Andrzej Wajda – nasza narodowa pociecha

2013-12-24 23:14

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

Andrzej Wajda dostał Oskara o trzydzieści lat za późno. Kiedy tworzył arcydzieła – nagrody krążyły wokół niego zygzakiem i nie wszystkie złapał. Przyszły – kiedy zaczął tworzyć podręcznikowe gnioty.

Popularność zdobył filmami inicjującymi tzw. polską szkołę filmową: Kanałem oraz Popiołem i diamentem, w których dokonywał rozrachunku z czasami II wojny światowej. Był także autorem takich ekranizacji dzieł literackich, jak Popioły, Brzezina, Wesele, Ziemia obiecana, Panny z Wilka i Pan Tadeusz. Współtworzył kino moralnego niepokoju, w którego ramach powstały osadzone w tematyce społecznej, demaskujące patologie systemu komunistycznego w Polsce obrazy: Człowiek z marmuru i jego kontynuacja Człowiek z żelaza, nagrodzona Złotą Palmą w Cannes. Do współczesnej twórczości Andrzeja Wajdy należą martyrologiczny gniot Katyń oraz eksperymentalny Tatarak, a ostatnio żenujący Wałęsa.

Jego młodość – to trauma wojenna (i pokręcone nieco losy), a potem nieudane próby artystyczne na polu malarstwa i reżyserii. No, męczył się…

Nie wiedział też, czy jest „za” czy „przeciw” (moim zdaniem niepotrzebnie w ogóle stawiał sobie później to pytanie, bo gdyby w swych odpowiedziach chciał być szczery…). To biurokraci, cenzorzy i partyjniacy rozstawiali sobie "Luminarza" (taka teczka) w rozmaitych kątach, sami nie wiedząc, co z nim począć.

Na przykład. Pełnometrażowym debiutem fabularnym reżysera było Pokolenie na podstawie powieści Bohdana Czeszki. Film ten, oparty na porzuconym projekcie Forda, został wyprodukowany w 1954 roku i miał premierę rok później; pojawiła się w nim plejada młodych aktorów, wśród nich Tadeusz Janczar, Roman Polański, Tadeusz Łomnicki i Zbigniew Cybulski. Traktował on o młodych aktywistach Gwardii Ludowej, którzy w czasie II wojny światowej organizują konspirację przeciwko hitlerowcom. W filmie tym Andrzej Wajda nawiązał do własnych doświadczeń z czasów wojny, jak i ukazał przemianę bohaterów spowodowaną wojennymi wydarzeniami. Pokolenie zostało życzliwie przyjęte przez anglojęzycznych krytyków ze względu na sprawną reżyserię i dobrze ocenianą grę aktorską, a z czasem uznane przez nich za pierwszą część trylogii wojennej Andrzeja Wajdy. Krytycznie natomiast odnieśli się do niego zarówno aktywiści komunistyczni ze względu na przełamanie przez reżysera schematów socrealizmu, jak i Polacy na emigracji (między innymi Marek Hłasko) z powodu fałszowania historii. Treść Pokolenia ukierunkowana była na edukację do komunizmu, żołnierze Armii Krajowej zostali w nim ukazani w sposób negatywny na tle młodych socjalistów. Elementy socrealizmu znajdowały się również w kręconym w 1955 roku dokumencie pod tytułem Idę do słońca, który był reportażem na temat twórczości cenionego wówczas Xawerego Dunikowskiego.

W ogóle Wajda okazał się w życiu domatorem polskiego zaścianka, z którego raz po raz odzywał się bojowo, ale raczej był wtedy na rauszu, jak ten zajączek w barze, który po trzeciej kolejce zapiskał: dawać mi tu tego niedźwiedzia!

Międzynarodowy sukces Andrzej Wajda odniósł dopiero po premierze filmu Kanał, drugiego ogniwa trylogii wojennej, wyprodukowanego w roku 1956 i powstałego na podstawie opowiadania Jerzego Stefana Stawińskiego. Tematyką tego dzieła była agonia powstania warszawskiego i żołnierzy Armii Krajowej próbujących przeżyć w trakcie zaciętych walk. Recenzenci upatrywali w Kanale sugestywną wizję tragicznych losów powstańców. Nowatorski wówczas film, który zdobył Srebrną Palmę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, zapoczątkował polską szkołę filmową i rozsławił polską kinematografię. Pozycję nowej postaci w światowej kinematografii ugruntował Andrzej Wajda trzecią częścią trylogii wojennej, filmem Popiół i diament wyprodukowanym w 1958 roku. Został on oparty na powieści Jerzego Andrzejewskiego pod tym samym tytułem, ale zmienił sens utworu literackiego. Reżyser głównym bohaterem filmu uczynił nie komunistę Szczukę, ale byłego akowca Macieja Chełmickiego, granego przez Zbigniewa Cybulskiego. Wyraźnie okazywał sympatię postawionym w tragicznej sytuacji członkom polskiego podziemia:

Popiół i diament po ukazaniu się na ekranach kin wzbudził negatywne reakcje polskich komunistów, którzy nie dopuścili do jego uczestnictwa w Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Mimo to poza konkursem zdobył nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych. Dzięki walorom artystycznym oraz wyrazistej grze Zbigniewa Cybulskiego Popiół i diament jest uznawany za arcydzieło kinematografii.

Następny film – Lotna - François Truffaut cytował ją jako jeden z „wielkich chorych filmów”. Oznaczało to właściwie tyle, że Wajda już funkcjonował w świadomości kinematografii europejskiej jako „superktoś”.

I to mu się przyjęło, nawet kiedy powoli, niepostrzeżenie zamieniał się w „łosia”. Ale to potem.

Szczególny zwrot w twórczości reżysera nastąpił w 1975 roku. Andrzej Wajda, dotychczas unikający otwartego odnoszenia się do systemu władzy komunistycznej w Polsce, wystąpił wraz z innym reżyserem, Krzysztofem Zanussim, na Forum Filmowców w Gdańsku. Obaj zarzucili kontrolującym obieg filmowy decydentom hamowanie swobody twórczej, co – ich zdaniem – skłaniało młodych twórców do skupiania się bardziej na tematyce historycznej niż współczesnej. Wyrazem tego buntu były prace nad filmem "Człowiek z marmuru", opartym na zapomnianym scenariuszu Aleksandra Ścibora-Rylskiego. Władze zamierzały nie dopuścić filmu do publikacji, a także naciskały na usunięcie z czołówki nazwiska współpracującej z Andrzejem Wajdą Agnieszki Holland. Film ukazał się jednak w kinach dzięki wstawiennictwu Józefa Tejchmy (członka Biura Politycznego KC PZPR) i poważaniu, jakim reżyser cieszył się wśród nomenklatury. Film ten stanowi manifest kina moralnego niepokoju. Ale - to jest "signum" kariery Wajdy - nie ukazałby się, gdyby Tejchma ugiął się przed wściekłym Jaroszewiczem, chcącym Wajdę w ogóle odesłać z zaścianka na szerokie europejskie wody.

I odtąd było raczej z górki. Wajda zjadał ze smakiem lukier swojej sławy, robotę zaś traktował jako przerywnik. Z czasem coraz bardziej w roli „wyznacznika”, którą sobie raczej uzurpował.

 

*             *             *

72-ga ceremonia rozdania Oscarów odbyła się 26 marca 2000 roku w Shrine Auditorium w Los Angeles. Andrzej Wajda jako pierwsza osoba w historii wygłosiła przemówienie, podczas którego były wyświetlane napisy. Ta zdawkowa informacja mówi wszystko o Wajdzie: przy całym szacunku dla długiej listy trofeów festiwalowych i tysięcy godzin spędzonych na reżyserskich stolcach – Andrzej Wajda jest Nikiforem kinematografii, polskim artystą domorosłym bez adresu, który zresztą o tym nie wie i udaje sam przed sobą, że jest profesjonalistą na miarę Stevena Spielberga, czy jakoś tak.

Nie proponuję mu zajęcia w roli kierowcy Wałęsy (choć się do tego garnął), bo jest już w wieku emerytalnym, wzrok i refleks nie ten. Ale namawiam, by przestał z siebie robić kombatanta konspiry antykomunistycznej, bo dostaję zajadów.

Z materiałów[1] MSW[2]: „W środowisku filmowców panuje pogląd, że Wajda systematyczne przechodzi na pozycje antysocjalistyczne. Jego przekorna i opozycyjna postawa ma wynikać m.in. z niezamieszczenia pozytywnych recenzji w prasie krajowej o filmie oraz braku rozmów z nim jako twórcą na określonym szczeblu administracyjnym” – czytamy w zgromadzonych aktach. Na swojej działalności politycznej Andrzej Wajda robił karierę filmową. 20 lutego 1982 roku minister J. Tejchma poinformował A. Wajdę, iż „Człowiek z żelaza” został wycofany przez stronę polską z konkursu. Wajda po tym komunikacie stwierdził, iż w powstałej sytuacji ma zapewnionego „Oscara”, ponieważ decyzja ta spowoduje, iż jurorzy będą, w aktualnej sytuacji politycznej, głosować za nim.

Załącznik do informacji dziennej z dnia 05.05. 1982. Opinia K. Kutza na temat postaw A. Wajdy i K. Zanussiego: Reżyser filmowy Kazimierz Kutz, oceniając obecną postawę A. Wajdy, stwierdził, że wymieniony wspaniale się urządził za granicą. Potrafi zawsze znaleźć się w środku aktualnych wydarzeń, wykorzystując sytuację dla realizacji własnych interesów. Przykładem tego jest okres zafascynowania „Solidarnością” i uzyskania dzięki temu „Złotej Palmy” na Festiwalu Filmowym w Cannes. Ponieważ zdaje sobie sprawę, że z „Solidarności” już nic nie wydusi, odpiął noszoną ostentacyjnie plakietkę tego związku i zachowuje się wg Kutza tak, jakby tego faktu nie było.

Film „Lotna” z 1959 r. to klasyczny obraz przedstawiający żołnierzy polskich jako głupców, którzy szarżują konno z szablami w dłoni na niemieckie czołgi. Ta scena filmu przeszła do historii jako jeden z większych paszkwili historycznych Wajdy. Sam reżyser przyznał, że był to jego najgorszy film, jednak do dzisiaj jest on wciąż przypominany widzom kolejnych pokoleń w swojej pierwotnej wersji. Co ciekawe, scena szarży ułańskiej na czołgi w pełni wpisuje się w propagandę III Rzeszy. Otóż nie kto inny jak Josef Goebbels, minister propagandy hitlerowskich Niemiec, przedstawiał zdemoralizowanych Polaków rzucających się na koniach i z lancami na oddziały niemieckie.

Film Wajdy „Popiół i diament” jest klasycznym przykładem twórczości przydatnej dla propagandzistów PRL. Zwłaszcza że ich teorie na temat złej Armii Krajowej wypowiada były akowiec – Wajda (w swoim oficjalnym życiorysie Wajda twierdzi, że był łącznikiem w AK), artysta o zabarwieniu antysystemowym, co de facto tylko pomnażało skuteczność przesłania tego i innych filmów reżysera. W książce „Diament odnaleziony w popiele” Krzysztof Kąkolewski dowodzi, że powieść Jerzego Andrzejewskiego była propagandową mistyfikacją, a wydarzenia autentyczne bardzo różniły się od fabuły „Popiołu i diamentu” oraz że autentyczna i jednoznacznie negatywna postać Jana Foremniaka miała niewiele wspólnego z budzącym współczucie komunistą Stefanem Szczuką w powieści Andrzejewskiego. Jednak Wajda zabrał się za ekranizację filmu, gdzie zestawił na pierwszym planie „dobrego” komunistę ze „złym” akowcem. Pisarz katolicki Jerzy Zawieyski, mówiąc o powieści Andrzejewskiego oraz o filmie Wajdy, konkludował: „Świetna, drańska powieść. Świetny, kłamliwy film”. Zakamuflowanych estetyzującymi smaczkami aluzji antykomunistycznych trzeba się bowiem w filmie Wajdy dopiero domyślić, gdy tymczasem wulgarny donos na Armię Krajową jest w nim wyraźny i jednoznaczny.

 

*             *             *

O finansowej pożądliwości pana Andrzeja, która w czasach różnic kursów walutowych i biznesów rodem z barejowskiego Misia sprowadziła go do poziomu geszeftów, nie chcę pisać. Szkoda pióra. Wolę zauważyć, że uchodziło mu to na sucho…

Tak sobie myślę, że gdzieś tam w dalekiej przeszłości Wajda uznał, że PRL to takie samo dobre miejsce jak inne, a PRL uznała, że Wajda to ktoś, o kim warto pisać "pozytywna jednostka". Potem się to wszystko wszystkim pomieszało, ale było już za późno: Ani Wajda nie był skłonny do szarżowania, ani PRL nie miała ochoty tworzyć mu legendy. O nią zadbali jego "wypustnicy", a w nowych czasach to Wajda zadbał już sam.

Forest Gump PL

 



[1] Andrzej Wajda opisywany był w notatkach i sprawozdaniach bezpieki na tysiącach stron dokumentów, i to wcale nie jako wróg systemu, tylko jako „przypadek do wykorzystania”;