Aaaaaby SPRAWIEDLIWEMU powierzę dobro wspólne

2013-04-06 09:16

 

Właściwie już wszystko przesądzone. Tak zwany poliszynel już zorientował się, że System-Ustrój zaserwowany Polsce nie nadaje się do niczego i do tego jest podstępny, a ludzie wymachujący nam przed oczami tą niby-demokracją – są mali, nikczemni, podli i wredni. Zarządzanie Krajem i Ludnością w ich wykonaniu coraz częściej nadaje się do prokuratury, bo opiera się na łamaniu zasad przyzwoitości, współżycia społecznego, prawa i Konstytucji. Przed linczem ratuje się to towarzystwo już nawet nie siłą aparatu przemocy (to osobna opowieść), ale tym, że najbardziej energiczne pokolenie Polaków nie wie „jak to się robi”, a do tego część z nich zarobkuje za granicą, a może już tam na zawsze układa sobie życie.

Podstawowy przekaz, jaki dociera do coraz bardziej dziadziejącego obywatelstwa, składa się z kilku prostych pomysłów: (1) w Polsce mamy demokrację (w domyśle – wygrałeś los na loterii), a jeśli w to nie wierzysz, toś wichrzyciel, (2) jeśli jest ci biednie i nędznie, toś widocznie mało w siebie inwestował, nie marudź, tylko przyspiesz ruchy, (3) szczytem twojego obywatelstwa niech pozostaną rozmaite głosowania, które ci podsuniemy sami o właściwiej porze, wszystko inne skazane jest na niepowodzenie, (4) twoje konstruktywna postawa to płacenie podatków, opłat, narzutów, akcyz, a jeśli odstąpisz od tego, to pożałujesz, (5) tobie się tylko wydaje, że wiesz czego chcesz, my wiemy lepiej, (6) jeśli dziwi cię, że wąska grupa twoim kosztem przechwytuje większość dóbr, wartości i możliwości, a do tego przywłaszcza dobro wspólne, to naucz się, że to jest odwieczne prawo rynku, ty wszak też możesz, (7) nie jest prawdą, że my, luminaci,, elita elit, nie umiemy rządzić i powodujemy na twoją szkodę szalejące deficyty oraz długi: to ty przecież wybrałeś tak a nie inaczej.

Ten przekaz tak bardzo trąci butą, pychą i bezczelnością, ze nawet apostołowie Systemu-Ustroju, przede wszystkim usłużni „analitycy” i wciąż grający swoje „mediaści” zaczynają ostrożniej dobierać słowa i tematy, bo już nie każdym kitem da się zaklajstrować ludzkie szczere zdumienie, że aż tak w ogóle można.

To, co się dzieje w naszych głowach, sercach, duszach i sumieniach – można od biedy nazwać „kopernikańskim przewrotem pojęciowym”, czyli rewolucją. Od solidarnościowego entuzjazmu (który porwał, paradoksalnie, również nieprzyjaciół tego masowego ruchu), poprzez kolejne zdziwienia, że dzieją się sprawy nie te, które dziać się miały, dalej poprzez rosnącą nieufność do „sterników i zawiadowców” i ich poczynań, aż po konstatację, że ustrój-system nam „zgotowany” jest toksycznym rupieciem – nasze myślenie zaczyna do nas samych przemawiać Coraz Większymi Literami.

Rewolucja potrzebuje kilku drobiazgów: powszechnego ludzkiego wk…enia, trybunów umiejących dobrać słowa ponad gównianymi podziałami, wspólnego ducha straceńczego (gorzej już nie będzie), wizji tego „co ma nastąpić” oraz mężów zdolnych to wszystko uruchomić w mega-zadymę i – co najważniejsze – po niej zaprowadzić nowy ład. Tych pięć prostych warunków jest już prawie dojrzałych. Mężów brakuje.

W Polsce ostatnich kilkudziesięciu lat tacy mężowie pojawiali się z konkretnych środowisk: albo byli to „nowi sekretarze” wygryzający ze stołków „starych sekretarzy” (pomożecie…?), albo związkowcy niezależni aż do przesady (np. umiejący skakać przez płoty), albo duchowni umiejący wezwać Ducha by odmienił kraj, ten kraj (ew. ogłaszający „non possumus”), albo dysydenci, tym bardziej niezłomni, im bardziej im w kazamatach wybijano to z głowy.

Kiedy dziś gorączkowo przeszukuję te środowiska w poszukiwaniu Męża – słabo mi się robi. Oczywiście, takie nazwiska jak Duda, Rydzyk, Schetyna, Kukiz (a może całkiem inne, równie dobre, choć słabiej wypromowane) robią wrażenie i zamieszanie – ale mam przeczucie, że „jeszcze nie czas”, a rycerze drzemiący w oczekiwaniu właściwej pory jeszcze sobie poczekają.

No, i podstawowa słabość: Polacy naprawdę nie wiedzą (mówię o wiedzy wspólnej), jak to ma wyglądać „potem”.