj o nasze dobro” i czekają na mannę z nieba, a jak nie to będą sabotować, szkodzić, szantażować terrorem strajkowym.

 

Nad tym wszystkim ponoć czuwa Państwo. Jeśli zaludniają to Państwo ludzie rozgarnięci – to unikną stawania po stronie Kapitalistów albo Wydrwigroszy-Leniwców. Staną po stronie Przedsiębiorców, którzy ze swej natury zadbają o to, by „wymiatać z Rynku” ciągotki monopolistyczne, rodzące Kapitał i jego wydrwigroszowe alter-ego. Ale państwo raczej zaludniają szubrawcy, którzy czynią „kapitałem” swoje polityczne pozycje i politykę sprowadzają do pozycjonowania kosztem Przedsiębiorców i Naturalnej Żywotności Ekonomicznej.

 

Chciwe i niekompetentne Państwo pogłębia dwa procesy:

  1. Rugowanie Przedsiębiorców z „rynku” i zarazem monopolizowanie przestrzeni rynkowej, promowanie Kapitału, czyli dochodów wynikających wyłącznie z pozycji, a nie z wkładu do społecznej puli dobrobytu;
  2. Przepoczwarzanie nie-przedsiębiorczych nosicieli Naturalnej Żywotności Ekonomicznej w roszczeniową masę społeczną pozbawioną gotowości do współuczestniczenia w sumiennym uzupełnianiu społecznej puli dobrobytu;
  3. Nieliczne wyjątki, które nie dają się wyrugować i przepoczwarzyć – paradoksalnie legitymizują dwie powyższe patologie. Ku uciesze głupców na państwowych posadach;

Przedstawiciele ideowi Kapitału i jego Alter-Ego zasiadają zaś 1 maja przed kamerami i spierają się w sprawie, która w ogóle nie wymaga sporu.