Aleksander Kwaśniewski – dziadziejący mediator spraw beznadziejnych

2013-11-30 07:24

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

Kiedy w wieku 51 lat ma się za sobą dwie kadencje ministerialne, dwie kadencje poselskie i dwie kadencje prezydenckie – to można powiedzieć, że jest się pieszczochem Fortuny. Co się więc stało, że przez 8 następnych lat ta gwiazda polskiej lewicy wizerunkowo zdycha?

Nie, Panie Aleksandrze, nie zniżę się do żartów na temat Pańskiego exodusu z Parlamentu po drabinie, do wypominania Panu chorób filipińskich i goleniowych, nachodzących Pana w żenująco najmniej odpowiednich momentach, a nawet zażyłości z niesławnej pamięci Anastazją Potocką. Nie będę się zastanawiał nad poziomem Pańskiego wykształcenia, bo mimo niedopowiedzeń formalnych na tym polu prześcignął Pan – mówię poważnie – niejednego „akademika”. Nie będę też komentował Pańskich wygłupów z Markiem Siwcem na lotnisku w Kaliszu. W pewnych rolach społecznych trzeba powstrzymywać się przed pajacowaniem nawet wtedy, kiedy bardzo by się chciało… Pan to wie, Pan zna monarchów…

Mam do Pana żal w sprawie artykułu 20 Konstytucji, który brzmi: Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.

Zapis ten pojawił się w Konstytucji uchwalonej i wdrożonej w życie w 1997 roku, redagowanej pod Pana przewodnictwem[1]. W chwili jej uchwalenia i wdrożenia Pan uosabiał Głowę Państwa, będąc zatrudnionym – z woli Suwerena Państwa – na stanowisku Prezydenta RP.

Społeczna Gospodarka Rynkowa nie jest hasłem ogólnym, mglistym (nawet gdyby takim była – należało ja niezwłocznie doprecyzować na użytek wdrożenia Konstytucji). Za Pedią: Pojęcie społecznej gospodarki rynkowej wywodzi się od przedstawicieli ordoliberalizmu[2] W. Euckena oraz A. Mullera-Armacka, który po raz pierwszy użył terminu Soziale Marktwirtschaft. Według ordoliberałów miał to być system ekonomiczny oparty na wolnym rynku i własności prywatnej. Rynek, rozumiany jako dobro wspólne całego społeczeństwa, nie powinien być zawłaszczony ani przez państwo ani przez żadne grupy interesów. Pomysłodawcy idei społecznej gospodarki rynkowej byli przeciwnikami ręcznego sterowania przez państwo gospodarką, jednak rolę państwa określali jako większą niż bycie "nocnym stróżem".

Model społecznej gospodarki rynkowej został wprowadzony w życie przez L. Erharda, ministra gospodarki w rządzie K. Adenauera. Celem społecznej gospodarki rynkowej jest znalezienie złotego środka pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem, aby utrzymać wysoki wzrost gospodarczy, niski wskaźnik inflacji oraz niski poziom bezrobocia przy jednoczesnym zapewnieniu dobrych warunków pracy, systemie zabezpieczeń socjalnych i dostarczania dóbr publicznych na wysokim poziomie. Ingerencja państwa w gospodarkę jest usprawiedliwiona w celu eliminowania nieefektywności wolnego rynku i jego niehumanitarności. Państwo może stosować odpowiednią politykę konkurencji i uzupełniania rynku, aby przeciwdziałać nieefektywności wolnego rynku oraz politykę socjalną i podziałową w celu wyeliminowania jego niehumanitarności.

Inne niż niemiecki warianty ordoliberalizmu (społecznej gospodarki rynkowej) wprowadzali Skandynawowie czy Brytyjczycy. Podkreślmy, aby uniknąć nieporozumień: SGR to nie jest wariant gospodarki socjalistycznej, a jedynie etyczno-chrześcijańskim ukłonem liberalizmu gospodarczego ku racjom społecznym-socjalnym.

Siedmiolecie 1990-1997 – to dla Polski był okres wdrażania niemal XIX-wiecznych rozwiązań gospodarczych, łączących w sobie „wolną amerykankę” (zwycięzców nikt nie rozlicza) i grę interesów politycznych polegającą na pozycjonowaniu rozmaitych kamaryl w sferze państwowej, szczególnie tam gdzie tworzono prawa i tam, gdzie dzielono budżety. Były więc pozory Rynku i Demokracji, a w rzeczywistości zaprowadzany ustrój-system można zakwalifikować jako Multi-Monarchię Budżetową. Do dziś mamy taką oto sytuację, że o tym, jaki będzie Budżet i Ustawy (oraz regulacje niższego rzędu) decyduje praktycznie kilkanaście autorytarnych osób, kierujących partiami poselskimi, niekoniecznie sami będąc posłami (przypadek Z. Ziobry). Koniunkcja zapisów konstytucyjnych, Ordynacji Wyborczej i Regulaminu Sejmu legalizuje tę absolutnie niedemokratyczną, nie-europejską formułę rządów.

Oznaczało to – Panie Aleksandrze – Pański obowiązek uczynienia Artykułu 20 Konstytucji realnym, działającym. Nic takiego się nie stało. Polska sprzed 1997 była daleka od Społecznej Gospodarki Rynkowej, a po 1997 zamiast zbliżać się do tego konstytucyjnego zapisu – pogłębiała dystans wobec niego.

Czynię Pana, Panie Aleksandrze – współwinnym, głównym oskarżonym przed Trybunałem Ludowym (na Pańskie szczęście – nieistniejącym, ale kto wie…) w sprawie dopuszczenia do zamrożenia ważnego ustrojowo zapisu konstytucyjnego. Być może kluczowego, biorąc pod uwagę rosnące właśnie napięcia społeczne, owoc krańcowego „wykończenia” Suwerena Konstytucyjnego przez „pracowników” tego Suwerena.

Ja Panu powiem, dlaczego ominęła Pana kariera kontynentalna czy globalna: Pan, znakomity menedżer różnorodnych interesów polskich, nie umie rozegrać porządnie żadnego roberka europejskiego. Wczorajsza wileńska porażka Pańska w sprawie akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej – przynosi Panu zwyczajny wstyd, choć Pan – zdaje się – będzie pieprzył o tym, że ktoś w Kijowie, a może ktoś w Brukseli nie dojrzał (w znaczeniu: „nie spostrzegł”).

Może by dobrze zrobiło Panu jako politykowi (bo nie zaszyje się pan przecież w bibliotece aleksandryjskiej? Nie te oczy, nie ta wprawa, nie to skupienie), aby Pan zszedł z pomylonego piedestału dworsko-monarszego, dopieszczanego przez Szanowną Jolantę, i powrócił do czasów, kiedy działał Pan pośród równych sobie, aktywnych, dziarskich, rozgarniętych, przejętych Sprawami. Nie z pozycji mędrca (jeden Mędrzec nam wystarczy), tylko z pozycji gościa z „nosem” do prawidłowych rozwiązań.

Ale to nie mnie, Jarząbkowi, cokolwiek w tej sprawie podpowiadać…

Forest Gump PL

 

 



[1] Od listopada 1993 do listopada 1995 Aleksander Kwaśniewski przewodniczył Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, przed nim tę funkcję pełnił Walerian Piotrowski, po nim Włodzimierz Cimoszewicz i Marek Mazurkiewicz;

[2] Za Pedią: Ordoliberalizm (od łac. ordo ‘porządek’]) – nurt zbliżony do liberalizmu, wykształcony w Niemczech w latach 30. i 40. XX wieku. Głównymi teoretykami ordoliberalizmu byli Franz Böhm, Alexander Rüstow, Wilhelm Röpke, Walter Eucken. Związani z tym nurtem byli także: Ludwig Erhard i Alfred Müller-Armack. Ordoliberalizm był próbą modyfikacji anglosaskiego klasycznego liberalizmu i przystosowania go do warunków i mentalności niemieckiej. Poszanowanie dla własności prywatnej i reguł gospodarki rynkowej łączono z katolicką nauką społeczną i konserwatyzmem obyczajowym. Ordoliberalizm opierał się na katolickiej nauce o naturze człowieka, dostrzegając rolę wspólnoty, tradycji, obyczaju i religii. Wolność, zdaniem ordoliberałów, była konsekwencją ludzkiej wolnej woli. Ustawy nie powinny tworzyć nowych norm, lecz ujmować tradycyjne obyczaje w kategorie prawne. W gospodarce ordoliberałowie podkreślali aspekt etyczny, przeciwstawiali się traktowaniu pracowników "jak maszyny", z uwagą podchodzili do papieskich encyklik społecznych. Opowiadali się za gospodarką rynkową, szczególnie doceniając i wspierając klasę średnią i drobną burżuazję. Dopuszczali interwencję państwa w gospodarkę tam, gdzie było to konieczne dla obrony konkurencji. Państwo miało zatem bronić wolnego rynku przed monopolami i oligopolami. Ordoliberalizm opowiadał się zdecydowanie za demokracją parlamentarną, którą traktował jako zaporę przeciwko totalitaryzmowi i kolektywizmowi. Ordoliberałowie obawiali się jednak tyranii większości i populizmu, ponad wolę większości stawiając rządy prawa. Ordoliberałowie popierali decentralizację władzy i federalizację państwa;